Kryzys 42 tygodnia.
42 tydzień przypada w 10 miesiącu (liczenie tygodni gubi się gdzieś w okolicach 20-go). 42 tydzień przypada również na przedostatni skok rozwojowy. A jakże! Często również się wiąże z ząbkowaniem – bo w tym czasie większość dzieci permanentnie ząbkuje. I mimo, że nie słyszałam nigdy o czymś takim jak “kryzys 42 tygodnia” – to my go jednak mamy.
Pewnie ma to związek z tym, że tata w delegacji (powtórka z rozrywki: Tata w delegacji)- przez co matka zdecydowanie przewrażliwiona.
Pewnie ma to również związek z tym, że suka dostała cieczki. Przez co matka jeszcze bardziej przewrażliwiona.
Więc matka sama nie wie, czy najpierw lecieć za suką z mopem, czy za synkiem z żelem na ząbkowanie…
Noc pierwsza.
Bunt zasypiania. Tak mnie to zaskoczyło, że kompletnie nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić! Będąc całe życie Żabka konsekwentna i cierpliwa w działaniu, tak po prostu ogłupiałam. On w łóżeczku wstaje – ja go kładę – i ryk. On wstaje – ja kładę – ryk. Ryk zmienia się w krzyk. Wymiękam. Biorę Żabka do łóżka. Krzyczy dalej. Biorę na ręce – już za duży na lulanie. Chwytam się ostatniej deski ratunku – po raz pierwszy decyduję się na bujanie w wózku. I dalej krzyk! Poddaję się. Siadam w fotelu razem z Żabkiem w śpiworku na kolanach i obserwuję. Żabek uśmiech od ucha do ucha. Przytula się, gaworzy, przytula, gada… Aż tu nagle – BĄK. Już rozumiem. Wracamy do łóżka. Żabek zasypia.
Noc druga.
Z lękiem odkładam Żabka po myciu do łóżeczka, powoli skradam się do drzwi. Wpatruję się w elektroniczną nianię jak zaczarowana. Żabek wstaje, ale zaraz kładzie się z powrotem. Zasypia. Ufff… co za ulga! “Zepsuł się tylko na jeden dzień” – myślę sobie naiwnie… Wybija północ i się zaczyna. Płacz co 20 minut. Za 4 razem przenoszę się do Żabka, kładę na łóżku obok i przez pół godziny śpiewam tą straszną piosenkę z Wojtusiem, na którego z jakiegoś strasznego popielnika gapi się iskierka… Zasypiamy. Budzę się ok 2:00 i uciekam do swojego łóżka. Wracam do Żabka już o 3:00 i śpiewam dalej. O 4:30 wracam do łóżka i jeszcze o 5:00 muszę do niego zejść. O 7:00 pobudka.
Co robi w takiej sytuacji matka?
Jak tylko dziecko osiąga apogeum jęków i stęków – zbyt zmęczone by zasnąć oraz by utrzymać się na nogach, pies piszczy, bo chce wyjść – a nie może, kot miauczy, bo sam nie wie czego chce, to matka, która ma ochotę opróżnić butelkę wina, a nie ma do kogo paszczy w danym momencie otworzyć, najzwyczajniej w świecie wyje w poduszkę. Wyje tak długo, aż uzna, że wylana ilość łez oczyściła atmosferę w jej duszy.
Następnie wstaje i bierze się w garść, bo wie, że kryzys któregokolwiek tygodnia to nie powód do narzekania, a jedynie do chwilowej słabości oraz doskonała okazja do wypicia większej ilości kofeiny…
[EDIT2018]:
Wygląda na to, że kryzysy 42-tygodnia ciągną się za mną z każdym dzieckiem. Dopiero co 42-tygodnie miała Żabcia. Co prawda Szanowny Małżonek nie jest w delegacji, ale ostatnie 2 tygodnie chorowałam na zmianę z 5-letnim Żabkiem. Kisiliśmy się więc wszyscy na kupie – Ja i Żabki, które roznosiła nie tylko energia, ale również humory. Wracając do Żabci – mamy na tapecie ząbkowanie, skok rozwojowy i wzmożoną mobilność. W nocy nieświadomie siada i nie potrafi położyć się z powrotem – więc schodzę i kładę. Raz, drugi, trzeci, dziesiąty…
W ogóle dopadł mnie taki “macierzyński przesyt” – znowu poczucie, że robię “za mało”. Że mogłabym lepiej. Że wyszłabym już z tych pieluch. Że chciałabym mieć trochę więcej przestrzeni dla siebie samej. Nie zamieniłabym mojego życia na żadne inne, ale na weekend chętnie bym gdzieś SAMA wyjechała.
Co robi w takiej sytuacji matka?
Pije prosecco lub melisę. :) I czeka aż kryzys minie – bo już jest mądrzejsza i wie, że wszystko mija, trzeba tylko uzbroić się cierpliwość i robić swoje. Czasami zawyje z bezradności w poduszkę, czasami przeklnie pod nosem. A potem dalej robi swoje, kocha nad życie, karmi, przewija, pije setną kawę, nosi, wychowuje. I powiem Wam, że tak jak się spodziewałam – 43 tydzień przyniósł ulgę. I chociaż wiem, że jeszcze wiele kryzysowych chwil przede mną, to czerpię teraz garściami dobre samopoczucie, może uda się naładować nim na zapas…
- 8 October 2014
- 41 komentarzy
- kryzys, sen, skok rozwojowy