By 

Moje dziecko jest naj, naj, naj!


To naturalne, że nasze dzieci są: najlepsze, najmądrzejsze, najładniejsze i w ogóle naj, naj, naj. Byłoby to dziwne, gdyby rodzic uważał inaczej. Ja również patrząc na własne dzieci obrastam w piórka i pękam z dumy, bo są przecież naj. Nawet jak mnie wkurzają, to dalej są naj. Czy jednak takim myśleniem możemy im zaszkodzić?

Pamiętam, jak Panie w przedszkolu zwróciły mi uwagę, że Żabek powinien zostać zdiagnozowany pod kątem zaburzeń integracji sensorycznej. Pomyślałam sobie „jak to??? przecież wszystko z nim w porządku!!! jakie ZABURZENIA?!?!”. Byłam wręcz oburzona i już miałam podjąć się ataku na biedne Panie Wychowawczynie, jak w ogóle śmią sugerować, że z MOIM DZIECKIEM, które jest przecież NAJ, jest coś nie tak. Na szczęście nie zawsze działam impulsywnie i miałam czas, żeby sobie wszystkie fakty przemyśleć.

Przecież Panie w przedszkolu nie złośliwie, ale z troski zwróciły mi uwagę na problem, który może być dla mnie niedostrzegalny. A nie dostrzegam go, głównie dlatego, że: po pierwsze – nie mam zbyt dużego doświadczenia z rozwojem przedszkolaka, skoro Żabek jest pierwszym dzieckiem w wieku przedszkolnym jakie posiadam, a po drugie – jest jedynym przedszkolakiem jakiego mam na co dzień, więc ciężko mi porównać go na tle innych dzieci. A Panie w przedszkolu obserwują go w pewnych sytuacjach lepiej niż ja.

No i w sumie dobrze wyszło…

Dzięki temu, że odwiedziliśmy i poradnię i fizjoterapeutę mam pewność, że problem zaburzenia integracji sensorycznej NIE dotyczy Żabka, a nad problemami, które się u niego pojawiają możemy sami popracować. Ponadto, dzięki temu że sympatyczna Pani Psycholog trochę się z nim pobawiła, dowiedziałam się co nieco o moim dziecku. Choćby tego, że „przeprowadzona diagnoza psychologiczna wskazuje na wysoki poziom rozwoju intelektualnego chłopca” i „myślenie matematyczno-logiczne rozwinięte jest na poziomie wyższym niż przeciętnym” – dzięki Bogu wdał się w Szanownego Małżonka! :) Po matce to zdecydowanie ma „przeciętną sprawność ruchową”. Ale myślę, że lepiej umieć liczyć, niż robić szpagat (a ja biedna ani jednego ani drugiego nie potrafię!). ;)

Wiem, że wielu rodziców ma opory, gdy ma iść z dzieckiem do psychologa – nie ważne z jakich powodów. Psycholog wiąże się z poczuciem wstydu. No, bo skoro ktoś idzie do psychologa, to znaczy, że ma jakiś problem PSYCHICZNY, a to już przecież koniec świata. Więc wielu rodziców nie pójdzie tylko dlatego, żeby nie dostać „psychicznej łatki”. A właśnie u psychologa może się po prostu dowiedzieć trochę więcej o swoim dziecku, co może nawet pomóc w codziennym życiu i w radzeniu sobie z trudnymi sytuacjami, których – no nie oszukujmy się – jest w ciągu całego życia dziecka cała masa, o wszystkich okresach buntów nawet nie wspominając.

Ta historia mnie nie tylko upewniła, że moje dziecko jest naj…

Ale też nauczyła tego, że warto konsultować pewne sprawy ze specjalistami i warto posłuchać czasem kogoś, kto kieruje się dobrem naszego dziecka. Bo przecież gdyby wyszło, że jednak zaburzenia IS są, to im szybciej zaczniemy nad nimi pracować, tym łatwiej sobie z nimi poradzimy. Jeśli będę za bardzo wpatrzona w moje dzieci, naprawdę mogę coś przeoczyć. Atakowanie kogoś tylko dlatego, że dostrzegł jakąś „skazę” w moim idealnym wyobrażeniu mojego dziecka, jest głupie. O ile ta osoba ma faktycznie dobre intencje i zna się na rzeczy! Ja to już jestem wdzięczna za tego typu uwagi, bo wtedy faktycznie mogę zdjąć zakochane, różowe okulary i przyjrzeć się moim dzieciom bliżej i uważniej.

Podobnie było z Żabcią, gdy pediatra dostrzegła u niej w wieku 3 miesięcy wzmożone napięcie mięśniowe. Pierwsza moja myśl, to było oczywiście, że TO NIEMOŻLIWE, aby z moim (drugim) IDEALNYM dzieckiem było coś NIE TAK. Na szczęście nie zagalopowałam się w takim myśleniu i przyjęłam wszystkie zalecenia od lekarza. Dzięki temu Żabcia mogła zostać szybko rehabilitowana, więc ponownie jestem bardzo wdzięczna pani Doktor za czujność. Ja byłam w Żabcię tak wpatrzona, że za chiny nie zauważyłabym żadnych symptomów.

Dobrze mieć wysokie mniemanie o własnych dzieciach. Gorzej jeśli jesteśmy w nie ślepo zapatrzeni, do tego stopnia, że nie pozwolimy nikomu zwrócić nam uwagę na faktycznie występujący problem. Nie ma dzieci idealnych :) A nasze dzieci zawsze będą dla nas naj. Tylko niech to będzie „mądre naj”. :)

Please check your feed, the data was entered incorrectly.
Print Friendly, PDF & Email

YOU MIGHT ALSO LIKE

Pożegnanie z blogiem.
December 31, 2018
Mój alfabet macierzyństwa.
December 28, 2018
Jak inhalować dziecko.
December 21, 2018
Na 1 urodziny mojej córki Natalii.
December 08, 2018
Nasze wrażenia z nauki pływania w szkole pływania Frajda. #ŻabekNaBasenie
December 04, 2018
Jak osiągnąć sukces w macierzyństwie.
November 29, 2018
Etapy rozwoju niemowlaka (PŻPS).
November 27, 2018
Moje macierzyńskie „pierwsze razy” (do lat 5), które zapamiętam do końca życia.
November 20, 2018
Do czego tęsknię, ja-matka.
November 15, 2018