Jak osiągnąć sukces w macierzyństwie.
Jeśli nie wiesz jak osiągnąć sukces będąc matką, to na pewno znajdzie się ktoś, kto Ci o tym przypomni, wypominając Ci, że się nie nadajesz, bo nie spełniasz jakiegoś „ważnego” kryterium.
Najczęściej jednak specjalistami w tej dziedzinie są osoby, które – albo nie mają dzieci, nie mają z nimi nic wspólnego, ale się przecież „znają na rzeczy”, bo dużo czytają, bo siostra kumpla koleżanki z pracy ma czwórkę swoich i dwa przybrane, – albo: spełniają wszystkie te warunki i myślą, że to wystarczy.
Zatem, aby osiągnąć sukces w byciu mamą musisz:
Urodzić naturalnie.
Przecież powszechnie wiadomo, że CC to nie poród, a wydobycie, natomiast znieczulenie zewnątrzoponowe to niepotrzebny luksus. Skoro w prehistorii się rodziło w bólach jedynym słusznym otworem, to niby dlaczego mamy korzystać z dóbr całkiem nieźle rozwiniętej cywilizacji?!
Urodziłam dwójkę dzieci naturalnie. Nie czuję się z tego powodu „bardziej matką”. A podczas pierwszego porodu naprawdę, naprawdę żałowałam, że nie było podstaw do wykonania cesarki. Jednak najważniejsze jest to, aby dziecko urodziło się zdrowe, a matka przeżyła poród. Nie ważne którą stroną. Ani jakie wspomagacze zostały do tego wykorzystane. Mi na przykład podczas drugiego porodu, jeszcze zanim zaczęłam jęczeć o znieczulenie zewnątrzoponowe (którego stety-niestety się nie doczekałam) bardzo pomagało oddychanie gazem. Z tym, że gaz w butli się skończył, co dopiero po dłuższym czasie zauważył Szanowny Małżonek… Zatem czasem nawet i efekt placebo może pomóc, a ja się nie wstydzę tego, że próbowałam się znieczulać na każdy możliwy sposób – z placebo włącznie! I cieszę się,
Karmić piersią.
Długo. Ale nie za długo. Przesada w każdą stronę będzie uznana za patologię. Jeśli nie karmisz w ogóle, to jesteś wygodna. Nie ważne, że w wyparzaniu i myciu butelek nie ma nic wygodnego, a mleko modyfikowane kosztuje miliony. Nie ważne czy i jak długo próbowałaś. Nie ważne dlaczego właściwie nie karmisz. Sam fakt, że nie głodzisz, nie ma znaczenia. Twoje dziecko nie dość, że nie dostaje „tego co najlepsze”, będzie miało gorszą odporność, będzie otyłym astmatykiem ze słabą koncentracją i w dodatku nie zbudujesz z nim bliskiej relacji. Tak, takich argumentów w sieci znajdziesz całą masę.
Dwoje dzieci karmiłam swoim mlekiem około miesiąca. Za krótko, by nie przeżyć pewnego rodzaju linczu, pogardliwych spojrzeń i niepotrzebnych, przykrych komentarzy. Przy pierwszym dziecku to była wręcz trauma, przy drugim już na szczęście wiedziałam co mnie czeka i jak sobie z tym poradzić. Nigdy nie negowałam faktu, że mleko mamy jest najlepszym pokarmem dla dziecka. Ale to nie znaczy, że mleko modyfikowane jest złe. A tym bardziej nie jest zła mama, które je podaje. Jedna karmią tak inne siak. Sposób karmienia z budowaniem relacji nie ma nic wspólnego. Również kwestie odpornościowe i zdrowotne nie są takie zero-jedynkowe, czynników je kształtujących jest znacznie więcej. Nie udało się, chociaż chciałaś? Trudno, trzeba żyć dalej i skupić się na tym co jest najważniejsze. Wiąż masz szansę osiągnąć sukces, uwierz mi :)
Te dwie kwestie najczęściej spędzają sen z powiek matkom, które albo w związku z tym czują się nie wystarczająco dobre, albo wręcz czują się lepsze od innych mam – co w Internecie jest nazbyt często widoczne…
Idąc tym śladem pamiętajcie aby:
- Nie sadzać dziecka i nie obkładać go poduszkami.
- Nie stawiać na nóżkach i nie prowadzić za rączki.
- Nie nosić za wcześnie w nosidle. A najlepiej chustonosić.
- Nie rozszerzać diety przed 6 miesiącem i dać bobasowi wybór.
- Nie podnosić za stopy podczas przewijania.
- Nie krzyczeć na dziecko.
- Nie karać. Ale wychowywać.
- Wspierać, ale nie wyręczać.
- Mieć plan dnia. Przespaną noc i porządne drzemki.
- Używać tylko naturalnych kosmetyków. Żadnej chemii!
- Zrezygnować z bajek, tabletów i technologii.
Osobiście popełniłam kilka z powyższych „błędów” przy każdym z moich dzieci. Nie oznacza to, że zrobiłam dobrze – ale też nie oznacza to, że jestem matką do bani. Błędy się zdarzają, z niewiedzy, z pośpiechu, ot tak po prostu. Życie :) To tylko przykłady, a kto wszystko zawsze robił tak jak należy, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Nie dać się zwariować.
I to chyba jedyny słuszny punkt. W momencie, gdy przestaniecie się przejmować tym, co mówią inni na temat Waszego macierzyństwa, możecie mieć już pewność, że osiągnęłyście sukces. Wy jesteście mamami, podejmujecie decyzje i wiecie co jest najlepsze dla Waszych dzieci. Ale nie zawsze jest tak, że możemy wybrać najlepsze opcje! Czasami trzeba się zdecydować na coś „wystarczająco dobrego”. I nikomu nic do tego.
Nie istnieje coś takiego jak idealne macierzyństwo. Każdy popełnia jakieś błędy. A decyzje, które być może nie wyglądają, na „najlepszą opcję” czasami są nią, pomimo wszystko. Najważniejsza jest miłość i troska o nasze dzieci. I to, by nie dać się zwariować innym ludziom :)
Please check your feed, the data was entered incorrectly.- 29 November 2018
- No Comments
- dziecko, matka, przemyślenia