360 miesiąc życia Matki.
Dokładnie dzisiaj kończę 30 lat. TRZYDZIEŚCI! O losie. Cóż, ludzie mają to do siebie, że lubią wyjątkowo świętować takie okrągłe rocznice, pomimo że często nie ma w nich nic przełomowego.
Bo tak naprawdę, to od wczoraj zmieniło się jedynie tyle, że mogę już o sobie powiedzieć „trzydziestolatka„. Poza tym znajduję się w innych „widełkach” w niektórych ankietach Internetowych. I bardziej wypada już o mnie mówić „Pani„, niż „Dziewczyna„.
I teraz nie wiem, czy powinnam trochę spoważnieć i głęboko schować moje skarpetki w zwierzątka. I piżamkę w baranki. Pluszowego żyrafa, z którym śpię. Czy wręcz przeciwnie.
Podobno najtrudniejszy okres życia jest pomiędzy 30 a 50 rokiem życia. [Jakoś dziwnym trafem w tym okresie przypada wychowywanie dzieci…] Podobno dlatego, że człowiek wtedy ani już młody, ani jeszcze stary i się ogarnąć w tej sytuacji nie może. A jak wybija 50-tka to dojrzale można rozpocząć „drugie życie„. Więc wychodzi na to, że teraz byle do 50tki!
Długo się zastanawiałam, czy w ten dzień powinnam podsumować ostatnie 30 lat, czy może zaplanować kolejne 30…
Okazało się, że wcale niczego nadzwyczajnego nie osiągnęłam, co nadawałoby się na podsumowanie.
- Maturę zdałam (trzy szóstki, dwie piątki, a średnia z 8 klasy: trochę ponad 3..), studia skończyłam (nawet dwa kierunki)
- Prawo jazdy zrobiłam zaraz po 18-stce (za drugim razem!).
- Byłam w gazecie, radio i w telewizji. Czyli wszystkie media zaliczone.
- Trochę popracowałam tu i tam. Rzadko w zawodzie. Ostatecznie (lub chwilowo) zostałam Prezesem własnej firmy.
- Przeżyłam dwa złamania, zapalanie opon mózgowych i nie raz złamane serce.
- Zakochałam się. Wyszłam za mąż. W Bazylice Mariackiej – największym zabytku z gotyckiej cegły na świecie.
- Kredyt hipoteczny dostałam (chociaż tutaj akurat to zasługa męża). Uwaga – na 30 lat!
- Ciążę przeżyłam. Syna urodziłam. I to naprawdę udanego!
- Przeżyłam depresję poporodową. I inne dziwne stany lękowe.
- W sumie miałam 3 psy, 3 koty, 1 świnkę morską i 1 złotą rybkę.
- Trochę świata zwiedziłam (głównie w Europie, ale Egipt zaliczyłam i z Białorusi udało mi się wrócić).
- Uczyłam się 5 języków obcych (co nie oznacza, że potrafię się w nich wszystkich porozumieć).
- Wiem jak się pije piwo w środku mroźnej zimy, nocą, na osiedlowej ławeczce (miałam dobre towarzystwo, dzięki W!).
- Blog miał prawie pół miliona odsłon. WOW.
- Wiem jakie to uczucie być matką chrzestną (dwa razy) i świadkiem na ślubie.
- I niestety wiem jak boli strata, kogoś kogo się bardzo kocha.
Ot, całe podsumowanie 30 lat. Nic nadzwyczajnego.
Ale wiecie co? Przez te 30 lat poznałam całą masę wspaniałych ludzi. To moje zwyczajne życie jest wypełnione nadzwyczajnymi ludźmi, których planuję mieć już na zawsze. Nie jest ważne co życie dla mnie zaplanuje, ważne by oni byli obok, bo dają mi szczęście. A mam tu na myśli oczywiście głównie najbliższą rodzinę i przyjaciół. Wszyscy wiedzą o kim mowa, bo na pewno czują to samo.
Ale wśród tych ludzi jesteście również Wy, moi Czytelnicy, często dodający mi otuchy, serdeczni, podchodzący do macierzyństwa z podobnym jak ja dystansem, pomocni – często Internetowe Bratnie Dusze. Dziękuję! :)
Więc jeśli chcielibyście, w ten wyjątkowy dla mnie dzień, czegoś mi życzyć – to tej książki co mi się marzy, aby wydać. Wszystko inne (poza fajnym samochodem…) mam i jestem szczęśliwą trzydziestolatką. Mimo, że często sfrustrowaną, czasami poirytowaną i wiecznie niewyspaną. Smutne jest jedynie to, że jestem już w „CZWARTKU”, podczas gdy Żabek jest wciąż w „PONIEDZIAŁKU”…
(Poniedziałek: 0-10, Wtorek: 10-20, Środa: 20-30, Czwartek: 30-40, Piątek: 40-50, Sobota: 50-60, Niedziela: 60+)
A! I koniecznie wypijcie moje zdrówko – dobrą kawą (ostatecznie bezkofeinową) lub pysznym (pół)wytrawnym (ostatecznie bezalkoholowym) – inne trunki się nie liczą!
Teraz zobaczcie, jak szybko mija 30 lat – zanim się obejrzymy, to nasze małe Potworki będą takie stare jak my!
- 24 September 2015
- 328 komentarzy
- matka, urodziny