Jak zachęcić dziecko do jedzenia.
Zauważyłam, że rodzice dzieci, które już mają za sobą rozszerzenie diety i są na etapie „dorosłych posiłków” zaczynają szaleć na punkcie jedzenia. A raczej na punkcie nie-jedzenia. Wiecznie się zastanawiają, czy aby ich dzieci nie są głodne i biegają za nimi po całym domu z łyżeczką zupki, błagając by zjadło chociaż jedną. Dzisiaj kończymy z tą paranoją.
Po pierwsze – nie wmuszać!
I to jest chyba najważniejsza zasada odnośnie karmienia. Nie ma nic gorszego niż jedzenie na siłę – tym sposobem dziecko nigdy nie będzie miał dobrych skojarzeń z jedzeniem. Nie traktujmy jedzenia, czy niejedzenia śmiertelnie poważnie. Nie liczmy na to, że godziny spędzone w kuchni na lepieniu malutkich pulpecików, w kształcie myszki miki, zostaną docenione – bo gwarantuję, że w większości przypadków nie zostaną.
Ostatnia łyżeczka to ostatnia łyżeczka.
Ile razy obiecujemy dziecku, że to już ostatnia porcja jaką ma zjeść – i jak tylko ją zje, to rozochoceni, od razu przekonujemy go do kolejnej. A to jest oszustwo. I bardzo szybko nasze dziecko zrozumie, że ostatnia wcale nie oznacza ostatnią i więcej paszczy nie otworzy.
Urozmaicenie vs Monotonia.
Są dzieci, które tak jak Żabek, nie zjedzą dwa dni pod rząd tej samej potrawy. Wtedy trzeba robić mniejsze porcje lub mrozić to co zostało na później. A są dzieci, które jedzą tylko rosół. Obserwuj swoje dziecko i nie próbuj mu na siłę urozmaicać lub ujednolicać jedzenia – wszystko trzeba robić powoli i z wyczuciem, to i codzienny rosół po jakimś czasie zmieni się w pomidorową.
Dziecko nie da się zagłodzić.
Musimy to zrozumieć raz na zawsze. Jak będzie głodne to zje. Jak nie zje obiadu 3 dni z rzędu to się nic nie stanie. Prawdopodobnie zje dnia czwartego lub siódmego. Jak będziemy za nim biegać z jedzeniem, to nauczy się szybciej uciekać. Za to jak zgłodnieje, to samo wdrapie się na krzesło i chwyci za widelec.
Dlaczego dziecko może nie mieć apetytu?
- POGODA – Jak jest gorąco, to organizm zaczyna się oszczędzać, więc żeby nie narażać się na spadek energii w związku z trawieniem, po prostu nie jesteśmy głodni. Dotyczy to zarówno dorosłych, jak i dzieci.
- PRZEKĄSKI – Jeśli chcemy by dziecko zjadło COKOLWIEK i do akcji zaczynają wkraczać herbatniki, czekoladki, chrupki i tym podobne, to nie spodziewajmy się, że będzie jeszcze miejsce na obiad. Obiad zjedzony – może być i deser. Nie zjedzony – czekamy do kolacji.
- BUNT – Oczywiście. Nie zje, bo nie. Jeśli zobaczy, że potrafi Cię tym wyprowadzić z równowagi – tym trudniej będzie nakłonić go do jedzenia. Ale jeśli nie damy się sprowokować, a niepoprawne zachowanie zignorujemy, to nasz mały buntownik szybko się znudzi i daruje sobie awantury przy stole.
- POTRZEBA SAMODZIELNOŚCI – U nas coraz częściej Żabek nie chce jeść, dopóki nie pozwolę mu zrobić to samodzielnie. W sumie to i dobrze, najwyższy czas żeby się nauczył posługiwać widelcem.
- CHOROBA – Alergia, zaparcia, infekcja – to wszystko może wpływać na brak apetytu, który powinien wrócić wraz z zakończeniem się trudnego okresu. W tym czasie należy pamiętać, że odpowiednie nawodnienie jest najważniejsze.
- BRAK CZASU – Roczniak czy dwulatek mają tyle świata do poznania, że jedzenie staje się jedynie marnowaniem cennego czasu. Pozwól dziecku jeść „w biegu”, czyli na chodzonego. Niech w między czasie się bawi. Zostaw mu na talerzyku w ramach przekąski pokrojone warzywa czy owoce, a zobaczysz, że w ciągu dnia będą powoli znikać.
- BRAK RUCHU – Dobrze wiemy, że na apetyt zbawiennie wpływa ruch na świeżym powietrzu. Wykorzystajmy tę wiedzę.
Poza tym dzieci często po prostu mało jedzą. Dopóki nawet jeśli mało, ale stale przybierają na wadze, to nie ma powodów do zmartwienia. To nam się wydaje, że one prawie nic nie zjadły, ale jakby zajrzeć w ich malutkie żołądki, to pewnie byśmy się przekonali, że nic im nie brakuje. Dzieci rodzą się z instynktem, który sprawia, że jedzą dokładnie to, czego ich organizm potrzebuje i tyle, ile potrzebuje, jeśli tylko mają taką możliwość.
Podsumowując – jak zachęcić dziecko do jedzenia?
- Nic na siłę. Jak nie chce jeść, to niech nie je. Jak zgłodnieje, to zje. Nie martw się, dziecko NAPRAWDĘ nie da się zagłodzić!
- Obserwujmy uważnie nawyki żywieniowe naszych dzieci i zgodnie z nimi planujmy posiłki. Nie wmuszajmy tego czego ewidentnie nie lubi, natomiast postarajmy się przekonać, żeby chociaż posmakowało. Jeśli posmakuje i dalej nie chce – nic na siłę.
- Nie stosujmy bezwartościowych zamienników głównych posiłków. Jako przekąski podawaj owoce i warzywa, ale nie bezpośrednio przed głównymi posiłkami.
- Pozwól dziecku na samodzielność, jeśli tego oczekuje – sprawdź jak się przygotować do nauki samodzielnego jedzenia.
- Nie oczekuj od małego dziecka pochłaniania wielkich ilości na raz. Nie bez powodu zaleca się aż 5 posiłków – ale pamiętaj, że tylko 3 z nich są główne. Banan czy jabłko świetnie nadaje się na przekąskę i może stanowić jeden z pięciu posiłków. A jeśli zamiast 5 posiłków zje 3 – to nie jest koniec świata, widocznie tyle mu wystarczy.
- Sprawdź, który kolor warzyw i owoców pasuje niejadkowi najbardziej – i takie mu podtykaj. Zupka ma zapach, który nie odpowiada niejadkowi? Spróbuj doprawić ją pięknie pachnącym koperkiem. Często rozchodzi się właśnie o kolor lub zapach – a wcale nie o smak.
- Nie rób za dużych porcji – one przytłaczają i nie zachęcają do konsumowania.
- Nie podawaj bezpośrednio przed obiadem lub w trakcie picia, żeby niepotrzebnie nie zajmowało miejsca w żołądku.
- Nie okazuj zniecierpliwienia, nawet jeśli samodzielne jedzenie obiadu trwa pół dnia. Ostatecznie w końcu pójdzie szybciej.
- Nic nie działa? PRZECZEKAJ i się NIE PRZEJMUJ.
- 29 July 2015
- 40 komentarzy
- dziecko, karmienie