By 

Matka (znowu) wraca do formy!


Wracam do cyklu wpisów #MatkaWracaDoFormy! Wracam – bo już do formy wracałam po pierwszym porodzie – ale tym razem moja wiedza i doświadczenie w temacie są całkiem inne i bardziej sensowne, dlatego chcę się nimi z Wami dzielić.

Swoją prywatną formę zgubiłam gdzieś (jak wiele ludzi) w okolicy ślubu. Coś w tym jest, że jak już się kogoś do siebie przywiąże, to człowiek taki pewny siebie, potrafi się zaniedbać. Przecież jak kochany i chciany, to po co ma się starać?

Większość życia byłam bardzo szczupłą dziewczyną – z tych co jedzą i nie przybierają. Jakież było więc moje zdziwienie, gdy bliżej 30-stki przyjrzałam się sobie w lustrze i zobaczyłam jakieś 20 kg nadwagi! No i wiadomo, dół, wyparcie, „mam to w dupie”, milion nieskutecznych diet i generalnie wieloletnia porażka.

Pierwsza ciąża była wybawieniem! Bo kto się w ciąży martwi wagą?! Wreszcie mogłam tyć bez wyrzutów sumienia. Przytyłam 13 kg, więc nawet przyzwoicie. Szybko też zrzuciłam ciążowe kilogramy, ale nie zmieniło to faktu, że wciąż miałam ponad 10 kg nadwagi, z którą w ciążę zachodziłam. I tak się z nimi bujałam, raz bardziej, raz mniej – w końcu miałam małe dziecko, moja forma była na drugim miejscu! Kiedy zdecydowałam się zajść w drugą ciążę, byłam prawie 5kg cięższa niż przed pierwszą. Uświadomiłam sobie, że jeśli w ciąży przytyję kolejne 15 kg (wersja optymistyczna), to nie będę mogła się ruszać. Już szwankował mi kręgosłup i kolana. Dlatego wtedy, tak NA POWAŻNIE, postanowiłam wziąć się za siebie i w ciągu pół roku doprowadzić do porządku tak, aby spokojnie zajść w drugą ciążę. O moich przygotowaniach do niej możecie przeczytać >>TUTAJ<<.

Udało się, schudłam 15 kg.

Po raz pierwszy od długiego czasu czułam się i wyglądałam dobrze. Zostały mi tylko 4 kg nadwagi, kiedy planowo zaszłam w drugą ciążę (aż trochę mi żal zachodzić było, bo się tą figurą nie nacieszyłam!). W drugiej ciąży przytyłam ok 15kg. Idealnie! Teraz – ponad pół roku po porodzie, kiedy już się wdrożyłam w nową rolę „matki dwójki”, mając 7 kg nadwagi, postanowiłam działać! A Wy, mam nadzieję, trochę mnie zmotywujecie, a może nawet dołączycie do walki o „lepsze, sprawniejsze ja” i może trochę to ja Was zmotywuję? :)

Często słyszę, że kobiety za bardzo skupiają się na wadze – myślę, że to prawda. Dla mnie prawidłowa waga to synonim zdrowia. Uświadomiłam sobie przez te lata zaniedbań, że jeśli ja sama – kobieta, matka – o siebie nie zadbam, to nikt za mnie tego nie zrobi. To ja dbam o zdrowie w mojej rodzinie, to ja decyduję o tym co znajdzie się na talerzach i czy aktywnie spędzimy weekend. Żeby móc o nich dbać jak najdłużej, muszę przede wszystkim zadbać o siebie. To jak z maską tlenową w samolocie – najpierw nakładamy sobie, bo jak się udusimy to już nikomu nie pomożemy.

Chcę nie tylko doprowadzić się do prawidłowej wagi wyrabiając w sobie zdrowsze nawyki, ale chcę również poprawić się w kwestii aktywności fizycznej. Jako dziecko byłam straszną łamagą i często się łamałam i skręcałam, dlatego rodzice raczej nie zachęcali mnie do aktywności w strachu, że coś sobie zrobię. Cały ogólniak byłam zwolniona z W-Fu bo coś tam z kolanami. Więc naprawdę mam zaległości w tym temacie. Zaległości, które już zaczęłam nadrabiać tak, że sama się sobie dziwię…

Ponieważ muszę mieć postawiony jakiś cel – ale taki realny, a nie, że wbiję się jeszcze tego lata w bikini – daję sobie czas do grudnia. Czyli znowu pół roku, a rok od drugiego porodu. Teraz motywacja jest większa. Kiedy chudłam, żeby zajść w ciążę, wiedziałam, że to będzie efekt chwilowy. Teraz „produkcja” u nas zakończona, więc efekt ma być długofalowy! :) Dokładny cel jaki sobie zakładam to:

BMI prawidłowe, czyli między 18,5 a 24,84 (Teraz: 26,88)

Waga prawidłowa, czyli co najmniej: – 7kg

Tłuszcz na prawidłowym poziomie, czyli: 21 – 33%

O Matko, ale się rozpisałam! A to miał być tylko wstęp :) Dochodząc więc do sedna sprawy, moją akcję #MatkaWracaDoFormy podzielę na kilka wpisów (których tytułów i kolejności jeszcze nie mam opracowanych, ale wiem już jaka będzie tematyka), a w nich między innymi o:

  • Jelitach :) i ich wpływie na powrót do formy.
  • Problemach alergicznych.
  • Zdrowszej diecie (w moim wykonaniu).
  • Aktywności fizycznej (w moim wykonaniu).

A w grudniu podsumowanie wszystkich działań i EFEKTY!

Zatem trzymajcie kciuki i wypatrujcie wpisów oznaczonych #MatkaWracaDoFormy – obiecuję dużo informacji, które mogą być dla Was ciekawe :) I pamiętajcie, że jako matki, jesteśmy odpowiedzialne za zdrowie naszych Bliskich – więc tym bardziej musimy zadbać o zdrowie własne. Nie tylko po to, żeby dawać radę, ale również, żeby być dobrym przykładem dla tych, których kochamy…

 

Print Friendly, PDF & Email