40 tydzień ciąży i życzenia porodowe…
Wczoraj stuknął nam 40 tydzień ciąży – i co? – i kompletnie niiiiic! Planowany termin co prawda na 4 grudnia, ale wczoraj na krótkim badaniu doktor G. orzekła, że łożysko już stare, a dziecię głową nisko, więc tak naprawdę musimy być gotowi w każdym momencie.
A ja jak ten paranoik spinam się na każdy skurcz spowodowany niestrawnością… I mam wieczne wrażenie odchodzących wód – czy da się to w ogóle przeoczyć?!
[Edit2017: 40 tydzień ciąży pyknął jakiś czas temu. I znowu nic! Termin tym razem na 5 grudnia, czyli już po. Dolegliwości już mi bardzo doskwierają, dużo gorzej znoszę tę końcówkę niż 4 lata temu. Nie mogę doczekać się, aż Żabcia postanowi wyjść…]Postanowiłam zrobić listę życzeń porodowych, a potem porównać je z rzeczywistością z śmiać się z własnej naiwności… Tak więc:
Życzenie nr 1 – urodzić 4 grudnia!
Listopad jest takim smutnym, smętnym, szaro-burym miesiącem, więc mimo że mam SZCZERZE DOŚĆ, to jestem gotowa cierpieć, nie spać i trzymać nogi razem do grudnia.. Swoją drogą Szanowny Małżonek grudniowy, mogłabym załatwiać ich co rok razem… A czemu akurat 4? Bo parzysty. I po wypłacie – if U know what I mean… I opłaty za grudzień zdążyłabym poczynić, co by mnie uspokoiło na cały miesiąc. I środa. I barbórka. I w ogóle rewelacja. 4 grudnia i koniec kropka.
[Edit 2017: urodzić 2 grudnia!]
Skoro już i Szanowny i Żabek są grudniowi (17 i 12.12) to trzymajmy się tradycji. Data 02.12. bardzo mi się podoba, bo podobna do urodzin Żabka 12.12. Poza tym to sobota – niech Szanowny nie ma problemu z organizacją pępkowego :) Ale tak naprawdę to się wcale nie łudzę, żebym miała urodzić tym razem przed terminem. I oczywiście nie urodziłam…
Życzenie nr 2 – urodzić naturalnie.
Mimo strachu, z dwojga złego, wybieram miejsce 'właściwe’ do wyjścia synka. Chociaż wciąż uważam, że ŻADEN otwór w ciele nie nadaje się do wypchnięcia prawie 4 kilogramowego (a może już ponad?!) człowieczka.
[Edit 2017: urodzić bezpiecznie]
Tę decyzję zostawiam lekarzom – oni powinni wiedzieć lepiej ode mnie. Jeśli będzie konieczne cesarskie cięcie – trudno, tak też będzie. Jeśli uda się naturalnie – super, chociaż może się okazać, że w trakcie będę błagać o pokrojenie… Poród nie jest super – niezależnie, którą stroną się odbywa. Najważniejsze jest bezpieczeństwo.
Życzenie nr 3 – żeby nie było potrzeby stosowania znieczulenia.
To znaczyłoby że nie boli :) istnieje ryzyko, że trafię do szpitala, gdzie na takie znieczulenie po prostu nie ma szans, lub anestezjolog będzie zajęty popijaniem kawki poza porodówką i wtedy byłoby mi przykro. A jestem pewna, że jak tylko mocniej zaboli to zacznę krzyczeć ’ZEWNĄTRZOPONOWE RAZ!’.
[Edit 2017: żeby znieczulenie zadziałało]
Będąc bogatsza o doświadczenie ze znieczuleniem zewnątrzoponowym, które nie zadziałało, moim jedynym życzeniem jest, aby tym razem jednak zadziałało… No, chyba, że akcja potoczy się błyskawicznie, to jestem skora olać znieczulenie!
Życzenie nr 4 – zacząć rodzić w ciągu dnia.
Bo noc jest do spania. Jak zacznę wcześnie to powinnam się do nocy wyrobić, żeby może niekoniecznie się wyspać, ale przynajmniej żeby wypocząć po trudach. No i też wydaje się przerażające wybudzić się w nocy, zalana wodami i obolała skurczami… Więc wolę gdzieś tak po śniadaniu…
[Edit 2017: tak, w ciągu dnia!]
Oczywiście rodziłam wtedy całą noc i już wiem, że ma to swoje dwa wielkie minusy: po pierwsze – personelu jest mniej i jest chyba bardziej niezadowolony, a po drugie – po wszystkim jest dzień i ciężko odpocząć, a jest się po nieprzespanej nocy naprawdę wykończonym…
Życzenie nr 5 – bez wywoływania.
To oznaczałoby przenoszenie – nie dziękuję. Poza tym ze skierowaniem do szpitala traktują inaczej niż ze zmoczonymi spodniami i rozwarciem na 8 cm. No i wywoływać można dniami. I skurcze ponoć bardziej bolesne. Kto by się na to pisał?
[Edit 2017: bez wywoływania, bez przenoszenia]
Niech się zacznie tak, żebym jak najwięcej czasu mogła spędzić w domu! Chociaż z dnia na dzień zaczynam wątpić czy pisany jest mi poród nie wywoływany. Strzelce to straszne uparciuchy, już w brzuchu i podobno nie lubią zimna – zwłaszcza te moje, co się nigdzie nie wybierają, gdy już na nie teoretycznie czas…
Życzenie nr 6 – bez nacinania krocza.
Pobożne życzenie chyba każdej kobiety. Bardzo, bardzo nierealne przy naturalnym porodzie. Ale marzyć sobie można…
[Edit 2017: bez nacinania krocza]
Znowu jestem świadoma tego, że to jedynie pobożne życzenie. Już wiem, że Żabcia będzie rozmiarowo podobna do Żabka, więc raczej się lekko nie prześlizgnie. A byłoby naprawdę super, bo znam takie przypadki i one o wiele lepiej znoszą połóg. Ale poduszkę z dziurą mam :)
Mam nadzieję, że już za tydzień, 4 grudnia, będę mogła zweryfikować rzeczywistość… [Edit 2017: I znowu ta nadzieja, która wiadomo, czyją jest matką, że to jest TEN dzień, przyświeca mi każdego poranka… :)]
- 27 November 2013
- 2 komentarze
- 40 t.c., ciąża, III trymestr, poród