By 

39 tydzień ciąży


39 tydzień ciąży oznacza, że praktycznie już od tygodnia ciąża jest donoszona, a dziecko tak naprawdę może zechcieć urodzić się w każdej chwili. Więc taka niedoświadczona matka jak ja siedzi jak na szpilkach i przy każdej niestrawności myśli, że ma skurcze…

I w ogóle ten tydzień rozpoczęliśmy 'rewelacyjną’ nocą. Nie wiem czy to wina wczorajszego ciasta na kolację czy niedawnej pełni, ale jak tylko położyłam się do łóżka synek zaczął tak fikać, jakby miał zaraz wydostać się siłą przez pępek! Okazało się to do tego stopnia męczące, że o północy postanowiłam zwlec się na kanapę, gdzie dopiero pozycja półsiedząca uśpiła zarówno mnie jak i synka na 3 godziny. Potem grzecznie wróciłam do małżeńskiego łóżka, wciąż poirytowana zaistniałą sytuacją.

[Edit 2017: Widzę, że „doświadczenie” w rodzeniu w niczym mi nie pomogło :) Dalej siedzę jak na szpilkach i niestrawność mylę ze skurczami. Córka też potrafi nieźle fikać, ale jeszcze nie musiałam uciekać z małżeńskiego łoża na kanapę… :)]

Podsumowując:

  • 13 kg na plusie – chociaż po wczorajszej kolacji z ciastem może być już 14… – wreszcie doktor G zadowolona, że przestałam przybierać [ale się nie oszukujmy, pod koniec ciąży jest tak 'zajebiście’, że nawet apetyt można stracić…] [Edit 2017: 13 kg na plusie – no proszę, nie spodziewałam się, że pójdzie mi tak równo nawet z kilogramami. Generalnie wszyscy są zadowoleni, zwłaszcza że przed ciążą schudłam 15 kg, więc mam jeszcze 2 w zapasie :)]
  • boli, boli, boli – już nawet nie chce się gadać o tym nieszczęsnym rozchodzącym się spojeniu łonowym, o bólach krzyża, o rwie kulszowej – jak było do dupy, tak się tylko pogłębia. Nie, Apap nie pomaga….
    [Edit 2017: yep. I tym razem boli. I tym razem szkoda gadać. Z nowości to jeszcze zaparcia i zgaga, które niemiłosiernie męczą…]
  • na ostatnim USG w 38 t.c. synek ważył ok 3600 g. – nie, nie będzie ani lekko, ani łatwo, ani przyjemnie.
    [Edit 2017: I miałam rację! Faktycznie nie było! Córcia na USG z 38 t.c. ważyła ok 3200 g. Ale już wiem, że nie sama waga jest kluczem do sukcesu… :) ]
  • sen – a o co w nim chodziło?!
    [Edit 2017: No właśnie, o co??? Mogłabym się wyspać, bo mam ku temu warunki, ale się po prostu NIE DA. Jeśli nie śnię koszmarów lub realistycznych snów porodowych, to jestem w toalecie, albo próbuję się przekręcić na drugi bok…]
  • wizyty w toalecie – nie, to nie mit, że można całą noc co pół godziny do kibla wstawać…
    [Edit 2017: nie, to wciąż nie mit.]
  • Szanowny Małżonek – kocham najbardziej na świecie, doceniam to, że i posprząta, i ugotuje, i pocieszy… Ale jak tak w środku nocy patrzę jak słodko śpi to tylko zemsta mi głowie…
    [Edit 2017: Kochany, sprawdza się jeszcze lepiej! Zajmie się Żabkiem i we wszystkim pomaga. A co najważniejsze, nie przejmuje się tym, że jestem taką okropną marudą! Kocham!!!]

Zauważam już u siebie znaczne zmęczenie materiału. Ciężko, smutno i końca nie widać. Doktor G. powiedziała, że według niej mogę się szykować na koniec listopada – mnie tam bardziej na rękę początek grudnia [po wypłacie of course!] ale zaczynam się obawiać, że jeszcze jeden dzień i popadnę w prawdziwą przed-porodową depresję. A na pewno mnie dopadnie jak synek na czas nie zechce wyjść, tylko będzie siedział do bólu i jeszcze urośnie do 5 kg z głową wielkości małego arbuza…

Tak więc napełniona po brzegi pesymizmem, w ten szaro-bury, jesienny, listopadowy dzień, powlokę się pod koc, przytulę psa i kota, włączę jakiś idiotyczny program w TV i będę płakać aż Szanowny Małżonek wróci z pracy.

[Edit 2017: Jak teraz sobie przypomniałam, że Doktor G. już wtedy obiecywała mi poród przed czasem, to omal się nie popłakałam z rozpaczy! Teraz jej znowu uwierzyłam!!! A wygląda na to, że to takie obiecanki-cacanki. Żabek ani w listopadzie nie wyszedł, ani na prośbę Matki po wypłacie z początku grudnia – nie, siedział do 12-go! Jeśli teraz będzie podobnie, to przysięgam, że szlag mnie trafi. Bo zauważam już nie tylko znaczne zmęczenie materiału, ale wręcz frustrację spowodowaną owym zmęczeniem materiału – a tym razem nie jest już tam łatwo jak było, że jak zmęczona, to wszystko oleję i się położę. Pomimo znacznej pomocy Szanownego to jednak są rzeczy, które ze względu na Żabka przypilnować czy zrobić trzeba, niezależnie od zmęczenia materiału.

Tak więc i tym razem napełniona po brzegi pesymizmem, w ten szaro-bury, jesienny, listopadowy dzień, powlokę się pod koc, przytulę już dwa psy, kota i synka, włączę idiotyczny program w TV i będę marudzić Szanownemu Małżonkowi jak to mi źle, aż ten zapcha mnie czekoladką.

Zapomniałam tylko dodać, że przeziębienie mnie łapie… I znając moje szczęście złapie mnie naprawdę. [Edit 2017: No i znowu mnie łapie! Albo to cecha charakterystyczna tego okresu ciąży…

A co słychać na Instagramie?

Please check your feed, the data was entered incorrectly.

 

Print Friendly, PDF & Email

YOU MIGHT ALSO LIKE

depresja poporodowa
Miłość od pierwszego wejrzenia.
January 24, 2018
ciąża
Błogosławiony stan ciążowy.
December 07, 2017
40 tydzień ciąży
37 – 40 tydzień ciąży.
December 04, 2017
Po co i jak przyspieszyć poród?
December 01, 2017
po czym poznać poród
Po czym poznać poród?
November 20, 2017
36 tydzień ciąży
33 – 36 tydzień ciąży.
November 17, 2017
wyprawka dla niemowlaka
Moja wyprawka dla niemowlaka.
November 15, 2017
Facet, a co Ty możesz wiedzieć?!
November 07, 2017
baby shower
Mój Baby Shower – relacja i zdjęcia!
October 31, 2017