By 

Jak przygotować się do depresji poporodowej?


Głupio gadasz! Jak będziesz tak wymyślać to na pewno jej nie unikniesz!” – właśnie to najczęściej słyszę, jak mówię, że pierwsze co zrobię w kolejnej ciąży, to przygotuję się do depresji poporodowej. Ale ja nie wywołuję wilka z lasu, tylko szykuję strzelbę na wypadek jakby sam zechciał wyleźć…

W końcu strzelba może zostać nie ruszona, a głupio byłoby spotkać się z wilkiem bez wcześniejszego przygotowania. Zwłaszcza jak wilka się zna i doskonale się wie, jak ostre ma kły…

Poniedziałkowy program Pytanie na śniadanie, w którym miałam przyjemność wziąć udział (zobacz: >>tutaj<<), po raz kolejny popchnął mnie w rozmyślania na temat depresji poporodowej. Zwłaszcza, że statystyki są straszne i mówią o ok 100.000 polek rocznie cierpiących z powodu depresji poporodowej. A ile do tego nie zostało zdiagnozowanych, ponieważ boi się szukać pomocy?

Co mnie wkurza?

Bardzo często leczenie depresji poporodowej jest znacznie łatwiejsze, niż przyznanie się do tego, że się ją ma. Podczas gdy zwykła depresja jest łączona tylko z osobą, która na nią cierpi, tak w przypadku depresji poporodowej, mamy do czynienia jeszcze z dzieckiem. No, a matka przecież musi sobie radzić – to matka jest ostoją, do której się idzie z problemem. Ona ma ten problem rozwiązać, a nie go posiadać. Od matki wymaga się „brania w garść”, bo „nikt nie mówił, że będzie łatwo”. To mnie wkurza. Rozumiem totalny brak zrozumienia, bo jeśli ktoś tego nie przeżył, to ma prawo nie rozumieć. Ale brak zrozumienia nie wyklucza akceptacji danego stanu rzeczy oraz wsparcia. Wkurza mnie, że bliscy lub dalsi potrafią już i tak wystarczająco cierpiącej matce, dodatkowo wbić nóż w plecy.

Gdzie idziesz jak masz grypę?

Do internisty. I jakoś nikt nie mówi „weź się w garść, to temperatura minie!”. Powinno być oczywiste, że jak mamy problem natury psychicznej to idziemy do specjalisty – psychologa, psychiatry. Bo mówienie „weź się w garść” co najwyżej potrafi pogorszyć sprawę… Wiem, że słowo psychiatra, przechodzi przez gardło tak, jakby było połkniętym jeżem. Jeśli masz z tym problem to są dwa rozwiązania:

  1. Nie musisz nikomu o tym mówić, to sprawa między Tobą a lekarzem.

  2. Poczuj się jak gwiazda Hollywood – oni wręcz obnoszą się z wizytami u psychiatry czy psychoterapeuty!

Swoją drogą gwarantuję Ci, że psychiatra nie trzyma w szafie białego kaftana. A jeśli ktoś na Ciebie spojrzy tak, jakbyś zaraz miała go nosić, to znaczy, że jego wiedza odnośnie współczesnych problemów psychicznych społeczeństwa jest znikoma i nie warto sobie takimi osobami głowy zawracać.

Jak przygotować się do depresji poporodowej?

Rozpisałam, na potrzeby również własne, kilka kroków, które trzeba wykonać, żeby dobrze się przygotować na wypadek spotkania z „wilkiem”

  1. Poczytaj historie matek takich jak ja – które przeszły, wygrały i żyją dalej – oswoiły macierzyństwo, dają radę i są najlepszymi matkami dla swoich dzieci, chociaż początki były trudne.
  2. Znajdź specjalistę (najlepiej psychiatrę), który będzie mógł Ci pomóc. Weź pod uwagę przerwy świąteczne. Jeśli masz taką możliwość udaj się na „wizytę zapoznawczą”, gdzie będziesz mogła porozmawiać o swoich obawach i dowiesz się jak wygląda ewentualne leczenie (lepszy wróg znany niż nieznany!).
  3. Wyobraź sobie najgorszy scenariusz. To zawsze pomaga w stresujących sytuacjach. Na przykład: „W najgorszym wypadku pójdę do psychiatry, wezmę leki i nie będę karmić piersią” – a ponieważ humor zawsze pomaga, możesz dorzucić komentarz w stylu: „ponieważ będę na haju, to nie będę się tak bardzo martwić i będę mogła jeść co popadnie nie martwiąc się jak to wpłynie na dziecko”. Zanim wilka zastrzelisz spróbuj go oswoić!
  4. Poproś bliskie Ci osoby o wsparcie. O to by były czujne i jeśli zorientują się, że coś nie gra – niech reagują! Nie mają próbować rozumieć, tylko zaakceptować i działać! Mają zostać z dzieckiem jak Ty będziesz u lekarza. Mają ugotować obiad, jak Ty nie będziesz w stanie. I pozwolić Ci prasować pół nocy, jeśli właśnie to będzie Cię uspokajać. W przede wszystkim stać za Tobą jak będziesz podejmować bardzo ważne i trudne decyzje, jak na przykład co zrobić z karmieniem piersią.

Podziękowanie.

Pod linkiem do programu Pytanie na śniadanie, w którym wystąpiłam razem z Natalią, otrzymałam wiele cudownych komentarzy. Często chwalicie mnie za odwagę, ale pamiętajcie, że ta odwaga urodziła się z olbrzymiego strachu i to głównie dzięki Wam i dla Was. To Wy codziennie uświadamiacie mi, że problem depresji poporodowej jest wciąż żywy i że trzeba o nim rozmawiać. Jeśli dzięki moim artykułom, mailom czy tego typu programom, chociaż jednej mamie uda się pomóc, to wiem że warto!

Dziękuję Wam, że jesteście ze mną!

Print Friendly, PDF & Email

YOU MIGHT ALSO LIKE

Pożegnanie z blogiem.
December 31, 2018
Mój alfabet macierzyństwa.
December 28, 2018
Jak inhalować dziecko.
December 21, 2018
Jak osiągnąć sukces w macierzyństwie.
November 29, 2018
Moje macierzyńskie „pierwsze razy” (do lat 5), które zapamiętam do końca życia.
November 20, 2018
Do czego tęsknię, ja-matka.
November 15, 2018
Porzuć czerń, Matko!
October 25, 2018
Nauka pływania: w grupie czy indywidualnie? #ŻabekNaBasenie
October 18, 2018
Moja dieta po porodzie. #MATKAWRACADOFORMY
October 16, 2018