Dlaczego 4,5-latki są okropne.
Przecież to oczywiste, że na buncie 3-latka się nie kończy. Ostatnio miałam przyjemność narzekać na 3,5-latki (>>TUTAJ<<) oraz wszechwiedzące 4-latki (>>TUTAJ<<), minęło pół roku a my wciąż jesteśmy „w dołku”! Gdyby problem dotyczył tylko mnie, to już zaczęłabym się zastanawiać nad sobą – ale ostatnio wiele mam rówieśników Żabka skarży się na swoje dzieci…
Co więc się dzieje takiego w głowie 4,5-latka, że my Rodzice, musimy wygrzebywać najgłębiej przechowywane pokłady cierpliwości, żeby z nimi wytrwać?
Jakbym miała opisać w jednym zdaniu ten wiek, to zrobiłabym to tak:
„Wszystko wiem najlepiej, będzie tak jak ja chcę – FOCH!”.
Mniej więcej ten sam problem co u 4-latków, z tym że uparcie jakby większe, argumentacja bogatsza, a foch z przytupem! Na zdjęciu głównym możecie zobaczyć klasyczny foch na plaży „bo w piłkę się trudniej gra”, a poniżej foch z dzisiejszego poranka „bo nie gramy z rana na tablecie”…
Chociaż specjaliści twierdzą, że dzieci w tym wieku lepiej nad sobą panują, rozwijają wiele zdolności, doskonalą umiejętności, rozwijają się intelektualnie, są bardziej skupione i konsekwentne… to jednak wciąż potrafią dać w kość. Podobno to wiek 5 lat jest wiekiem „zachwycającej równowagi”, co być może potwierdzę za pół roku, natomiast na ten moment to ja tej równowagi na horyzoncie jeszcze nie widzę…
Jak sobie radzę z moim zbuntowanym 4,5-latkiem?
Przede wszystkim nie biorę sobie do siebie jego zachowań. Nie traktuję ich personalnie, tylko jako etap rozwojowy. I to nie jest tak, że w związku z tym pozwalam mu na wszystko – wtedy bym go przecież nie wychowała. Ale nie mieszam w wychowanie niepotrzebnych emocji. Ustalam zasady i się ich trzymam, a jego narzekania i histerię z nimi związane puszczam mimo uszu. Jeśli coś nie jest warte walki – odpuszczam, a jeśli coś jest ważne – nie odpuszczam. Pozwalam mu przy tym okazywać emocje, a jak widzę, że sobie z nimi nie radzi, zawsze proponuję przytulenie. Ja też byłam (czasem wciąż jestem!) histeryczką i wiem, że właśnie to wtedy jest mi najbardziej potrzebne – zwykłe przytulenie i zapewnienie „i tak Cię kocham”. Czasami odrzuci moją propozycję, a czasami skorzysta.
Jestem mistrzem w zmienianiu tematu i rozpraszaniu uwagi. Nie upieram się jak osioł przy swoim, nie unoszę dumą tylko dlatego, że jestem rodzicem. Nie kłócę się do upadłego, że to nieprawda, że był z babcią w kosmosie. Próbuję go przechytrzyć, jak na dorosłego przystało. Pamiętam o tym JAKIM jest dzieckiem. Że jest przewrażliwiony i łatwy go urazić. Zupełnie jak mamusia! Tylko ja już nauczyłam się odpowiednio zachowywać i nie wybuchać płaczem przy każdej nadarzającej się okazji, ale to wymagało lat praktyki! Teraz muszę przejść przez to jeszcze raz, dokładnie wyobrażając sobie co czuli moi bliscy prawie 30 lat temu….
Poza tym całym buntem i fochem, naprawdę chwalę sobie ten wiek. Widzę, jak Żabek pięknie się rozwija – mowę, wyobraźnię, koordynację. Uwielbiam z nim dyskutować i coraz częściej zaskakuje mnie jego wiedza i rozumowanie. Poza tym, co jest najpiękniejsze, daje mi odczuć jak bardzo mnie kocha i potrzebuje. Wiem, że kiedyś bardzo za tym zatęsknię…
Please check your feed, the data was entered incorrectly.- 15 May 2018
- No Comments