Jak zabezpieczyć dom przed niemowlakiem.
Instynkt macierzyński się pojawił. We śnie mnie odwiedził i zasugerował zaślepić gniazdka. A śniło mi się, że Żabek miał widelec i zbliżał się z nim do gniazdka. Obudziłam się zanim go tam włożył. I tak sobie pomyślałam, że chyba już czas powoli uniemożliwić mu pewne działania. Po czym instynkt macierzyński uciekł tak szybko jak się pojawił.
Myślałam, że mam jeszcze trochę czasu, zanim będę się przejmowała kantami i gniazdkami. A tu nagle upłynęło 9 miesięcy i dziecko zaczęło się przemieszczać. Powoli, ale skutecznie. Zakupiona mata, na której trenował pierwsze kroki i siadanie i która miała chronić przed bolesnymi upadkami, tak naprawdę przydała się na tydzień. Nie żałuję, że ją kupiłam, bo wciąż stanowi fajne miejsce do zabawy (a dla kota do ostrzenia pazurów…), ale naiwna byłam myśląc, że do zabawy na macie się dziecię ograniczy… Zwłaszcza, że tymczasowo na tapecie jest nauka wstawania.
Ponieważ nie jestem zbytnio przewrażliwiona (wyrodna matka) i wychodzę z założenia, że „jak się nie przewróci to się nie nauczy„… Ale co innego jak się wyrżnie o parkiet, a co innego jak spadnie ze schodów…
Więc tak jak to mądre książki zalecają, przyjęłam pozycję pełzającą i sprawdziłam jakie niebezpieczeństwa czają się na Żabka w naszej domowej dżungli…
Jak zabezpieczyć dom przed niemowlakiem:
1. Zaślepka na gniazdka
O ile nie włoży tam czegoś metalowego to niewielkie jest prawdopodobieństwo, że zrobi sobie krzywdę. Ale czy mało metalowych rzeczy jest pod ręką? Więc pierwszym krokiem jest wymienienie starych gniazdek na nowe, a następnie zamontowanie zaślepki do gniazdka. Wystarczy tam gdzie przebywa najczęściej, więc w salonie i w pokoju Żabka.
2. Barierka
Mamy schody. Sporo schodów. Chwila nieuwagi i mały pełzak wyraczkuje z salonu i niechcący znajdzie się w piwnicy… Tu również IKEA ma dla nas rozwiązanie – PATRULL FAST. Montujemy dwie bramki – jedną na zejściu do piwnicy (na szczycie) i drugą przy wejściu na piętro – zgodnie z zaleceniami na 3 schodku (jest to wysokość bezpieczna do trenowania wchodzenia po schodach, wypadałoby, żeby kiedyś się nauczył na nich poruszać).
3. Ochraniacz na kanty
Uwielbiam kanty! Żaden mebel u nas w domu nie ma zaokrąglonego kształtu. Więc teraz muszę je zabezpieczać. A przynajmniej te, na które jest najbardziej narażony. Tym sposobem szafka pod telewizorem, która ma wyjątkowo ostre narożniki została udekorowana nowymi ochraniaczami. Reszta mebli musi się obronić sama.
Koniec! Tadam! Na ten moment wystarczy. Zresztą nie chciałabym trzymać dziecka w pokoju rodem ze szpitala psychiatrycznego z materacami na ścianach. Czego nie wolno, to będę uczyć, że nie wolno. Konsekwentnie, aż straci zainteresowanie. Naiwnie wierzę, że dam radę. A uparta jestem. Chyba bardziej niż on.
Przecież dziecko musi odkrywać i poznawać konsekwencje pewnych działań. Tak więc staram się skupić na niebezpieczeństwach faktycznie zagrażających życiu (skręcenie karku na schodach, porażenie prądem i zatrucie).
O czym zdecydowanie trzeba pamiętać?
Żeby dziecko nam kreta nie wypiło. Więc wszystkie chemikalia koniecznie musimy przeprowadzić na wyższe półki. I broń Boże nie przelewać szkodliwych płynów do butelkach po dziecięcych napojach typu Kubuś. Już lepiej żeby się połamało spadając z kanapy, niż żeby wypiło coś żrącego.
I nie zostawiamy torebek foliowych bez nadzoru, bo może na głowie wylądować.
Wiadomo, że przed wszystkimi niebezpieczeństwami potomstwa nie uchronimy. I wyrżną się nie raz. Żabek najwięcej siniaków i guzów nabił sobie na środku pokoju upadając na podłogę. Ja to się nawet dwa razy połamałam, mimo czujnego oka mojej mamy. Ale oczywistej oczywistości pilnować trzeba. I nie kłaść muchomorów na talerzu na środku pokoju, a garnka z wrzątkiem do łóżeczka.
A tak a’propos bramek:
- 5 September 2014
- 10 komentarzy
- bezpieczeństwo, dziecko, gadżety