#TOP7: dlaczego dziecko płacze?
Płacz dziecka. Tak skonstruowany by poruszać serce matki. Może spowodować, że matka rozwinie nadludzką prędkość lub nadludzką siłę. Płacz, który z wiekiem przemienia się z przejmującego dźwięku, świadczącego o bezradności noworodka – w cwaniacki sposób na wszelkiego rodzaju wymuszenia, świadczący o sprycie roczniaka…
Ale kto jak kto – matka, wie kiedy dzieje się faktyczna krzywda, a kiedy płacz ten – lekko wymuszony – ma konkretnie sprecyzowany cel. I pomimo, że powodów do płaczu dzieci mają dziesiątki – przedstawiam 7 według mnie najczęściej spotykanych.
Dlaczego dziecko płacze?
1. NIE + czasownik.
Wszelkie NIE-rób, NIE-wchodź, NIE-otwieraj, NIE-zamykaj, NIE-dotykaj, a nawet samo NIE – magicznie sprawia, że łzy jak grochy zbierają się pod powiekami i ich nagły wylew poprzedza jedynie przeciągły dźwięk jęcząco-zanoszący-się.
2. Przebieranie / przewijanie.
Czasami wystarczy zbliżenie się do przewijaka. Albo zdjęcie kurtki z wieszaka. Żabek doskonale wie co go czeka: szamotanie i ograniczenie swobód. Oczywiście jest to powód by zanieść się szlochem.
3. Jedzenie.
A mam tutaj na myśli jedzenie zdrowego obiadu. Jakoś jeszcze nigdy się nie zdarzyło by płakał jedząc ciasto. Lub słodkie jabłuszka. Ale jak już warzywa i mięso wkraczają do akcji, to bardzo często usta i powieki się zaciskają, dając szansę rodzicowi na zmianę jego zamiarów. Jeśli zmiana nie nastąpi, a łyżeczka uparcie próbuje dostać się do paszczy – to ta owszem, otworzy się, lecz z rykiem.
4. Zasypianie.
Dziecko płacze jak jest kładzione, a jeszcze nie jest zmęczone. Płacze również jak jest kładzione, a jest już przemęczone. Bardzo trudno wcelować w „godzinę 0” – porę idealną „między pierwszym, a trzecim ziewnięciem”…
5. Dzielenie się.
Roczniaki są przekonane, że WSZYSTKO jest ich własnością. A skoro tak, to dlaczego u licha mają się tym dzielić z kimkolwiek. Zwłaszcza jeśli są to przedmioty zakazane, typu: komórka (a matka twierdzi, że należy do niej), pilot od TV (a matka twierdzi, że to nie jest zabawka) albo wieczne pióro taty (bo podobno, to się źle skończy!). To samo tyczy się łopatki, klocków, czy książeczek. Niezależnie, czy należą one do dziecka sąsiadki, czy do naszego – nie odda bez głośnego sprzeciwu.
6. Podróż w wózku.
Jakby Żabek potrafił mówić, pewnie powiedziałby mi: „nie po to rok uczyłem się chodzić, żeby teraz jeździć jak niemowlaczek”. Podróżowanie w wózku już nigdy nie będzie takie jak kiedyś. O ile jeszcze wyjście odbywa się całkiem przyzwoicie – to jeśli już w trakcie spaceru dziecię opuści bolid – powrót staje się bardzo donośny. Poza tym jeśli Żabek już znajdzie się w wózku – to wózek musi jeździć. Nie może stać. Jest to nadwyrężenie Żabkowej cierpliwości. Albo jedziemy – albo wysiadamy – albo płaczemy!
7. Zabiegi lekarsko-kosmetyczne.
Wystarczy, że u Żabka pojawi się katar, a już matka cała w nerwach. Bo nie dość, że trzeba będzie ku niezadowoleniu potomka „podłączyć” go do inhalatora, gdzie – o losie – będzie musiał wysiedzieć w miejscu parę minut… To jeszcze czeka go odciąganie kataru – które niezależnie czym się odbywa, czy katarkiem, fridą, czy zwykłą chusteczką – skutkuje tak samo. Donośnym płaczem. Jęki towarzyszą nam również przy obcinaniu paznokci, czyszczeniu uszu, strzyżeniu i oczywiście podczas badania lekarskiego.
Please check your feed, the data was entered incorrectly.
- 15 April 2015
- 70 komentarzy
- #top7, dziecko, płacz