Jak karmić dziecko będąc kochającą matką.
Wiecie jak karmić dziecko? Matka, która naprawdę kocha swoje dziecko, które jest dla niej wszystkim, które kocha nad życie i pragnie dla niego tego co najlepsze karmi je TAK BY NIE BYŁO GŁODNE.
Jak większość z Was wie, poruszona zostałam atakiem „hejterów”, w związku z postem odpowiadającym naszą historię karmienia – BUTLA VS PIERŚ, CZYLI KARMIENIE NIEMOWLAKA. Pragnę po raz ostatni podkreślić , że jest różnica między kulturalną dyskusją, a nagonką. Pozwolę sobie na przytoczenie paru cytatów z owych komentarzy:
„Jest mi ogromnie przykro ze jest coraz więcej takich matek jak Pani”
„trzeba było sobie lalkę kupić ,a nie decydować się na macierzyństwo „
„życzę aby każdego dnia ,patrząc na swoje dziexko przypominała sobie ,dlaczego nie wykarmila Pani swojego dziecka … z powodu bolące go dupska”
„Przy butelca nigdy wiez miedzy dzieckiem a matka nie bedzie taka sama jak przy piersi”
„odebralas Mu to co najlepsze tylko dlatego ze nie mialas cierpliwosci do tego zeby powalczyc o laktacje.. bo Cie dupa bolala”
„powinnas chciec dla dziecka to co najlepsze a nie dla siebie.. bo szczesliwe dziecko to szczesliwa matka nigdy na odwrót”
„Ty sie poddalas… nie ma czym sie chcwalic ze dajesz dziecku syf.. mm zostalo stworzone do ratowania dzieci np w sierocincach”
Usłyszałam również, że „chwalę się” tym, że karmię butelką. A „nie ma się czym chwalić”, bo przecież „przegrałam walkę o laktację”. No trochę mnie to zdenerwowało… Użyłabym innego wyrazu, ale ustaliliśmy, że przeklinam prowadząc samochód, a teraz siedzę na tyłku. Bo nie o to chodzi, by się pochwalić. Ja opowiadam naszą historię. Bo wiem, ile kobiet walczy z wyrzutami sumienia, w związku z tym, że nie mogą karmić swoich dzieci piersią, mimo, że bardzo chcą. I chcę powiedzieć „Rozumiem Cię! Jesteś wspaniałą matką! Nie udało się – to trudno! Takich jak Ty i ja jest cała masa. I wszystkie mamy szczęśliwe, kochające nas dzieci. NIE MARTW SIĘ!”. O to chodzi. Bo mnie wyrzuty sumienia zżerały jak kornik drewno, zanim zmądrzałam i zrozumiałam, że nie krzywdzę mojego dziecka. Dokładnie tak – NIE KRZYWDZĘ MOJEGO DZIECKA. I naprawdę mam w dupie statystykę typu „tylko 5% kobiet naprawdę nie może karmić piersią, a Ty na pewno do tych 5% nie należysz”. Mam ochotę odpowiedzieć „99% matek twierdzących, że matka karmiąca mm nie powinna zostać matką, mają naprawdę poważny problem ze sobą, a pozostały 1% to psychopatki”. I w dupie mam te walki cyckowo-butelkowe. To jest MOJA historia. Nie wstydzę się jej, ani tego jak karmię. A to MOJE królestwo. I będę tu wypisywać to co MI się podoba.
Nie dam się sprowokować do myślenia, że jestem gorszą matką.
I żadna „butelkowa” matka nie ma dać się sprowokować. I żadna „cycająca” matka nie ma dać się sprowokować. Bo wbrew pozorom nawet te karmiące piersią, są również narażone na różne opinie i „hejty”. Nigdy nie zrozumiem dlaczego, ale tak już jest. Co byś nie zrobiła zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie miał z tym problem.
Nie zgadzasz się z moją opinią – pewnie zdarzy się to nie raz.
Chętnie poznam Twoje zdanie – jeśli nie będziesz obrażać mnie ani innych matek. Nie podoba Ci się to co piszę? Toć przecież siłą nie trzymam. Bierzesz wszystko na poważnie? To nie jest miejsce dla Ciebie. Dziecko przysłoniło Ci cały świat? Jeśli to dla Ciebie w porządku to i dla mnie w porządku, ale nie miej pretensji do mnie, że ja widzę świat poza swoim małym Szczęściem.
I dziękuję, za podsyłanie mi linków do blogów czy artykułów propagujących karmienie piersią. Myślicie, że zanim przeszłam na mm nie zapoznawałam się z (prawdziwą) literaturą na ten temat? Że nie dzwoniłam do poradni laktacyjnych? Że nie rozmawiałam z lekarzami? Mam wiedzę na temat karmienia piersią i karmienia mlekiem modyfikowanym. Znam ludzi zarówno wykarmionych piersią jak i mlekiem modyfikowanym. Wiecie, że w latach 80-tych była „moda na mm”? Dużo matek kończyło karmić piersią, bo mówiono, że to mleko modyfikowane jest lepsze! I znam wiele osób, których matki z różnych powodów karmiły mm – i są to zdrowe i inteligentne osoby. Twierdzenie, że mleko modyfikowane to bomba z opóźnionym zapłonem po prostu mnie bawi. Bo patrzę w lustro i czekam aż wybuchnę (w związku z ową modą okazało się, że byłam karmiona tylko do 4 m.ż.!).
Już nawet nie chce mi się tłumaczyć depresją poporodową, trudnościami z przystawieniem – wszystko to opisałam w wyżej wymienionym poście. Skoro według niektórych mam, nie jest to wystarczający powód by przejść na mm – to ja nie bronię takiej opinii. Ba! Nawet proszę bardzo ją sobie wyrazić. Ale nie w sposób chamski i obraźliwy – na to na moim kawałku Internetu nie pozwolę! Tak mnie już znudziło pytanie „karmisz piersią? dlaczego nie?”, że z pełną powagą zaczynam odpowiadać „bo jestem wyrodną matką„.
Moje dziecko jest zdrowe, szczęśliwe, rozwija się prawidłowo.
jest nażarte zarówno mlekiem modyfikowanym jak i pokarmem stałym, blisko związane ze swoją rodzicielką – mimo nauczonej samodzielności. A moje cycki to moja sprawa. Twoje cycki to Twoja sprawa. Moja opinia to moja opinia. Twoja opinia to Twoja opinia. Mój blog to moje zasady. Nie obrażamy się nawzajem.
A teraz naprawdę dziękuję.
Wam wszystkie kochane Mamusie, które na FB tak dzielnie mnie wspierałyście. Zarówno te co „cyckają” jak i te co „butelkują” – bo jesteśmy równe! I powinnyśmy się wspierać w naszych decyzjach, które podejmujemy zarówno dla dobra naszego jak i naszego dziecka. Najważniejsze jest by nasze dzieci były zdrowe, szczęśliwe, najedzone! Matka może być szczęśliwa, tylko jeśli te warunki są spełnione. Okrutne jest sugerowanie matce, że szkodzi dziecku karmiąc je mlekiem modyfikowanym. Nie bądźmy okrutni – to nie średniowiecze.
„Szczęśliwa matka – szczęśliwe dziecko, szczęśliwe dziecko – szczęśliwa matka, najedzone dziecko – szczęśliwe dziecko i matka” – amen.
Koniec tematu.
- 17 October 2014
- 100 komentarzy
- bliskość, dziecko, karmienie, matka