Baby blues
Za Baby Blues odpowiada Państwowa Służba Zdrowia… Za MÓJ Baby Blues, a raczej depresję poporodową odpowiada między innymi szpital, w którym rodziłam – jestem o tym przekonana.
Po pierwsze – co to za polityka, że jak mnie zabierają na porodówkę to nie pozwalają przyjechać mężowi – ’bo jeszcze za wcześnie’ ?! Dla mnie było w sam raz – wpadłam w histerię przeplataną z bolesnymi już skurczami na godzinę. Wtedy łaskawie zgodzili się żeby przyjechał.
Po drugie – co to za położna krzyczy, że tak się nie oddycha?! Jak nie tak, to proszę pokazać jak, ja jestem pierwszy raz w danej sytuacji, boli jak cholera, ciężko się skupić i pamiętać JAK oddychać. Nie trzeba krzyczeć. Trochę empatii.
Po trzecie – po porodzie podobno przysługuje Mężowi pobyt 3 godzinny w tzw. bocianim gnieździe. Mojego wygonili po pół godziny i od tego momentu zostałam z synkiem sama. Obolała. 'Wykrwawiająca się’. SAMA.
Po czwarte – raz usłyszałam, że nie dostanę świeżego prześcieradła (synek miał wypadek na łóżku…), bo jest niedziela i nie mają tyle wypranych – na szczęście tego dnia wypuścili mnie do domu…
Po piąte – innym razem usłyszałam zarzut – czemu nie poproszę o świeże prześcieradło, skoro zakrwawiłam to na którym spałam – nawet nie zdążyłam bo jak tylko zakrwawiłam, to trzeba było dziecko przewinąć…
Po szóste – 4 rano, po godzinie płaczu proszę o mleko w butelce, bo nie możemy się nakarmić i instrukcje.
– Jak to nie potrafi pani nakarmić butelką?!
– Nigdy tego nie robiłam, to moje pierwsze dziecko…
– Źle go pani trzyma!
– No to jak mam go trzymać?!
– I nie całą butelkę tylko 20 ml!!
Po siódme –
– Dlaczego pani nie przemywa pępka?!
– Bo wczoraj pytałam i mi nie kazano… Powiedziano żeby zostawić…
– Nikt pani tak nie mógł powiedzieć!!!”
I mogłabym tak wyliczać w nieskończoność.
Zachowania świadczyły o całkowitym braku empatii ze strony położnych i lekarzy… Jakby dodać do tego, że po nacięciu nie da rady usiąść i każdy ruch wywołuje wielki ból, do Ciebie nikogo nie wpuszczą, nawet męża, żeby chociaż na chwilę Cię odciążył, nikt nie pokaże Ci jak przewinąć, przebrać, nakarmić dziecko – wszystko na Twojej obolałej głowie. Ale działasz, pod wpływem adrenaliny i dopiero jak Cię w końcu wypiszą, wrócisz do domu, to zaczyna z Ciebie adrenalina schodzić, a nachodzi coś dużo gorszego… Baby blues, albo nie daj Boże depresja. Oczywiście w tym czasie masz nawał pokarmu, więc oprócz okropnego samopoczucia, płaczu, myślisz że Ci cycki wybuchną. Możesz dostać od tego gorączki i nawet przekonania, że jest tak źle, że zaraz umrzesz. Nie śpisz, każde westchnięcie dzieciątka Cię pionizuje…
I jak dobrze pójdzie, to minie to po paru dniach.
W tym czasie bardzo ważna jest opieka najbliższych i wsparcie, które postawi na nogi. Ważne jest zdjęcie szwów, które umożliwi Ci fizyczne funkcjonowanie. I kapusta na cycki. Trzeba sobie uświadomić, że to jest normalne i każda przez to przechodzi. Ale gdyby nie przeszło, należy poradzić się specjalisty, żeby nie doprowadzić do trudniejszej w leczeniu depresji poporodowej. I pamiętaj. Kapusta na cycki.
Szanowny Małżonku, Kasiu, Łukaszu – dziękuję! Bez Was bym sobie nie poradziła. Kocham Was!
- 10 January 2014
- 10 komentarzy
- baby blues, depresja