Jak poprawić sobie humor, dodać pewności siebie i zawojować świat.
Kobieta, która staje się matką, często popada w różnego rodzaju kompleksy. Często z powodu wagi, która nie chce wrócić do normy. Albo z powodu „uwięzienia” w czterech kątach – wiecie, dresy i wczorajsze włosy. I jak już musimy wyjść z tej naszej jaskini, to nagle nasza niepewność daje nam w kość, a depresyjny nastrój tylko tę niepewność pogłębia.
Podzielę się z Wami moimi sposobami na to, jak poprawić sobie humor i dodać pewności siebie. Stosuję często, zwłaszcza przed wystąpieniami publicznymi, które sprawdzają, że trzęsę się jak galareta…
1. Pomaluj usta na czerwono.
Musiałam skończyć 29 lat, żeby dojrzeć do pomalowania ust na czerwono. Moja pierwsza czerwona pomadka pochodzi z Sephory (lovam!) i nie dość, że jest specjalnie dobrana do mojego typu urody (wiosna podobno), to w dodatku naprawdę się nie schodzi godzinami, pomimo picia i jedzenia. Nazywam tę pomadkę „pomadką odchudzającą” – ponieważ jak większość kobiet mam kompleks związany z moją wagą. Zastosowanie czerwonej pomadki, tak przykuwa uwagę do moich ust – które dzięki pomadce mogę dowolnie „wyprofilować” – że już nikt nie zwraca uwagi na dodatkowe kilogramy. Poza tym czuję wtedy, że mogę podbić świat! Tylko Żabek tak na mnie dziwnie patrzy jak się tak pomaluję…
2. Załóż odpowiedni stanik.
Nie ma chyba nic bardziej podkopującego moje mniemanie o sobie, jak ubranie złego stanika. Zamiast skupić się na tym co mówię, czy prezentuję, zastanawiam się czy przypadkiem piersi moje (dość okazałe) nie chcą wydostać się na wolność. I tu poprawiam, tu podniosę, tu podciągnę – jak jakaś WaRiatka gmeram pod czy nad bluzką. Automatycznie zaczynam się garbić, by ukryć to czy owo i mam wrażenia, że wszyscy patrzą mi na owe uciekające cycki. Żeby uniknąć tego rodzaju kompromitacji inwestuję w dobre staniki dopasowane przez profesjonalną brafitterkę, aby nic nie próbowało bokiem uciec. Jak jest odpowiedni stanik, to pierś automatycznie idzie do przodu, broda do góry i dalej mogę podbijać świat.
3. Zmień wystrój.
Nie wiem dlaczego to tak działa, ale jak tylko zmienię coś moim otoczeniu, w którym jako Kura-Domowa spędzam zdecydowanie sporą ilość czasu, to dostaję nowej energii – która wpływa na moje samopoczucie i samo-postrzeganie. Nie mówię tutaj od razu o generalnym remoncie! Wystarczy pomalować kawałek ściany, zainwestować w ciekawą i motywującą tapetę, czy powiesić obraz – na przykład oprawione zabawne zdjęcie naszego Potomka, które będzie nam poprawiało humor.
4. Wysilaj się. Fizycznie.
Dla mnie to mega trudne żeby ruszyć tyłek. Mimo, że wiem, że poczuję się lepiej. Ale staram się szukać motywacji, aby poćwiczyć na siłowni, czy wyjść na konkretny spacer, właśnie po to, by poczuć się lepiej. Po efektywnym treningu nie dość, że czuję się chudsza (+10 do dobrego samopoczucia) to jeszcze czuję się zdrowsza (kolejne +10 ), a i endorfiny robią swoje, więc czuję się jak wulkan energii. Najtrudniejszy jest ten pierwszy krok… za drzwi.
5. Suplementuj kwasy omega-3.
Naukowcy, oczywiście amerykańscy, udowodnili związek między niedoborem kwasów omega 3, a depresją. Ja mogłabym posłużyć im jako przykład: od kiedy pamiętam, nie jem ryb, ani niczego „co z wody wyszło” – i co? Depresja jak ta lala. Od kiedy poczytałam, to suplementuję sobie tran, żeby nie mieć wymówki do gorszego samopoczucia. Czy działa? Na pewno nie szkodzi.
6. Pij 2l wody dziennie.
Jak dowiedziałam się, że jestem wysuszona jak kaktus na pustyni, to pomyślałam sobie: „Jak to? Przecież ciągle piję!”. Ale nie, wino się nie liczy! Dopiero jak zaczęłam notować ile wody piję dziennie, to okazało się, że tyle co nic. Tym sposobem zrozumiałam, czemu jestem ciągle zmęczona, a moja skóra przypomina papier ścierny. Żeby sobie pomóc, co rano przygotowuję sobie 2 litry wody w dzbanie z dodatkiem cytryny i mięty, i za punkt honoru przyjmuję wypicie całego dzbana w ciągu całego dnia. Poprawa nie przyjdzie z dnia na dzień, ale po jakimś czasie można poczuć wyraźną różnicę – i to tylko za sprawą odpowiedniego nawodnienia!
7. Obserwuj dziecko jak śpi.
Jest to dla mnie jeden ze skuteczniejszych środków uspokajających. Kiedy patrzę, jak Żabek śpi – jego miarowy oddech uspokaja mój nierówny. Mięśnie zaczynają się rozluźniać. Czas przestaje się liczyć. Uśmiech sam pojawia się na twarzy. I wtedy przypominam sobie, dla kogo to ja muszę ten świat zawojować – o to daje mi naprawdę mocnego, motywującego kopniaka w tyłek.
- 16 March 2015
- 8 komentarzy
- depresja, kryzys, matka, zdrowie