Dzień ojca, święto które już mnie nie dotyczy.
Godzina 6 rano. Telefon. Numer nieznany. Nikt, nigdy nie dzwoni o tej godzinie z dobrymi wieściami. Dobre wieści zawsze mogą poczekać do 8. Podświadomie już wiem co za chwilę usłyszę. Serce zaczyna mi mocniej bić.
– Tak słucham?
– Dzień dobry. Dzwonię ze szpitala. Pani jest córką Andrzeja?
– Tak…
– Bardzo mi przykro, ale w nocy pani tata zmarł. Nie pomogła godzinna reanimacja. Proszę przyjechać do szpitala to porozmawiamy.
(Kurwa)
– Tak. Dziękuję. Przyjadę.
Łzy zgromadziły się pod powiekami. Natłok myśli.
Kurwa. Jak to możliwe?! Co teraz, co teraz?!
Pustka w głowie. Niedowierzanie. Niezrozumienie.
Trzeba zadzwonić do reszty. Kurwa. Jak to się stało?! Muszę zadzwonić, że nie przyjdę do pracy. Muszę wziąć się w garść. Oddychaj! Myśl… myśl…
Pękam. Wybucham płaczem. Czuję się bezradna jak nigdy dotąd. Przypominam sobie naszą ostatnią wymianę zdań.
-Kocham Cię tato.
-Ja Ciebie też Żabciu.
-Do zobaczenia jutro.
Żebym tylko wiedziała, że jutra ma nie być…W dniu Jego śmierci stracił ważność Jego dowód osobisty. Uwierzycie? Jeszcze miesiąc wcześniej byłam z nim robić zdjęcie do nowego dowodu. Teraz jak na nie patrzę to widzę chorobę za smutnymi oczami. Dlaczego wtedy mnie to bardziej nie zaniepokoiło? A, już pamiętam. Bo lekarz powiedział, że to korzonki. Tylko, że te korzonki okazały się sepsą. A ta niezauważenie znalazła ścieżkę do słabego serca.
Jutro jest Dzień Ojca, a przez tę nietrafioną diagnozę, rok 2012 był ostatnim rokiem, w którym świętowałam ten dzień. Jak zawsze, tata robił dla nas tego dnia to co uwielbiał – grilla. Był prawdziwym Grill-Masterem! Każdy z nas dostawał to co lubił najbardziej. Cały tydzień szykował się do tego wydarzenia. Miał nadzieję, że pewnego dnia do imprezy dołączą wnuki. Niestety, pierwszy wnuk na dziadkowym grillu był jeszcze w brzuchu. Dziadek się nie doczekał. Urodził się miesiąc po jego śmierci. A kolejni dwaj rok i dwa lata później.
Żabek bardzo przypomina mojego Tatę. Zresztą nie bez powodu został Żabkiem. Mój tata właśnie tak mnie nazywał. Jak dzwoniłam to zawsze odbierał mówiąc: „Słucham Cię uważnie Żabciu„. Doskonale wiedział, że panicznie boję się żab. Ale mimo to właśnie tak mnie nazywał. Za bardzo bolała mnie strata tej Żabci, dlatego Wojtuś na drugie imię dostał Andrzej, a pieszczotliwie został Żabkiem.
Nie cofnę czasu i już nigdy nie będę spędzała tego święta tak jak bym chciała. Już nigdy nie będzie takiego grilla, a zamiast tego znicz na cmentarzu. Tak samo ominie nas dzień dziadka i wiele, wiele innych ważnych okazji. Mój Tata nie wróci. Ale mimo to naprawdę wierze, że to czyta, że wie jak bardzo tęsknię i jak bardzo jestem wdzięczna za wszystko, co dla mnie robił.
Jeśli Wy wciąż świętujecie dzień ojca, to zawsze róbcie to wyjątkowo. Nie szczędźcie „kocham” i „dziękuję„. Niestety nie wiemy co szykuje nam los…
- 22 June 2015
- 52 komentarze
- bliskość, choroba, ojciec, rodzina