Poruszam się.
Chodzi swobodnie, wciąż nie patrząc pod nogi. Ku zatrwożeniu matki powoli uczy się biegać… Potrafi zejść z kanapy, ale wchodzić nawet nie próbuje. I mimo, że matka usilnie próbuje nauczyć go wchodzić po schodach, to nie jest już tym zainteresowany. Schody były fajne jak raczkował, teraz nie ma ochoty na takie wyzwanie. Nie ma też mowy, żeby chodził za rękę! Od razu pada na kolana z wrzaskiem…
Mówię.
Tata, tata i tata. Już słuchać matka tego nie może! Poza tym gada bardzo dużo, ale niestety w swoim niezrozumiałym języku – i matka kompletnie nie ma pojęcia o co chodzi, ale grzecznie przytakuje i przyznaje Potomkowi rację – w końcu to jej syn, więc na pewno ma na myśli coś mądrego.
Jem.
No i z tym jedzeniem to nie jest kolorowo. Zrezygnowałam z odwracania uwagi podczas posiłku lekturą – jak jemy, to jemy. Jak nie chcemy jeść, to nie jemy. Więc zazwyczaj poskubie trochę, a potem musi już iść robić ważniejsze rzeczy. Nie wmuszam. Jak zgłodnieje to zje więcej podczas kolejnego posiłku. Podobno dzieci nawet z mikro ilości są stanie wydobyć to co im potrzebne do prawidłowego rozwoju. Ma zaliczoną pierwszą czekoladę – od Matki Chrzestnej. I tort – od Ojca Chrzestnego.
Śpię.
Wciąż mamy jedną drzemkę w ciągu dnia, która trwa 2-3 godziny. Noce przesypia całe bez problemu. Wiem, że mam dużo szczęścia. Ale spokojnie, pewnie da mi w kość jak będzie nastolatkiem.
Bawię się.
W tej kwestii dużo się nie zmieniło. Coraz bardziej interesuje się klockami i dokonuje pierwszych prób budowania wieży. Rozwija się również zainteresowanie autami i piłkami. Natomiast wciąż największą frajdą jest otwieranie i zamykanie szafek oraz szuflad, czym doprowadza matkę na pogranicze szaleństwa. Postanowiłam trochę odmienić Żabkowy pokój, żeby coraz więcej się tam bawił (marzę, aby odgruzować salon z zabawek!). Szukałam inspiracji na http://www.ardeko.pl/ i chyba zdecyduję się na jakąś tapetę, w zielonym (Żabim) kolorze, a przewijak posłuży mi jako regał na zabawki. Dywan oczywiście w ulice, no i koniecznie Żabia pościel.
Narzekam.
Wciąż mamy problem bicia – jak jest nie po jego myśli, to bije każdego kto mu się nawinie – psy, kota, matkę, ojca, babcię, kuzynów. Matka uparcie, z poczuciem wstydu, przez zaciśnięte z bezradności zęby, zwraca uwagę, że nie wolno, że to boli… Póki co z marnym skutkiem. Ale jak znajdę rozwiązanie tego problemu, to na pewno się z Wami podzielę. A i wszelkie porady mile widziane! Poza tym, jak już wspominałam, pojawił się jakiś taki spóźniony chyba, lęk separacyjny. Źle Żabek znosi wizyty w nowych miejscach oraz osoby, których nie zna lub zna słabo. Wczepia się w matkę i głośno wyraża dezaprobatę. Matka już nie może tak łatwo czmychnąć.
Śmieję się!
Uwielbia kota. Bez wzajemności, rzecz jasna. Może się na nią patrzyć i rechotać godzinami. Rechocze również, jak zauważy, że pieski na niego patrzą. Sama słodycz widzieć rozwijającą się miłość do zwierząt. Śmieje się też jak coś zbroi. On już dobrze wie, mały manipulator, jak rozczulić zeźloną matkę…
Dolegliwości.
Od czasu do czasu zęby – wciąż żadna z piątek nam się nie przebiła, ale widać że próbuje.
PODSUMOWUJĄC:
Waga: ok 14kg
Rozmiar ubrań: 92
Rozmiar buta: 23
Ilość przesypianych godzin w ciągu doby: 14-18h
Ilość zębów: 16