Dom vs Mieszkanie
W dzisiejszych czasach zdaje się być niemal niemożliwe, żeby wejść w posiadanie własnego M bez towarzystwa banku. Więc jak już zdecydujemy się wejść z bankiem w układ bardziej zobowiązujący niż małżeństwo, zaczynamy się zastanawiać, czy zrobić TO w domu czy w mieszkaniu…
Oczywiście zazwyczaj czynnikiem decydującym jest cena. Banki zazwyczaj nie chcą się wiązać na dłużej niż 30 lat, w przeciwieństwie do małżonka (zazwyczaj…). A my mimo szczerych chęci do zarabiania milionów, często ledwo jesteśmy w stanie uciułać na wkład własny, który z roku na rok wzrasta.
Za ceną idzie lokalizacja. Mieszkanie w centrum miasta może kosztować tyle co dom za miastem. Naprawdę, można wybudować sobie dom z bali za miastem w cenie małego mieszkanka w mieście. Dlatego wiele osób zastanawia się nad plusami i minusami obu sytuacji. Mając doświadczenie w mieszkaniu zarówno w mieszkaniu w bloku, jak i w domu, pędzę z pomocą!
- Lokalizacja – jest ważna. Ale czasami z końca świata łatwiej się dostać to miejsca przeznaczenia, niż z centrum kilometr dalej w godzinie szczytu.
- Powierzchnia – jest ważna. W domu jest jej zazwyczaj więcej. Możesz sobie zaplanować garderobę, która może być nawet na innym poziomie niż Twoja sypialnia. Pokój dziecinny może być na tyle daleko, że nawet nie słyszysz awantur. Ale z drugiej strony, jak dziecko ząbkuje, a Ty przy jego łóżku musisz się pojawić kilka(naście) razy w nocy, to bieganie po schodach przestaje być przyjemnością. Mieszkanie też może być wielkie, ale jeszcze nie widziałam takiego co ma więcej niż dwa poziomy.
- Sąsiedzi – wielki plus dla domów wolnostojących. Trochę mniejszy dla tych w zabudowie szeregowej. A jak to jest z mieszkaniami to wszyscy wiemy. Zawsze się znajdzie ktoś dla kogo chodzisz za głośno. Albo pasjonata niedzielnych remontów, oczywiście po godzinie 22. Albo jeszcze gorzej – studenta!
- Opłaty – no tutaj domy mogą się schować. Nie raz zapomnisz zgasić światło na schodach czy w łazience „dla gości”. Ogrzewanie 250 m2 nie może się równać z ogrzaniem 50 m2. Zimą wszyscy mieszkańcy domów, płaczą owinięci w koce w (najcieplejszych) kątach swoich posiadłości.
- Administrowanie – w mieszkaniu dostajesz zestawienie: ile, za co, komu, do kiedy trzeba zapłacić. W domu musisz podpisywać umowy z prądem, z wodą, z gazem, ze śmieciami i ogarniać każdego z osobna.
- Cena – no tutaj można się sprzeczać, bo wszystko zależy. Od lokalizacji, metrażu, wykończenia… Ale jednak zazwyczaj dom wychodzi drożej.
- Sprzątanie – o ile nie ma się kogoś, kto zajmie się tą kwestią za nas, to w domu może nam dać w kość. Na przykład mycie okien w mieszkaniu nigdy nie dorówna myciu okien w domu. Noszenie odkurzacza po piętrach nie należy do przyjemności, tak samo jak znajdowanie pajęczyn na klatce schodowej, w najciężej dostępnym miejscu. No i w mieszkaniu sprzątanie klatki schodowej zazwyczaj nie należy do obowiązków mieszkańców.
- Dzieci – Prawdę mówiąc, łatwiej ogarnia się małe dziecko na małych metrażach. Jak w grę wchodzi nocne skakanie między piętrami to jest to wątpliwa przyjemność. Noszenia Potomka po schodach – dopóki sam nie opanuje tej sztuki – kilkaset razy dziennie, to dobry trening na biceps, ale katorga dla kręgosłupa, która rośnie wraz z Potomkiem. Montowanie bramek na każdym półpiętrze. Dopóki dziecko nie opanuje sztuki bezpiecznego poruszania się między piętrami, powinno wychowywać się na jednym poziomie – dla dobra matki rzecz jasna.
- Zoo – Natomiast domowe zoo kocha przestrzeń! Może niekoniecznie charty angielskie, które najchętniej wlazłyby Ci na głowę, spały na Twoich kolanach, albo chociaż na tyle blisko by Ciebie dotykać. Za to koty bardzo chętnie przejmą na własność cały pokój, a z biurka zrobią strefę wypoczynku – więc warto mieć drugie, zapasowe. W tym wypadku również ogród ma duże znaczenie – ale w bloku też są mieszkania z ogrodem (sama miałam większy ogród mieszkając w bloku, niż w domu…).
No i na koniec, uwielbiana przez wszystkich, podsumowująca INFOGRAFIKA:
- 27 February 2015
- 19 komentarzy
- dom, dziecko, rodzina, zwierzęta