Czy drugie dziecko musi być trudniejsze?
To, że każde dziecko jest inne wie każdy. To, jaki będzie miało charakterek zależy od wielu czynników. Wiele. Szczerze mówiąc nawet nie wiem dokładnie jakich, ale zapewne mamy tu do czynienia trochę z genami, trochę z wychowaniem, trochę z otoczeniem. Niektórzy mogą jeszcze dodać, znak zodiaku, sposób karmienia i fakt czy spało z rodzicami w jednym łóżku..
Jak zaszłam w drugą ciążę, to bardzo mnie to ucieszyło. Zwłaszcza, że Żabek „wyszedł” taki fajny! Zawsze całkiem dobrze i dużo spał, bunty nie były spektakularne. Poza tym jest śliczny i oczywiście mądry. Jakoś jestem w stanie przeboleć fakt, że jest zodiakalnym Strzelcem :)
Takie połączenie genów nie może się zmarnować!
Ale jestem dużą dziewczynką, wiem że dzieci są różne. Natomiast mimo to, bardzo dobrze żyje mi się z przekonaniem, że jednak jakieś cechy wspólne – między jednym, a drugim dzieckiem – się pojawią. A ja, z moją już przecież większą wiedzą macierzyńską, z wychowaniem poradzę sobie równie dobrze, jak nie lepiej!
Tak, dobrze mi się z tą myślą żyło, do czasu…
Z niezrozumiałych dla mnie powodów, większość ludzi postanawia przebić tę moją wyidealizowaną bańkę, twierdząc, że drugie (a zapewne w domyśle po prostu kolejne) dzieci to istne potwory. Potwory, które nie chcą spać, ciągle łobuzują, nie można za nimi nadążyć i w ogóle wszystko jest inaczej, a w dodatku trudniej, gorzej. Dowiaduję się, że NA PEWNO nie będę tak szybko przesypiać całych nocy, że tym razem problem kolki mnie nie ominie i nigdy nie wyprowadzę dziecka z sypialni.
Świetnie, prawda? A potem idę rodziców, których drugie dziecko faktycznie jest „trudniejsze” od pierwszego, mam żywy przykład i co? I się zaczynam martwić. A po co? Ku uciesze hormonów. I mimo, że znam również rodziny z dziećmi, gdzie wszystkie dzieci są grzeczne i spokojne. I takie, gdzie wszystkie to „wcielone diabełki”. I takie „pomieszane”. To i tak zaczynam się martwić. A wiecie co jest najlepsze? Słyszę takie rzeczy również od rodziców jedynaków czy nawet ludzi, którzy dzieci nie mają!
Matka matce wilkiem.
To wiemy nie od dzisiaj. Matki uwielbiają się hejtować! Wystarczy poruszyć temat karmienia / zdrowia / szczepienia / itp. itd. Ale zupełnie nie rozumiem, co jest fajnego w obrzydzaniu komuś posiadania kolejnego dziecka? Bo to takie obrzydzanie trochę. Sugerowanie, że z drugim dzieckiem sobie absolutnie nie poradzisz, bo będzie małym potworem. Że to pierwsze to zapewne przypadkiem udało Ci się takie fajne, więc z drugim to się z pewnością nie powtórzy. Ja tam akurat się przejmuję tylko tyle, na ile akurat hormony mi pozwolą, ale generalnie jestem pewna tego, że będzie dobrze – na pewno inaczej, ale też bez jakiś nie wiadomo jakich zaskoczeń. A sama zawsze staram się szukać pozytywów wszelakich rodzicielskich sytuacji i w życiu bym matce w kolejnej ciąży nie powiedziała: „NO TERAZ TO DOPIERO ZOBACZYSZ!!!”.
Wiem, że moje przemyślenia w temacie świata nie zmienią, ale tak sobie myślę, że jakby chociaż jedna pesymistka się czasem ugryzła porządnie w język w towarzystwie ciężarnej, to i tak warto było to napisać. :)
Ps. Ja jestem drugim dzieckiem. I chociaż z bratem różnimy się bardzo – on umysł ścisły, ja humanistyczny, on bardziej inteligentny, ja bardziej emocjonalna… Mogłabym długo wymieniać. To jednak JA byłam mniejszym łobuzem, to jego było trudniej wychować! :)
Please check your feed, the data was entered incorrectly.- 5 October 2017
- 34 komentarze
- ciąża, dziecko, matka, przemyślenia