By 

#TOP7: powodów dlaczego nienawidzę lata.


Należę do grona osób, które powinny znaleźć sobie miejsce na Ziemi, gdzie jest wieczna wiosna. W każdą inną porę roku mogłabym wiecznie narzekać. Zimą za zimno. Jesienią za mokro i za depresyjnie. A latem, oczywiście, za gorąco. Żalę się więc dzisiaj z jakich powodów nienawidzę lata.

1. POT.

24h na dobę zalewam się potem. Wystarczy, że wyjdę spod prysznica, zrobię 3 kroki i już powinnam wracać z powrotem. Tak naprawdę powinnam zamieszkać pod prysznicem, bo inaczej pralka mogłaby prać na okrągło. Lepię się cała. Boję się, że przykleję się do krzesła biurowego i zostanę w nim na zawsze.

2. OCHRONA PRZECIWSŁONECZNA.

Muszę pamiętać, żeby nie tylko wysmarować dziecko od stóp do głów, 5 razy dziennie (pół godziny przed wyjściem na słońce, po kontakcie z woda, po kontakcie z ręcznikiem, po kontakcie z piaskiem, nie rzadziej niż co pół godziny) – a oczywiście dziecko to „uwielbia”! Do tego pamiętać o czapce „przeciwsłonecznej”. I o tym, żeby w południe się nie wystawiać na słońce.

3. PIASEK.

Piasek wszędzie. WSZĘDZIE. Dosłownie i w przenośni. Cała zima minie zanim się go całkowicie pozbędziemy. Z tego co czasami wysypuję z pieluszki, butów i włosów (?!) mogłabym zrobić drugą piaskownicę. Wyżej wspomniana ochrona przeciwsłoneczna jedynie sprzyja przyczepności cholernego piasku, którego potem nawet prysznicem ciężko się pozbyć!

4. SZALEŃSTWO.

Dziecko szaleje. Nie rozumie czemu jest mu gorąco, czemu cały się lepi i czemu ciągle chce się pić. Na zmianę biega jak nakręcony i jęczy jak poparzony. Piasek przykleja mu się do nasmarowanego ciałka, a sandały obcierają bez skarpetek. Promienie słońca skutecznie manipulują obszarem mózgu odpowiedzialnym za marudzenie. Zarówno u dziecka jak i u matki.

5. OWADY.

Tak, owady. WSZĘDZIE. Zmieniają się jedynie w zależności od pory dnia. Oczywiście te najbardziej upierdliwe zjawiają się pod wieczór, kiedy zachodzące słońce pozwala nam wreszcie wystawić swoje ciało na zewnątrz – ku radości kąsających komarów i wplątujących się we włosy chrabąszczy.

6. TURYŚCI.

W moim turystycznym mieście – Trójmieście – latem ilość mieszkańców podwaja się lub nawet potraja. Znalezienie wolnego metra kwadratowego na plaży czy wolnego miejsca w restauracji w centrum graniczy z cudem. Między czerwcem w wrześniem omijam centrum miasta z daleka, jakby to był co najmniej Czarnobyl. Korki na wjeździe i wyjeździe z miasta w piątkowe popołudnie już nie raz przyprawiło mnie omal o turystyczny udar.

7. SEZON URLOPOWY.

Gdy cokolwiek chcę załatwić latem, dowiaduję się, że osoba mi niezbędna jest na urlopie. Ząb zacznie boleć – dentysta na urlopie. Potrzebuję skierowanie – lekarz na urlopie. Samochód padnie – Mechanik na urlopie.

Ale są takie letnie sprawy, których w życiu bym nie odpuściła:

  • truskawki,
  • grill,
  • 20 stopni w środku nocy,
  • zimne piwo w naprawdę upalny dzień,
  • lekkie sukienki i kapelusze,
  • i jeszcze raz truskawki.
[EDIT 2018: I musiałam odpuścić truskawkom, bo są już tak pryskane, że momentalnie wyskakuje mi alergia w różnej postaci – np. robią mi się usta jak po botoksie a’la Anżelina Żoli ;( ]

Podczas gdy większość osób latem planuje wakacje w egzotycznych, upalnych rejonach świata – ja zdecydowanie obrałabym zupełnie inny kierunek – gdzieś, gdzie za dnia dwadzieściaparę stopni pozwoliłoby mi ubrać zwiewną sukienkę, ale wieczorem temperatura zmusiłaby mnie do przykrycia się kołdrą. Tak, zdecydowanie tęsknię za kołdrą!

Please check your feed, the data was entered incorrectly.
Print Friendly, PDF & Email

YOU MIGHT ALSO LIKE

Pożegnanie z blogiem.
December 31, 2018
Mój alfabet macierzyństwa.
December 28, 2018
Jak osiągnąć sukces w macierzyństwie.
November 29, 2018
Moje macierzyńskie „pierwsze razy” (do lat 5), które zapamiętam do końca życia.
November 20, 2018
Do czego tęsknię, ja-matka.
November 15, 2018
Porzuć czerń, Matko!
October 25, 2018
Moja dieta po porodzie. #MATKAWRACADOFORMY
October 16, 2018
Nie będę reklamą macierzyństwa.
October 02, 2018
#TOP7: Rzeczy, które uwielbiam!
September 25, 2018