Milczenie gorsze od krzyku…
Wiecie jaka jest najgorsza metoda wychowawcza? Taka, której nie ma. Która odbija się ciszą i obojętnością od czterech ścian. Taka, która sieje strach i pustkę w głowie małego dziecka…
Całkiem niedawno pisałam o krzyku (>>TUTAJ<<) i o jego tragicznych skutkach. O tym, że wychowywanie w krzyku jest złe i nieodpowiednie. Ale przy nim, wychowywanie w ciszy jest po prostu okrutne.
Była kiedyś mała dziewczynka. Chociaż nie taka mała, bo miała kilkanaście lat. Zrobiła coś złego, nieodpowiedniego, zawstydziła swoją mamę. Oczywiście miała wyrzuty sumienia, przeprosiła… Ale mama zamknęła się w pokoju i nie chciała z dziewczynką rozmawiać. Była bardzo zawiedziona, dziewczynka czuła to aż w kościach. Bardzo płakała i napisała do mamy długi, błagalny list. Wolałaby zostać uderzona, niż żeby mama zniknęła jej z oczu z wyrazem zawiedzenia na twarzy.
List nigdy nie dotarł do mamy, dziewczynka za bardzo się bała, a list był bardzo emocjonalny. Po latach dziewczynka, która stała się już kobietą znalazła kopertę z tym listem schowaną głęboko w szufladzie. Gdy wróciła wspomnieniami do tego wydarzenia, poczuła straszny ból. Nie pamiętała dokładnie co napisała w tym liście, ale bała się go przeczytać i na nowo otworzyć rany. Podarła list na bardzo małe kawałki i potem już tylko czasami wracała do niego myślami…
Krzyk, przemoc fizyczna, świadczą o działaniu bardzo silnych emocji.
Krzyk i przemoc fizyczna są niedopuszczalne wobec dzieci. Wobec dorosłych zresztą też. Ale, mimo wszystko, chcę zwrócić uwagę na to, że są tam emocje. I ta mała dziewczynka o tym wiedziała – dlatego wolała, żeby mama na nią nakrzyczała, albo nawet dała jej w tyłek, niż żeby była wobec niej obojętna. Ponieważ obojętność nie jest nacechowana emocjami. Nie wiemy jak wobec niej postępować. Jest jak tępy nóż, który kroi nasze serce. Jak straszne potrafi być milczenie, skoro wolimy czuć ból…
Dialog. Nawet jeśli przykry. Nawet jeśli trudny.
Wystarczy, że będzie towarzyszyć mu miłość. Obojętność nie rozwiązała jeszcze żadnego problemu.
Często proszę o siłę do dialogu – ponieważ nie jest łatwo rozmawiać, gdy jesteśmy rozczarowani, zawiedzeni, zniesmaczeni, wkurwieni, czy oburzeni. Wtedy albo się krzyczy, albo się dosadnie milczy. Takie zachowanie boli dorosłych – a co dopiero nasze małe Kruszyny, wciąż nieświadome tego jakimi prawami rządzi się świat. I nie mówię tutaj tylko o naszych małych zbuntowanych 2latkach, 3latkach czy 5latkach. Przecież z nastolatkami jest tak samo.
Zanim zamkniemy drzwi milczenia…
Spróbujmy ZROZUMIEĆ drugą stronę. Spróbujmy ZASTANOWIĆ się nad tym co się stało – wspólnie. WYBACZAJMY, pamiętając o ponoszeniu konsekwencji złych czynów. Ale NIGDY, ale to nigdy, nie odwracajmy się od naszych dzieci plecami. Bo któregoś dnia one mogą odwrócić się od nas…
- 25 January 2016
- 6 komentarzy
- dziecko, kryzys, matka, płacz, wychowanie