Co Ci Matko, do cholery, jest?!
Dość często zdarza się, że muszę czytać komentarze o tym, że znowu narzekam, że znowu smucę i smęcę. Że mam pewnie depresję, albo skłonności depresyjne. Że macierzyństwo mnie przerasta, bo jestem wiecznie nieszczęśliwa i na pewno w związku z tym unieszczęśliwiam moje biedne dziecko, które musi żyć ze sfrustrowaną mamą.
Następnym razem, gdy dostanę tego typu komentarz przynajmniej będę mogła odnieść się do tego tekstu, bo ewidentnie większość takich komentarzy piszą osoby, które nie śledzą aktywnie bloga i mojej historii. A więc ustalmy, czemu wyżalam się publicznie i co mi, do cholery, jest.
No właśnie, moja historia.
Moje całe życie udowadnia, że jestem typem, który lubi sobie pojęczeć. Ot, taka natura. Aczkolwiek, jeśli faktycznie jęczę i narzekam, to oznacza, że wszystko jest w porządku. Ponieważ tak naprawdę największe problemy rodzą się w milczeniu. I nie, to nie macierzyństwo kształtuje charakter. Na pewno w jakimś stopniu wpływa na pewne aspekty osobowościowe. Natomiast, w moim przypadku stany lękowe / depresyjne poznałam na długo przed urodzeniem Żabka, więc depresja poporodowa jest jednym z wielu zakrętów w moim życiu, z których wypadłam. Ale na chwilę, zawsze wracam na swoje tory. Podsumowując: TAK, zmagam się z depresją, ale NIE, nie wtedy kiedy sobie narzekam. Mam wszystko pod kontrolą, poza tym czuwają nade mną specjaliści, więc proszę nie próbuj być moim psychologiem lub psychiatrą jak piszę, że mi źle, bo jesień i zimno i bunt dwulatka.
Dobre samopoczucie vs złe samopoczucie.
Nie potrzebujemy wsparcia w dobrych chwilach. Jak nam się wszystko układa jak należy, dziecko jest zadowolone i nie ząbkuje. Jak pogoda sprzyja przyjemnym spacerom, a my zamiast tyć na kanapie chudniemy biegnąc na plac zabaw. Jak jest dobrze, to jest dobrze. Bardzo często dzielę się z Wami szczęśliwymi chwilami z mojego życia. Jak pękałam dumą kiedy Żabek zrobił pierwszy krok, ułożył pierwszą wieżę, poznał pierwsze literki. Jak powiedział „mama” i jak powiedział „kółko”. To są dla mnie równie magiczne chwile, jak dla każdej mamy. Ale nie muszę się na ich temat rozpisywać, bo każdy wie o co chodzi.
A to właśnie w trudnych dla nas momentach potrzebne jest nam wsparcie. To wtedy chcemy wiedzieć, że inna mama TEŻ TAK MA. Bo to, że się cieszy z nowego słówka jest oczywiste. Ale to, że się wkurza, że dziecko nauczyło się mówić NIE i wykorzystuje to podczas każdej możliwej okazji, już takie oczywiste nie jest. I to właśnie dlatego wyolbrzymiam być może czasami te trudne chwile w macierzyństwie, bo ja również potrzebuję usłyszeć – „nie przejmuj się tak, mam to samo”. I wierz mi, że jak usłyszysz to 10, 50, 100, 200 razy, to przestajesz się tak przejmować.
Czy szczerość popłaca?
Myślicie, że ja nie boję się krytyki? Każdy trudniejszy tekst wypuszczam z drżeniem serca – bo jeśli tylko ja tak mam, to będzie dziwnie… Może się okaże, że jednak jestem beznadziejną matką? I co wtedy?? Ale jeszcze nigdy się tak nie stało, co jednak upewnia mnie, że pewne odczucia macierzyńskie są na porządku dziennym. Tylko się o tym nie mówi… A ja lezę przed szereg, mówię że mi źle i czekam na rozstrzelanie. Zamiast tego dołącza do mnie grono wspaniałych, zmęczonych matek i mówi: „ja też mam dość”. I wtedy to już te strzały nie mają z nami szans.
„Jak to czytam to odechciewa mi się macierzyństwa”.
Odważę się stwierdzić, że jeśli jakikolwiek wpis na jakimkolwiek blogu, potrafi zniechęcić do macierzyństwa, to chyba jest się na nie jeszcze nie gotowym. Bo to bardzo dziecinne sądzić, że macierzyństwo to tylko jasna strona życia. Większość mam doskonale rozumie te wszystkie odmienne stany, różne stany emocjonalne – tę całą trudniejszą stronę macierzyństwa. Ale wiedzą również, że nie oddałyby tego za żadne skarby świata. Proste. Chociaż czasem są tak zmęczone i tak wkurzone, że by oddały. Wtedy chcą usłyszeć, że ktoś inny też tak czasem ma. I od razu na sercu lżej, a pozbycie się Potomka, chwilowo zostanie odwołane. Dobrze jest się przygotować do tego, że jest zarówno pięknie jak i ciężko. Wtedy ewentualne rozczarowanie będzie mniejsze. A rezygnować z macierzyństwa, bo ktoś napisał „jest mi źle, dzisiaj mam już dość mojego dziecka” – ja wiem, jak dla mnie trochę głupie.
Na koniec mojego wywodu pozwolę sobie zacytować, dlaczego prowadzę bloga w takiej, a nie innej formie:
„Budują Twoje wpisy”
„Jak dobrze ze nie jestem sama :-*”
„Pocieszające jest to ze nie tylko ty tak masz-ja tez :-/”
„A ja myślałam, że to tylko my mieliśmy taki problem.”
„Uwielbiam Cię!!! Miałam wrażenie jakbym czytała o sobie…”
„Genialne. Niech Cię bogowie błogosławią za uspokajanie mojego sumienia…”
„Takie miejsca jak Twój blog są bardzo potrzebne,łatwiej oswoić rzeczywistość….”
„Jak mi dobrze, że nie jestem sama z takimi dylematami ;) Czytam jakby o sobie. :|”
„Mówiłam Ci już, że Cię uwielbiam? Nie? No to Cię uwielbiam ;) zawsze trafiasz w mój nastrój no :)”
„Powiem Wam Kochane że czytam te komentarze i jakoś mi lepiej… bo wiem że nie tylko ja tak się czuję.”
„Kochana! Trafiłam na Twojego bloga bo jestem matką. A nie spodziewałam się że przeczytam tu o rzeczach tak mi bliskich…”
„Mimo Twego stanu, podobnego do mojego nie raz, napisałaś świetny , życiowy tekst, który mnie rozbawił, bo jest taki prawdziwy…”
„Dzięki Ci bardzo za ten post!! Myślałam, że tylko ja się w środku siebie zamykam i wyje tam z rozpaczy, wrzeszczę, wierzgam i przeklinam wszystkich dookoła”
„O matko, jednak istnieje taka osoba (czyt. osoby), blog (blogi?) która mówi o tym wprost i nie boi sie bycia osądzoną, bo przecież jak można narzekać na taki los ??? Dzięki Ci Boże że tu trafiłam♥”
„Miło jest być świadomym tego, że nie jestem jedyną sfrustrowaną :) dziękuję za ten tekst, proszę o więcej :) nie ma to jak wyżalić się anonimowym mamusiom- one będą rozumiały wszystkie moje bolączki :)”
Mam nadzieję, że teraz wszyscy Ci, którzy zastanawiają się co mi, do cholery, znowu jest – zrozumieją. A za wszystkie komentarze bardzo, bardzo Wam dziękuję. I za dziesiątki maili, które od Was dostaję. Cieszę się, że mogę szczerze dzielić się moimi odczuciami związanymi z macierzyństwem – to Wy dodajecie mi odwagi! <3
- 2 December 2015
- 43 komentarze
- kryzys, matka, przemyślenia