Czy trzeba mieć dziecko?
Pragnę poruszyć tutaj temat dyskryminacji kobiet bezdzietnych. Tak, tak. Bo one mogą się czuć dyskryminowane. Wiecie, że należę do tych matek, które uważają, że nieproszone nie powinny się wtrącać w cudze macierzyństwo. A co dopiero w decyzję odnośnie posiadania dziecka. I czy kobieta posiadająca dziecko może wysnuwać takie wnioski? No, a kto jej zabroni. Więc, czy trzeba mieć dziecko?
Czy można nie chcieć mieć dziecka?
Niewiele kobiet potrafi powiedzieć: „nie chcę dziecka” – oczywiście z obawy, że Matki Polki zjedzą je żywcem. Jak można nie chcieć mieć dziecka?! Przecież macierzyństwo jest SPEŁNIENIEM! Jak można się nie chcieć spełnić?!
Wiecie dlaczego zaszłam w ciążę dopiero po 4 latach małżeństwa, w wieku 28 lat – czyli stosunkowo późno? Bo wcześniej nie chciałam dziecka. Byłam spełniona w modelu 2 + kot, a następnie + pies. Nie oznacza to, że jakby dziecko pojawiło się wcześniej to byłaby to tragedia. Ale nie zabiegałam o ciążę. A ciągłe zapytania – „kiedy dziecko?!” – doprowadzały mnie do szału.
Czy można nie lubić dzieci?
Ja się czasami dziwię, jak można lubić dzieci. Kocham mojego syna najbardziej na świecie. Ale czasami nie pałam do niego sympatią. Zwłaszcza po tym jak mnie uderzy w twarz. Klockiem. Ostro zakończonym. Albo jak siedzi taki naburmuszony i rzuca wszystkim, co mu w łapki wpadnie – o podłogę, o okno, o psy. Albo jak mi się rzuca na ziemię na środku sklepu, po tym jak próbuję złapać go za rękę, żeby on tą ręką nie zwędził jakiegoś towaru. No. Moje dziecko często mnie wkurza. A co dopiero obce.
A kiedy kobieta, która nie ma dzieci powie, że ich nie lubi – o matko! Zła kobieta. Jak można nie lubić tych rozkosznych, pulchniutkich bobasków z dużymi oczyma i śmierdzącą zawartością pieluchy. Najlepiej wciśnijmy jej swoje dziecko i przekonujmy, że to sama słodycz, cud-miód-malina. Matki bardzo łatwo zapominają, że ich środek wszechświata – jest tylko ich środkiem wszechświata. Nie każdy musi z nami podzielać zachwyt nad naszym osobistym cudem. Mimo, że taki mądry i piękny.
Czy można kochać swoją pracę?
Można. Można tak bardzo ją kochać, że wcale się nie ma ochoty na urlop macierzyński. No i kto wie, jak to w ciąży będzie – może trzeba będzie leżeć,a nie pracować? A co jeśli nie będziemy mieli do czego wracać po porodzie? Co w tym złego, że ktoś woli się zatracać w biznesie. Dziecko kosztuje, czasem trzeba na nie najpierw zarobić. Czasem warto najpierw nabrać doświadczenia biznesowego, żeby później zobaczyć, że nawet najgorszy szef może być lepszy od tego przez nas urodzonego.
A co jeśli nie wychodzi?
Nie ma chyba nic gorszego od zadania pytania „kiedy dzieci?!” – parze, która się stara, ale nic z tych starań nie wychodzi. I raczej rzadko ludzie się dzielą tego typu trudnościami. Więc zadając to okrutne pytanie wypadałoby dwa razy się zastanowić, czy przypadkiem kogoś nim bardzo nie zranimy.
Co zrobić z tymi bezdzietnymi?
Najlepiej dać im spokój. Poczekać, aż dopadnie je ten z lekka przereklamowany instynkt macierzyński, bądź przypadek. I jak wtedy poproszą o rodzicielską poradę, to będziemy miały okazję się trochę pomądrzyć. Pamiętajmy, że dla każdego spełnienie oznacza co innego, a do pewnych spraw trzeba dojrzeć – a tutaj jak z dziećmi: nie po-rów-nu-je-my, każdy dojrzewa w swoim tempie.
Please check your feed, the data was entered incorrectly.
- 1 April 2015
- 26 komentarzy
- dziecko, kobieta, macierzyństwo, matka