Poruszam się.
Wejście i zjechanie ze zjeżdżalni już nie jest żadnym wyczynem. To bułka z masłem. Czas najlepiej się spędza na szafce kuchennej lub biegając po kanapie. Wszystkie meble ogrodowe zostały zdobyte. Żadne drzwi z klamką nie stanowią przeszkody. Ilość siniaków i zadrapań związanych z owym poruszaniem się może prowokować opiekę społeczną do interwencji.
Mówię.
Zaczęło pojawiać się „MA!”. Za to wciąż śpiewa „TATA”, pojawiła się „BABA”, a na potwierdzenie jest „TAT!”. Opowiada bardzo dużo i z wielkim przejęciem. Zdarza mu się zrobić mi awanturę.
Jem.
Tutaj właściwie to nic się nie zmieniło. Wciąż je chętnie i dość dużo. Ale w ciągłym biegu – nie ma czasu siedzieć. Chapnie kęs, pobiegnie do zabawek, przegryzie i wróci po kolejny. Do nowych potraw podchodzi z podejrzliwością, do dziwnie wyglądających owoców czy warzyw również. Przez dłuższy czas obawiał się truskawki, która w koktajlu bardzo mu smakowała. Ale po jakiś czasie, widząc jak matka się zajada, postanowił jednak zaryzykować i wydaje mi się, że nie pożałował.
Śpię.
Nie ma problemu z zasypianiem na popołudniowej drzemce, za to zaczął się troszkę buntować przy nocnym zasypianiu. Zanim zaśnie to marudzi, smoczka ze złością wyrzuci z łóżeczka, kręci się i wierci. Jeszcze nie znalazłam przyczyny takiego zachowania, póki co obserwuję i uspokajam – zarówno siebie jak i jego. Być może trochę za wcześnie kładę go spać. Lub – wiadomo – piątki.
Bawię się.
Mam wrażenie, że zabawki go coraz mniej interesują. Owszem, trochę posiedzi z klockami i ułoży wieżę lub porzuca piłkę. Ale ostatecznie najwięcej czasu spędza na otwieraniu i zamykaniu drzwi, szuflad, szafek. Wspinaniu. Bieganiu. Rzucaniu przedmiotami. Dręczeniu kota.
Narzekam.
Aaaa na ten temat to będzie osobny post – preludium do buntu dwulatka. Dziecko jeszcze nie mówi, a już jęczy i stęka i marudzi i krzyczy i wymusza i nie słucha… Ciężki czas przed nami, powiadam Wam. Cierpliwość Matki jest wyjątkowo narażona na wykończenie…
Śmieję się!
Niestety ostatnimi czasy jęki i stęki zajmują zdecydowanie więcej czasu niż śmiechy chichy. Wielka szkoda. Ale „kuku” wciąż niezawodnie wywołuje uśmiech na twarzy. Liczę na to, że będzie coraz lepiej, bo przecież te śmiechy to bezcenne są. I o wiele przyjemniejsze niż lewy sierpowy…
Dolegliwości.
5tki. Tak, wciąż. A w upalne dni to jeszcze temperatura doskwiera. Poza tym trzymamy się zdrowo.
PODSUMOWUJĄC:
Waga: 14kg
Rozmiar ubrań: 92/98
Rozmiar buta: 23
Ilość przesypianych godzin w ciągu doby: 14-18h
Ilość zębów: 16