Matka po porodzie wraca do formy #2
Dwa dni temu skusiłam się na przejażdżkę rowerem. Po chyba 10 latach przerwy, bo podobno tej sztuki się nie zapomina. Ale nie takim fajnym – mamom – przyjaznym – rowerem – miejskim – z – szerokim – siodełkiem… Zostawiając mózg w lodówce wybrałam rower Szanownego Małżonka, który owym rowerem szaleje po lasach…
Siodełko szerokości zapałki wbiło mi się tak mocno w „troszkę” szerszy tyłek, że jeszcze do dzisiaj czuję się jakbym miała szwy poporodowe – w wiadomym miejscu… No i muszę dodać, że pedały są wielkości pudełka od zapałek, a Szanowny Małżonek ma specjalne buty, które się w te pedalątka wpinają. Ja postawiłam na zwykłe adidaski. Przejechałam 3 km i myślałam, że zdechnę.
W całym moim życiu przechodziłam przez różne próby aktywności fizycznej – i zawsze było to związane z koniecznością zrzucenia zbędnych kilogramów, a nie z samą radością bycia aktywnym. Ja jestem radosna jak się lenię. I pewnie tu był i jest błąd.
Pobiegamy?
Niedługo po ślubie, jak przykleiło się do mnie kilka(naście) dodatkowych kilogramów, bo odkryłam, że całkiem nieźle gotuję, wymyśliłam sobie, że będę biegać. Zakupiłam sobie specjalne ubranie, które czyni cuda z potem, który się w trakcie biegu wyprodukuje. Gadżety do przechowywania mp3, kluczy i pieniążka. Nagrałam mp3 z ostrą motywującą muzą. I biegałam. Znaczy się truchtałam, a czasem nawet spacerowałam ciągnąc ze sobą język. Ale codziennie przemierzałam 2 km – z wynajmowanego mieszkania do naszego mieszkania w budowie. Robiłam kontrolę robót i wracałam. Chyba ze 2 miesiące. Potem się przeprowadziliśmy, a ja straciłam motywację do biegania. No i zaczęłam pracować. Ale 10 kg zdążyłam zgubić (chociaż dość szybko je znalazłam…).Bieganie jest fajne bo:
- nic nie kosztuje, można biegać w zwykłych dresach. Jedynie warto w buty zainwestować.
- zawsze możesz przestać biec i przerzucić się na spacer.
- faktycznie pracuje całe ciało i wagę dość szybko można zrzucić.
W ciąży oczywiście planowałam biegać zaraz po wyjściu ze szpitala. Wymyślałam sobie trasy, układałam playlisty… I w końcu nadszedł pierwszy dzień po zmianie czasu, TEN DZIEŃ. Całe popołudnie się szykowałam na te wieczorne bieganie. Z niecierpliwością wypatrywałam Szanownego Małżonka ubrana w spodnie do biegania (takie co to więcej noga się poci i udo chudnie of course), koszulkę i bluzę do biegania (co to ten pot się ulatnia), mp3 w specjalnym naramienniku z nową playlistą pt. „dasz radę„, czapeczka – żeby włosy nie przeszkadzały, adidaski. A dodatkowo ku motywacji – chart. Nasz prywatny osobisty, który miał przy mnie dostać zadyszki. No i poszłam. Nawet kilometra nie zrobiłam. Bo nie dość, że kondycyjnie byłam daleko za leniwcami to jeszcze koszulka przykrótka, spodnie przyciasne, plecy mi się co rusz odkrywały, a wcale za ciepło nie było. Zmarznięta, z niewybieganym chartem wróciłam do domu i się popłakałam.
To może rower?
Marzy mi się taka miejska dameczka z koszyczkiem. Z wysoką kierownicą. I siodełkiem wielkości fotela dla otyłego Amerykanina. I dodatkowo z żelową nakładką by chronić swoje 4 litery. I tak wieczorkiem, bezchmurnym i ciepłym wieczorkiem pojechać se. Do sklepu po wino na przykład…
Rolki?
Jako nastolatka uwielbiałam i nawet przez karton przeskoczyć potrafiłam! Z wiekiem moje zdolności uległy całkowitemu wycofaniu i teraz ledwo co utrzymuję równowagę. I broń Boże, żeby z górki było! Ale planuję… Mamy nowe fajne miejsce niedaleko, w sam raz na rolki. Można jeździć wokół stawu. Tak. Na pewno się uda (i będą zgrabne uda…).
Spacer i bieg po schodkach.
Jeśli nie interesuje Cię żadna powyższa forma aktywności fizycznej, ani w ogóle żadna inna, to wiedz jedno. Jako matka będziesz mistrzem w spacerowaniu. A jeśli mieszkasz powyżej parteru lub w domu, to dodatkowo w biegu po schodach. Mój spacerowy rekord to prawie 10 km, które pokonałam w 2 h i według endomondo spaliłam prawie 1000 kcal. Po takim spacerze byłam pewna, że jak usiądę to już nie wstanę – ale trening czyni mistrza i teraz żadne kilometry z wózkiem mi nie straszne. A spacerowanie jest fajne bo:
- możesz to robić razem z dzieckiem – a wręcz powinnaś – i jeszcze dziecku na zdrowie wyjdzie.
- jest tanie jak bieganie – ale również warto w dobre buty zainwestować.
- no i w towarzystwie zawsze raźniej, można poplotkować i nawet nie zauważysz, gdy maraton przejdziesz..
O tym jak spacer ma się do odchudzania można sobie poczytać na przykład >>TUTAJ<< lub >>TUTAJ<< . Natomiast mój rekord w bieganiu po schodach to 320 schodków w 3 minuty:
- wejść na poddasze po Żabka – 32 schody,
- znieść go na parter (dodatkowe obciążenie – 9 kg) – 32 schody,
- przypomnieć sobie, że komórka została w sypialni – 32 schody,
- znieść ją na parter – 32 schody,
- zauważyć, że Żabek nie ma czapki, która została w sypialni – 32 schody,
- znieść ją na parter – 32 schody,
- wychodząc przypomnieć sobie o portfelu, który jest w sypialni – 32 schody,
- znieść go na parter – 32 schody,
- wyjść i zobaczyć, że będzie padać – zamykanie okien – 32 schody,
- powrót i wyjście ostateczne z tętnem 200 minutę – 32 schody.
To ćwiczenie powtarzam co najmniej 3 razy w tygodniu, żeby z wprawy nie wyjść. Postępująca skleroza znacznie ułatwia mi to zadanie…
Inne ćwiczenia fizyczne?
Miałam fazę na siłownię. Ze dwa razy nawet. Ale nie zdała egzaminu, nudziłam się. Chyba potrzebowałabym towarzystwo, żeby wytrzymać. Ktoś chętny? A w szufladzie mam płytę z ćwiczeniami pilates. Dwie chyba nawet. Nie rozpakowane. Od dwóch lat tak leżą. Tyle w kwestii prostych ćwiczeń. Kręgosłup pochlipuje cichutko. Ale dźwiganie ciężarów w postaci ponad 9 kilogramowego Żabka sprawiło, że mam całkiem niezły bicepsik…
A jak tam Wasza aktywność fizyczna? Udało Wam się wprowadzić coś więcej niż spacery, czy lubicie sobie podumać na ten temat na kanapie tak jak ja?
Dla przypomnienia: Matka po porodzie wraca do formy #1
Następnym razem opowiem Wam o moich przejściach z dietami. Oj będzie się działo!
- 2 June 2014
- 14 komentarzy
- forma, matka, zdrowie