Gdy dziecko woli mamę lub tatę.
Od dłuższego czasu stałam się ulubieńcem Żabka. Skończyły się czasy, gdy nie miało znaczenia czy ubiera go mama czy tata, kto podaje picie lub myje zęby. Teraz nastała epoka, która jest dla mnie nie lada udręczeniem… Epoka pod tytułem „TYLKO MAMA!„.
Można by pomyśleć, że to takie urocze, że dziecko widzi w Tobie cały świat, wtula się i puścić nie chce. Masz ten zaszczyt wykonywania wszelkich czynności, takich jak ubieranie, usypianie, przewijanie, mycie, czytanie bajek, układanie puzzli, ściganie się autkami, głaskanie, tulenie, podcieranie, wkładanie do fotelika samochodowego i tak dalej i tym podobne…
Moja prywatność znowu się skończyła.
Jesteśmy jednością! Czuję się jakbym znowu przechodziła przez lęk separacyjny… Z jednej strony współczuję Szanownemu Małżonkowi, że poszedł na drugi plan, a z drugiej z zazdrością spoglądam jak oddala się do innego pokoju, bez przyklejonego do nogi towarzysza… Wiem, że to nie jego wina, ale jestem wściekła – bo skoro to nasze wspólne dziecko, to ja chcę współdzielić opiekę! Niestety Żabek ma odmienne zdanie na ten temat…
Czy tak już zostanie na zawsze?
Na szczęście niekoniecznie. Teraz pragnę pocieszyć każdego rodzica – nie zawsze jest to mama – który jest numerem 1 dla swojego dziecka! To, że teraz jesteś faworytem wcale nie znaczy, że tak zostanie! W swoim czasie odzyskasz wolność. To również dobra wiadomość, dla czasowo „odtrąconego” rodzica. To musi być bardzo bolesne, być na drugim miejscu. Ale to wcale nie oznacza, że dziecko Cię nie kocha czy wręcz nie akceptuje – mimo, że właśnie tak to może wyglądać. Ono po prostu nie może mieć dwóch faworytów na raz, dlatego ma ich na zmianę. Chociaż muszę przyznać, że moja zmiana trwa już całkiem długo…
Naukowo udowodniono…
Specjaliści wymieniają różne powody takiego stanu rzeczy. Dzieci mogą wybierać „ulubionego” rodzica przez pryzmat „fajności”. Czyli ten rodzic, który więcej pozwala jest lepszy. Zauważam taki stan rzeczy, jak tylko na coś się nie zgodzę – wtedy mimo, że jestem „faworytem” to słyszę „ja chcę do tatyyyyyy!!!”. Jeśli tata poprze mamę, to lecimy dalej: „ja chcę do babciiiiii!” i tu akurat jakby babcia była pod ręką, to dopiął by swego! Poza tym dzieci sugerują się tym, który rodzic spędza z nim więcej czasu, więc naturalnym stanem rzeczy będzie, jeśli w czasie urlopu macierzyńskiego to matka wyjdzie na prowadzenie.
I co z tym począć?
Przede wszystkim nie martwcie się, to znowu kolejny etap w życiu dziecka. Rodzic, który się czuje pominięty, może próbować przekonać dziecko do wspólnej aktywności. Rodzic – Faworyt również może do tego zachęcać. Ja to załatwiam w następujący sposób, mówię Żabkowi, że Tatuś mnie bardzo poprosił, żeby to on mógł przeczytać mu dzisiaj bajeczkę, albo wysyłam gdzieś chłopaków samych – np. na spacer, na plac zabaw. Kiedy znikam z pola widzenia, ich relacja zdecydowanie ulega poprawie.
Kiedyś, gdzieś, już nie pamiętam gdzie, przeczytałam, że w pierwszych latach życia dziecka najważniejsza jest mama, potem tata, następnie jakiś autorytet z otoczenia, aż w końcu koledzy. Więc i tak ostatecznie jesteśmy na straconej pozycji :)