By 

Bezpodstawna schiza Matki.


Budzę się i patrzę na zegarek. Jest godzina 5:40. Przekręcam się na drugi bok, kiedy dociera do mnie, że Żabcia nie obudziła się na karmienie. A robi to od 6 tygodni między 1 a 3 w nocy. W ciągu sekundy zalewam się potem, a serce zaczyna walić jak szalone

Czy oddycha?!

Czarne scenariusze same zaczynają się tworzyć w mojej głowie, w końcu mam bogatą wyobraźnię. Zdecydowanie zbyt bogatą. Zrywam się na równe nogi i podchodzę do łóżeczka. Mam wrażenie, że ze stresu zaraz zemdleję. Patrzę – leży. Nie rusza się. „O-MÓJ-BOŻE-ONA-SIĘ-NIE-RUSZA” – krzyczy głos w mojej głowie. Kładę rękę na klatce piersiowej i… wszystko mi odpuszcza. Uśmiecham się do niej, świadoma swojej własnej schizy. Wracam do łóżka, ledwo się położę i słyszę płacz. Aha, masz za swoją schizę.

Pisałyście, że w opanowaniu się, niektórym Wam pomagają monitory oddechu. Myślę, że w moim przypadku moja schiza by się po prostu rozszerzyła o pojęcie „czy monitor na pewno dobrze monitoruje?!” i tego byłoby już za wiele :)

Czy jest przykryte?!

Żabka już nie muszę sprawdzać czy oddycha – w elektronicznej niani słyszę jak sapie. Albo jak zgrzyta zębami. Albo jak się kręci. Tu natomiast panuje inny rodzaj schizy – „CZY ON NA PEWNO JEST PRZYKRYTY?!”. Jak nie urok to sraczka, mówi się. Z jednej strony wiem, że skoro odkryty, to znaczy, że dziecku ciepło. Umie się sam przykryć, więc przecież to zrobi jak zmarznie, albo ostatecznie mnie zawoła… Ale mimo to, gdzieś tam głęboko w moim „matczynym obowiązku” – skoro już nie śpię – jest sprawdzić czy jest przykryty. Więc lezę, przykrywam, całuję. A przy okazji sprawdzam, czy oby na pewno nie gorączkuje – chociaż nic na to nie wskazuje… :)

Czy zachoruje?!

Tutaj mogę rozróżnić moją schizę na dwa rodzaje:

  1. O-mój-Boże-to-dopiero-niemowlę!
    Przeraża mnie myśl, że tak małe dziecko mogłoby zachorować. Żabek pierwszą poważniejszą infekcję przechodził w okolicach 2 urodzin. No, ale on żył „pod kloszem”! Nie miał starszego rodzeństwa, które mogło mu zafundować całą gamę przedszkolnych zarazko-bakterii! Więc teraz przy Żabci dopiero zaczynam naprawdę świrować. Dziecko urodzone zimą, w domu nonstop ktoś ma jakąś infekcję. Niemowlęca sapka i mały katar już sprawiają, że zaczynam się martwić, nie mogę spać i obserwuję moje niemowlę tak uważnie, że ono – gdyby pewnie tylko potrafiło – pewnie chciałoby dać mi w twarz krzycząc: „Wyluzuj Matko!!!”.
  2. O-mój-Boże-nie-pójdzie-do-przedszkola!

    Żabkowe infekcje mi nie straszne – to przedszkolak, więc Matka już się przyzwyczaiła. Dokładnie wiem kiedy zaczyna się „COŚ” dziać. Znam ten katar, co to nie jest alergiczny i jest preludium do dalszej „imprezy”. Ten kaszel, co to zaczyna pojawiać się w nocy. I już widzę widmo zwolnienia z przedszkola… A wspólne kiszenie się tygodniami w domu, z czterolatkiem któremu buzia się nie zamyka i szuka coraz to nowych atrakcji, no nijak mi w smak i szczerze mnie przeraża. Dlatego już przy pierwszych objawach infekcji idzie w ruch miód, witamina C, a w ostateczności różne syropy „odpornościowe”. Ale jeśli infekcja ma go dopaść to nie „nie ma mocnych” – dopadnie i będziemy się kisić. A ja będę świrować na zapas w kwestii podpunktu pierwszego…

Natomiast muszę przyznać, że najbardziej przeraża mnie widmo poważniejszej choroby. Wiem, że takie historie chodzą po ludziach, często nawet mi bliskich. Dlatego mamy ubezpieczenie i pakiet medyczny. Jak coś mnie niepokoi – idę i sprawdzam. Co najmniej raz do roku robię podstawowe badania dzieciom. Mam zaufanego pediatrę. I nie słucham dr Google, bo tam to się czają schizy nie z tego świata!

Mam czasem wrażenie, że my – Matki – same sobie szukamy problemów i zmartwień. Nie wiem czy zdecyduję się na kolejne dziecko, bo nawet przy jednym można się zaorać psychicznie takimi schizami. Ale chciałam Was tylko zapewnić, że jeśli Wy również świrujecie, to nie jesteście same. Ta bezpodstawna schiza jest wpisana w macierzyństwo! I oby tylko właśnie takie schizy – bezpodstawne – się nas trzymały.

Dyskusję na ten temat i więcej „zeschizowanych” mam znajdziecie na fejsie:

Myślałam, że przy drugim dziecku ta schiza mnie ominie. Nope. Teraz też świruję, wstaję i sprawdzam oddechy 🙄 A mając…

Opublikowany przez omatkowariatko.pl na 30 stycznia 2018

 

A jeśli chcecie być na bieżąco ze wszystkimi newsami, postami i ciekawymi dyskusjami na fejsie, koniecznie zmieńcie ustawienia na „wyświetlaj najpierw”, bo fejsbuczek znowu obcina zasięgi.

A co słychać na Instagramie?

Please check your feed, the data was entered incorrectly.
Print Friendly, PDF & Email

YOU MIGHT ALSO LIKE

Pożegnanie z blogiem.
December 31, 2018
Mój alfabet macierzyństwa.
December 28, 2018
Na 1 urodziny mojej córki Natalii.
December 08, 2018
Jak osiągnąć sukces w macierzyństwie.
November 29, 2018
Moje macierzyńskie „pierwsze razy” (do lat 5), które zapamiętam do końca życia.
November 20, 2018
Do czego tęsknię, ja-matka.
November 15, 2018
Porzuć czerń, Matko!
October 25, 2018
Moja dieta po porodzie. #MATKAWRACADOFORMY
October 16, 2018
Nie będę reklamą macierzyństwa.
October 02, 2018