#TOP7: porad – Matka i… PMS!
Po ciąży, prędzej czy później, niestety musimy pogodzić się z tym, że okres, za którym wcale nie tęskniłyśmy wraca. A wraz z nim nieszczęsne PMS…
Kiedy aktywuje się PMS, to często już po przebudzeniu wiesz, że masz dość, a przecież jeszcze nie wywlekłaś się nawet z łóżka! Co robić w takiej sytuacji, żeby nie zwariować z naszym Potomstwem – które wyjątkowo nie jest głównym lub nawet pośrednim powodem naszego parszywego samopoczucia – a jest na nas skazane.
Poruszam ten temat, bo mam nadzieję, że jak to napiszę i przeczytam, to zrobi mi się lepiej – mam właśnie tę przyjemność być w fazie PMS, wkurzona i wkurzająca wszystkich na około.
1. UWIERZ, ŻE DASZ RADĘ.
No bo co masz nie dać. Ani to pierwszy, ani ostatni parszywy dzień. Niech Potomek od początku przyzwyczaja się, że Matka co najmniej raz w miesiącu zamienia się w niezrównoważonego Potwora. Niegroźnego co prawda, ale niezbyt przyjemnego. I w te dni lepiej cicho bawić się klockami niż malować farbkami po nowej kanapie.
2. ZADBAJ O SIEBIE.
Nie dość, że wściekła nie wiadomo o co, to jeszcze do tego zaniedbana. Nic tylko wyć przed lustrem. Czy nie lepiej wyeliminować jeden z powodów niezadowolenia, wziąć kojący prysznic, wysuszyć świeżo umyte włosy, nałożyć na twarz krem, który ładnie pachnie i nawet jeśli ostatecznie wylądujesz w dresie – to niech to będzie ten ładny, „wychodny” dres, a nie ten 20 letni z dziurą w kroku i z przetartymi kolanami.
3. WYRAŻAJ SIĘ ZROZUMIALE
Jest większe prawdopodobieństwo, że to co chcesz przekazać, zostanie zrozumiane i prawidłowo wykonane, jeśli jasno się wyrazisz. Może niekoniecznie dotyczyć to będzie Potomstwa, któremu możesz bardzo jasno i wprost sugerować, że kocia kuweta nie służy do zabawy – a ono dalej będzie robiło swoje, a na koniec odciągnięte rzuci się na ziemię z wrzaskiem. Ale możesz sobie pomóc w rozmowie z Partnerem, Szefem czy kimkolwiek kogo spotkasz na swojej drodze w owym fatalnym dniu. I zamiast „MÓGŁBYŚ?!?!” powiedz: „rozładuj proszę suszarkę i pochować czyste naczynia do szafek”. Zamiast „WYCHODZĘ, BO MNIE JUŻ W TEJ FIRMIE WSZYSCY WKURWIAJĄ”, zapytaj „Szefie, czy mogłabym wyjść dzisiaj wcześniej? Nie czuję się sobą.”. Wiem, że ciężko będzie to przechodzić przez gardło, ale jest szansa, że tym sposobem nie podniesiesz dodatkowo swojego już i tak wysokiego ciśnienia ani nie stracisz pracy.
4. NIECH DYSTANS CIĘ URATUJE.
Psy otworzyły sos czosnkowy. Na kanapie. Jak się domyślacie teraz moja kanapa ma bardzo oryginalny zapach. Kiedy otępiała patrzyłam na to co się stało, Żabek zrzucił w kuchni sos pomidorowy na kafelki, który rozprysnął się na pół kuchni. W to już ledwo mogłam uwierzyć (skutki zajadania pizzy zamiast zdrowego obiadu…). Jak już udało mi się odgonić Żabka, psy i kota, ogarnąć nieszczęsne sosy, usiadłam na podłodze i już miałam się rozpłakać z tego „byle powodu”, ale uznałam że lepszym rozwiązaniem będzie uśmiać się z tego szczerze. Żabek zaczął wtórować i od razu poczułam się lepiej. Wiadomo, że w taki dzień, nawet złamany paznokieć może okazać się tragedią i powodem do płaczu – ale jeśli uda nam się odpowiednio do całej sytuacji zdystansować, to sytuacja prawdopodobnie zostanie uratowana.
5. KORZYSTAJ Z POMOCY
Jeśli masz taką możliwość, żeby „sprzedać” Potomka stęsknionym dziadkom lub ulubionym wujkom i ciotkom, to nawet przez moment się nie zastanawiaj! W tym parszywym dniu Potomstwu będzie lepiej z dala od Ciebie. Jeśli niestety takiej możliwości nie masz, to niech pomocą służą bajki, tablety, czy inne „niewłaściwe” sprzęty – od jednego dnia Potomkowi nic się nie stanie, a Twoja chwila spokoju w tym dniu jest bezcenna.
6. DZIAŁAJ ROZMYŚLNIE.
Czyli zanim cokolwiek zrobisz – pomyśl. Od działania w silnych emocjach rzadko coś dobrego wychodzi. Romeo i Julia coś o tym wiedzą. Przemyśl dwa razy, czy bunt Potmostwa na środku sklepu jest wart niepotrzebnych łez, czy co gorsza afery. Jak to będzie wyglądało jak we dwójkę będziecie wyli podczas spaceru. Zaplanuj upust emocji podczas wieczornej kąpieli lub na wieczorną lampką wina jak już Potomstwo będzie słodko spało, a następnie idź spać. Kolejny dzień będzie łatwiejszy!
7. DESER TO PODSTAWA.
Czekolada, lody, ciasto, wino. To wszystko może niewyobrażalnie pomóc. To nie jest dzień na dietę, a od jednego dnia słodkich grzeszków jeszcze nikt nie przytył 10 kg.
Korzystając z własnych porad, udaję się pod prysznic, a następnie w kierunku czekoladek. Ubiorę „wyjściowy dres”, wezmę Żabka na spacer – ale na wszelki wypadek będę omijać sklepy. Wystawię buzię na słońce i do wieczora nie dam hormonom przejąć nade mną władzy!
- 22 April 2015
- 7 komentarzy
- #top7, hormony, kryzys, matka