Jak przetrwałam urlop z trzylatkiem.
Powiedzmy sobie szczerze, dopóki nasze dzieci nie będą spędzały wakacji oddzielnie, my na urlopie nie wypoczniemy. Więc jeśli chcemy przetrwać urlop z trzylatkiem (chociaż dotyczy to pewnie wieku 0-18) to nie nastawiajmy się na to, że odpoczniemy…
Jak większość z Was wie, ostatni tydzień spędziliśmy rodzinnie, w mieście Poprad, na Słowacji, w hotelu z kompleksem basenowym, spędzając 80% czasu w wodzie. Wróciliśmy w piątek, w sobotę miałam urodziny, ale cały weekend spędziłam na konferencji dla blogerów – Blog Forum Gdańsk. Dzisiaj z radością wysłałam Żabka do przedszkola, a sama na pół dnia zakopałam się pod kocem, żeby dojść do siebie po tym intensywnym tygodniu…
Nasz drugi raz.
Ostatni raz kiedy tam byliśmy (szczegóły: >>tutaj<<) Żabek był bardziej dwulatkiem niż trzylatkiem. Różnica kolosalna. Jego większa frajda przełożyła się na nasze większe zadowolenie. Tym razem, na nasze olbrzymie szczęście, Żabek się nie rozchorował – o co nie jest trudno poruszając się między basenami, w tym zewnętrznymi, z mokrą głową. Ale, żeby nie było zbyt kolorowo, to Szanowny Małżonek pod koniec pobytu zaczął gorączkować, dzięki czemu mogłam się poczuć jakbym miała dwójkę dzieci – you know what I mean…
Podróż.
Tym razem również samą podróż rozplanowaliśmy inaczej. Wiedząc że nasze dziecko już dojrzało do dłuższych tras (czytaj: potrafi godzinami gapić się okno lub w tablet), a autostrada została przedłużona, postanowiliśmy pokonać te ponad 700 km bez noclegu. W każdą stronę zajęło nam to prawie 10h. W każdą stronę, ku mojemu zaskoczeniu, Żabek nie drzemał dłużej niż 40 minut. Ale ani razu nie jęknął! To znaczy wspomniał coś, że „nie ma siły” w drodze powrotnej, ale to było tuż przed tą krótką drzemką, po której siły wróciły. Nawet zdążyliśmy w między czasie objechać Częstochowskie centrum handlowe pociągiem!
Atrakcje.
Pływanie w basenie, oczywiście w kółeczku, sprawiało mu dużo radości, ale wszystko do czasu. Żabek zdecydowanie odmawia drzemania w dzień, dlatego popołudniu, po całym poranku taplania się i skakania w basenach już ledwo widział na oczy. Po obiedzie odwiedzaliśmy pokój zabaw, gdzie dla odmiany mógł „popływać” w piłeczkach, a o 19 dziecko zasypiało dosłownie w ciągu paru sekund.
Podsumowując.
Już po pierwszym dniu doceniłam nasze przedszkole. I zaplanowałam sobie dzień wolny po powrocie, aby móc pod kocykiem regenerować się cały dzień. Caluteńki. To znaczy, aż do zakończenia zajęć w przedszkolu. Bo wspólny tydzień jest naprawdę fajny i naprawdę męczący, jeśli ma się do czynienia ze zmęczonym atrakcjami trzylatkiem. Zwłaszcza jeśli nasze dialogi wyglądają wtedy tak:
Żabek: – Nie, ja nie chcę na basen!!!!
Matka: – Dobrze, w takim razie zostaniemy w pokoju.
Żabek: – Ale ja chcę na baaaaaaaasen!!!!!!
Matka: – No dobrze, to ubierz kąpielówki.
Żabek: – Nie.
Myślę, że ten dialog idealnie przedstawia sedno naszego wyjazdu. :)
- 26 September 2016
- 3 komentarze
- dziecko, matka, podróż, rodzina