Jak przetrwać Święta i nie zwariować.
Kiedy zmieniam kartkę w kalendarzu na grudzień, mam poczucie narastającej paniki. Znowu jest grudzień. Nie tylko urodziny Żabka, Babci, urodziny i imieniny Szanownego Małżonka, to na deser jeszcze święta. To wszystko oznacza głównie jedzenie, dekoracje i dużo, dużo kłótni…
Przede wszystkim jedzenie.
Cały miesiąc będę się zastanawiać gdzie zamówić tort, ciasta kupić czy upiec i ile kilogramów ziemniaków ugotować dla gości. W między czasie po raz kolejny dojdę to wniosku, że ZNOWU nie bardzo orientuję się w świątecznym menu. Czy ja w ogóle zdążę zrobić pierogi?! A jeśli tak, to czy ruskie mogą być, bo te z kapustą i grzybami to 3 razy tyle roboty, a ostatecznie nie są takie smaczne… No i co z tymi rybami? Osobiście nie jem niczego co „wyszło z wody”, więc tym samym sztuka przyrządzania karpia na dwanaście sposobów jest mi obca. Najlepiej się czuję w mięsach – których u nas w wigilię nie zobaczysz.
Kolejnym problemem staje się sprzątanie.
Im bliżej świąt tym baczniej przyglądasz się swoim oknom? Upewniasz się czy po Wielkanocy trzeba powtórzyć tę znienawidzą przez miliony czynność, jaką jest ich umycie? A może będzie wystarczająco ciemno i można olać? Ja mam stado mokrych nosków, więc mycie okien to jedna z moich ulubionych czynności, rzecz jasna… Poza tym trzeba przywlec z piwnicy ten wielki karton podpisany „Boże Narodzenie” i powyciągać stado reniferów i innych bałwanów, które będą się kurzyć przez miesiąc. Choinka tradycyjnie będzie żywa, co oznacza, że jeszcze na Wielkanoc znajdziemy parę igieł pod kanapą. Na samą myśl ciśnienie mi się podnosi.
ALE UWAGA!
W tym roku postanawiam przystopować. Moim zadaniem jest, by Żabek poczuł magię Świąt, a nie wstręt spowodowany napiętą atmosferą. Abyśmy nie w pośpiechu, tylko z miłością przetrwali ten nadchodzący tydzień! Dlatego postanawiam co następujące:
- Ubieranie choinki to przyjemność! Kupiłam plastikowe bombki – są tak samo ładne jak szklane, a nie martwię się, że ktoś je strąci.
- Stół naprawdę nie musi być zastawiony 12 potrawami! Połowa z tego wystarczy. Nie zależy nam przecież, żeby zostało żarcia na miesiąc.
- Karpia w galarecie przygotowuje za mnie rybny tuż za rogiem. A mięsny dorzuci jakąś roladę.
- Okna? Jakie okna?!
- Zamiast, jak co roku, kłócić się z Szanownym Małżonkiem, o to, że „nie pomaga” – przygotuję mu listę rzeczy do zrobienia z deadlinem. Kłótnie o to, że „się nie domyśla” zostawię na Wielkanoc.
Myślisz, że tak nie wypada…?
Hej, Matko! Nikt nie jest ideałem! Twoje okna nie muszą lśnić czystością, żeby święta były udane! Nie musisz samodzielnie zabijać karpia! Choinka nie musi być cała DIY – bombki z biedry też dadzą radę! Teściowa będzie krzywo patrzeć, bo ciasto upiecze jakiś pan Pellowski, a nie Ty? To jeszcze nie koniec świata – chociaż wiem, że blisko. W tym całym natłoku przygotowań, jedzenia, sprzątania, tak często zapominamy o tym, co powinno być najważniejszym elementem Świąt. I to nie jest ten karp pływający w wannie. O rodzinnym cieple, atmosferze pełnej miłości i dziecięcej radości.
Nie pozwólmy by masa obowiązków i stres z nimi związany, przysłoniły nam rzeczywistą magię tych świąt. Tupiących po dachu reniferów, gromkiego śmiechu świętego Mikołaja, pierwszej gwiazdki… I przede wszystkim narodzin Pewnego Bardzo Ważnego Człowieka. A teraz wracajcie do roboty! Z uśmiechem na twarzy i poczuciem, że „chcecie”, a nie „musicie”. Ja zabieram się z Żabkiem za choinkę, trzymajcie kciuki!
Na Instagramie będziecie mogli obserwować moje zmagania ze świętami, zapraszam! ⬇
- 20 December 2016
- 6 komentarzy
- porady, przemyślenia, święta