Matka dzień wolny święci. Jak Żabek zostaje w domu z Szanownym Małżonkiem, albo jak Babcia zabiera go do siebie – czuję się trochę tak jakbym była spuszczona ze smyczy. Przez parę minut z przyzwyczajenia rozglądam się na około i co jakiś czas odruchowo powiem „nie, nie wolno” – ale szybko zaczynam się upajać SAMOTNOŚCIĄ. Jesteście ciekawi, co matka – taka jak ja – robi, jak ma wolne od Potomstwa?
- Przede wszystkim szerokim łukiem omija parki, skwerki, place zabaw – na których i tak od jakiegoś czasu spędza pół życia.
- Idzie kupić SOBIE coś w Galerii Handlowej. Ogląda wszystkie modne sukienki, eleganckie żakiety i garsonki, stroje bikini (których już chyba do końca życia nie założy!), zachwyca się pięknymi szpilkami… I ostatecznie wychodzi z nową parą śpioszków, paczką pampersów (promocja!) z koniem (na biegunach) na plecach.
- Siada w kawiarni, zamawia największą kawę i największe ciasto (do którego nigdy się nie przyzna) i z zazdrością obserwuje wyspanych ludzi.
- Wydzwania do wszystkich znajomych z którymi ma pół roku plotek do nadrobienia. Niestety wszyscy są w pracy i nikt nie może wisieć 2 godziny na telefonie. Ostatecznie dzwoni do ojca zajmującego się dzieckiem, żeby dowiedzieć się co robią. No i żeby trochę pokrytykować.
- Idzie do fryzjera i/lub kosmetyczki, pogada trochę o dzieciach, a potem pogapi się w lusterko zanim rzeczywistość (oraz zmywanie naczyń) zrujnuje osiągnięty piorunujący efekt.
- Wsiada w samochód i wyjeżdża na miasto w godzinach szczytu. Stojąc w korku delektuje się ciszą panującą w samochodzie…
- Idzie do kina. Bo to jest najlepsza wymówka, aby wyciszyć telefon. I tam funduje sobie długą, pokrzepiającą drzemkę.
Please check your feed, the data was entered incorrectly.Please check your feed, the data was entered incorrectly.