#TOP7: kłótnie rodziców – powody.
Nawet najbardziej kochające się małżeństwo dostaje ostro w kość zaraz po tym, jak do ich dwójki dołącza mały, wymagający Terrorysta. Nic dziwnego – Terrorysta wymaga uwagi, którą kiedyś wystarczyło dzielić między siebie. I w dodatku czasem ma przy sobie bombę, której nikt nie chce rozbroić…
Oto najpopularniejsze i zarazem najgłupsze powody doprowadzające do kłótni rodziców:
#1. „Teraz Ty wstajesz”
Te miesiące, kiedy w ciągu nocy wstajemy kilka-kilkanaście razy, ciągną się w nieskończoność. Mało tego, czasami dalibyśmy wszystko, aby tej nocy „druga połowa” objęła wartę. Gorzej, jeśli ona marzy o tym samym – wtedy konflikt interesów gotowy.
#2. „Twoja kolej na przewijanie”
Mamy bombę! Jeśli mamy do czynienia z wyjątkowo ruchliwym maluchem to jest zagrożenie, że bomba wybuchnie i w zawartości pieluchy będzie dziecko, przewijak i my sami… Nic dziwnego, że nikt z rodziców nie chce zostać saperem z własnej woli. Nikt nie poddaje się bez walki!
#3. „Co dzisiaj na obiad?”
Kiedy rodzic cały dzień spędza z wymagającym Terrorystą, często pod koniec dnia nie wie nawet jak zagotować wodę. W takie dni, takie pytania są jak zapalnik w prawdziwej bombie. Bezpieczniej byłoby je trochę zmodyfikować, na przykład żeby brzmiało tak: „Kochanie, będzie dzisiaj coś na obiad, czy zamówić pizzę i wino?„.
#4. „Jesteś zmęczona/y? Przecież siedzisz w domu…”
SIEDZISZ. Niezależnie od tego, czy jesteś matką, czy ojcem – dobrze wiesz, że z dzieckiem w domu się NIE SIEDZI. Się, za przeproszeniem, za-pier-dala. Zwłaszcza, jak dziecko robi się mobilne – co następuje bardzo szybko. I nawet delikatna sugestia, że nie powinno się być zmęczonym od SIEDZENIA w domu z dzieckiem może doprowadzić do istnej wrzawy.
#5. „Źle to robisz!”
Oczywiście każde z nas myśli, że robi najlepiej. I że ma rację. I szlag nas trafia jak ktoś uważa inaczej. A tym bardziej, jak jest to nasza druga połówka. Niezależnie od tego, czy faktycznie racja jest racjonalna. Niezależnie od tego, że dziecko jest wspólne. Zamiast przedyskutować sprawę, spokojnie ją wyjaśnić, pieklimy się na siebie nawzajem.
#6. „W coś ty je ubrał(a)?!”
Oj mamy różne gusta, guściki. Każde z nas ma swoje wyobrażenie o tym jak nasze dziecko będzie wyglądać, dopóki ono samo nie narzuci własnego stylu. Niekoniecznie nasze wyobrażenia mogą się pokrywać. I awantura o niedopasowanie pasków do kratek lub o wielkie, różowe kokardy z cekinami gotowa.
#7. „GDZIE MOJA KAWA?!?”
Od tego zaczyna się większość moich awantur. Nie należy podchodzić do mnie z rana, jeśli w ręce nie trzyma się kawy. Nie współpracuję w żadnym zakresie przed przyjęciem odpowiedniej ilości kofeiny. Sowy często tak mają… Poranek jest dla mnie środkiem nocy, więc budzę się już wkurzona. Dopiero ciepła kawa jest w stanie poprawić mi nastrój…
Cóż, jestem choleryczką. Kocham mojego Szanownego Małżonka najbardziej na świecie. Nie zmienia to faktu, że potrafi mnie strasznie wkurzyć. Chociaż nawet jeśli wkurzy mnie tylko trochę, to wygląda to tak jakbym była wściekła na maksa… Cholerycy tak mają. A od kiedy jest z nami nasz mały Terrorysta to wkurzanie się przychodzi jeszcze łatwiej, bo poza brakiem kawy doszło całe multum nowych powodów. Ale wiem, że te nasze kłótnie w kwestiach wyżej wymienionych to tak naprawdę bzdury. Takie akcje dopadają wielu zmęczonych rodziców – nie jest to nic nadzwyczajnego… I myślę, że z każdym kolejnym małym Terrorystą jest coraz ciekawiej…
- 13 April 2016
- 17 komentarzy
- #top7, kryzys, matka, ojciec