Poruszam się.
Teraz już wszędzie nieporadnym biegiem. Nie ma przeszkód. Na krzesło sam wlezie, po schodach sam zejdzie. Na szczęście dla mojego kręgosłupa i ku załamaniu nerwów. Za rękę od wielkiego dzwonu da się poprowadzić, ale preferuje samodzielne wycieczki. Jeśli nie może samodzielnie, na przykład w okolicy ulicy, to oczywiście rozpłaszczy się na ziemi w ramach buntu.
Mówię.
Wciąż po swojemu, ale bardzo dużo. Widać, że po Matce bardzo emocjonalnie podchodzi do życia i wysławiania się. Prowadzimy długie rozmowy, zapewne każde w swoim temacie. Na kotka pięknie mówi „KO-KA”, ale „MAMA” wciąż się jeszcze nie pojawiło. Ostatnio na prośbę „Powiedz MA-TKA” usłyszałam „KO-KO”. Nawet własny syn uznał mnie za kurę domową…
Jem.
Tutaj muszę przyznać, ku mojemu zaskoczeniu, wszystko się unormowało. Poza tym, że jedzenie połowicznie musi się odbywać w biegu. Niestety Potomek mój nie ma tyle czasu, żeby siedzieć na krześle, więc po zaspokojeniu pierwszego głodu zaczyna wędrówki między talerzem, a klockami. Nie przeszkadza mi to, więc posiłki są zjadane w całości. Nie podoba mu się jedynie jeśli dwa dni pod rząd jest to samo, więc muszę przygotowywać potrawy, które na drugi dzień da się zmodyfikować.
Śpię.
Wciąż śpioch śpi dużo. Pewnie dlatego mi tak wyrósł, skoro dzieci rosną jak śpią… Ale nie mogę narzekać, Matka też się wysypia.
Bawię się.
Dzięki temu, że mamy już wiosnę, nasze zabawy w większej części przeniosły się do ogrodu lub na plac zabaw. Jednak wciąż największą atrakcją dla mojego Potomka jest wchodzenie, schodzenie, otwieranie i zamykanie. Na przykład rodziców w ogrodzie… Uwielbia huśtawkę, a także rzucanie piłki szczeniakowi. Piaskownica nie robi na nim większego wrażenia. Chętnie układa klocki, powoli widzę, że dojrzewa do Duplo.
Narzekam.
A raczej ostro się buntuje. Wszystko ma być tak, jak sobie Szanowny Żabek zażyczy. A jeśli Matka nie wyraża zgody, no to jest wystarczający powód do płaczu, krzyku lub rozpłaszczeniu się na ziemi. Bez słów napyskuje. Trudno wtedy zachować kamienną twarz, jak rozżalony półtoraroczny szkrab krzyczy: „tatatataaaaata lilulilulilu!!!”
Śmieję się!
Na cały głos. Tak niewiele do szczęścia potrzeba! Pogonić, połaskotać, pohuśtać. Mogłabym tego słuchać godzinami.
Dolegliwości.
5-tki wciąż się nie przebiły. Poważnie. A wciąż próbują. Więc co jakiś czas mamy kryzys zębowy.
PODSUMOWUJĄC:
Waga: 14kg
Rozmiar ubrań: 92/98
Rozmiar buta: 23
Ilość przesypianych godzin w ciągu doby: 14-18h
Ilość zębów: 16