Mnie coś takiego nie spotka.
Kiedyś w Gdańsku doszło do dwóch tragicznych wypadków z udziałem dzieci. Jedno wypadło z okna, ale na szczęście nic poważnego się mu nie stało. Drugie podczas kąpieli zostało porażone prądem przez suszarkę, która wpadła do wanny. Niestety czterolatek zmarł. Na pewno wszyscy słyszeliśmy również o dzieciach pozostawionych w rozgrzanych samochodach, nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
Na szczęście mnie coś takiego nie spotka.
Jestem odpowiedzialną matką. Przewiduję niebezpieczeństwa i robię wszystko, aby uchronić moje dziecko od najgorszego. Ale czy naprawdę to wystarczy, aby mnie coś takiego nie spotkało? Wszystkie te dzieci były pod opieką kochających, trzeźwych rodziców. Którzy przez dosłownie sekundę byli gdzie indziej – albo byli pewni, że gdzie indziej znajduje się dziecko…
Oburzam się.
Taka jest moja pierwsza reakcja. „Jak można zostawić dziecko w samochodzie?!?! Ja bym NIGDY tego nie zrobiła!”. To samo powiedzieliby Ci rodzice, którym to się przydarzyło. Tak łatwo stwierdzić „JA BYM NIGDY!”. I oby nigdy nam się nie przytrafiło działanie na tak silnym autopilocie, który wyłącza racjonalne myślenie. „Jak można zostawić suszarkę obok wanny?!”. Wcale się nie dziwię, że czterolatek chciał wysuszyć włosy. Żabek też to bardzo lubi. Co prawda trzymam suszarkę w szafce z dala od wanny, bo akurat tak mam zaprojektowaną łazienkę. Ale w starym mieszkaniu uchwyt na suszarkę był zaraz obok wanny, a ona była podłączona praktycznie cały czas. Czy bym to zmieniła po urodzeniu dziecka? Nie wiem.
Tylko na chwilę.
Ilu z nas zdarzyło się zostawić dziecko tylko na chwilkę? Mi nie raz. Wyszłam do toalety, po kawę, odebrać telefon. Ile w tym czasie może stać się nieszczęść? Nawet nie chcę się zastanawiać. Wypadki chodzą po ludziach i jest to bardzo smutne. A ludzie w obliczu wypadku powinni się wspierać, a nie oceniać. I błagam, nie piszcie, że Wy NIGDY nie zostawiacie dziecka samego i że jest to niedopuszczalne. Naprawdę nie wiecie co stanie się jutro. A swoją drogą, ja jako niemowlę spadłam z kanapy i załamałam rękę. Moja mama się TYLKO odwróciła NA SEKUNDĘ. To, że nie zostawiała mnie nawet na chwilę samą nie wystarczyło, aby uniknąć wypadku. Bo wypadki chodzą po ludziach…
Co zrobić, żeby nas to nie spotkało?
Zamiast oburzać się tego typu historiami, zamiast szkalować rodziców, którzy już i tak ponieśli najgorszą możliwą karę, spróbujmy wynieść z tego odpowiednią lekcję dla siebie. Zamontujmy zabezpieczenie na oknach. Prze-aranżujmy łazienkę, tak aby sprzęty podłączone do prądu były z dala od zasięgu małych rączek. A najlepszym sposobem, żeby nie zapomnieć o dziecku w samochodzie, jest położenie obok niego torebki / telefonu / portfela / butów – lub czegoś co będzie nam potrzebne tam, gdzie jedziemy.
Będzie mi niezmiernie miło, jeśli udostępnicie ten tekst. Przypominajmy sobie nawzajem, żeby być czujnym, nawet jeśli wydaje nam się, że coś takiego nas nigdy nie spotka…
Ps. Jeśli jeszcze nie wypełniliście mojej ankiety odnośnie bloga to jest ona wciąż dostępna tutaj: >>ANKIETA<<.
Please check your feed, the data was entered incorrectly.
- 16 May 2017
- 23 komentarze
- bezpieczeństwo, dziecko, przemyślenia