2,5 latek – najlepszy i najgorszy wiek.
Wiecie co ostatnio przeczytałam? Że tak zwany „bunt dwulatka” wcale nie dotyczy dwulatków. Tylko dwu-i-pół latków. Aż się uśmiałam. Bo wiecie, co to znaczy… Że najgorsze przed nami!
Muszę przyznać, że od ostatniego postu na temat buntu dwulatka (zobacz >>tutaj<<) Żabek „wyszedł na prostą”. Oczywiście nie oznacza to, że przestał być uparty jak mały osiołek. Tylko chyba ja już się nieco oswoiłam z panującą atmosferą wiecznej odmowy.
Dlaczego uważam, że wchodzimy w najgorszy wiek?
Pozwólcie, że zacytuję mądrą książkę, z którą zgadzam się całkowicie:
No tak. Wszystko się zgadza. Trudno jest dyskutować z małym Osiołkiem. Ale nauczyłam się pewnych rzeczy, które ułatwiają mi codzienne funkcjonowanie:
- Jeśli planujemy wyjście, to zaczynamy organizować się odpowiednio wcześniej, aby nie wprowadzać atmosfery pośpiechu (bo wtedy wszystko i tak idzie wolniej).
- Ponieważ Żabek chce wszystko robić sam, to ja robię wszystko żeby tak właśnie myślał, mimo że tak naprawdę robimy razem.
- Daję mu wybierać, ale między maksymalnie dwiema możliwościami.
- Jestem konsekwentna i nie daję się sterroryzować. Zazwyczaj…
Dlaczego uważam, że jednocześnie to najlepszy wiek?
Moje dziecko zwraca się do mnie per „MAMUSIA”! Nawet go nie namawiałam… A jest to tak słodkie i rozczulające, że potrafi naprawdę dużo wynagrodzić. Poza tym rozbraja nas swoimi coraz bardziej rozbudowanymi i oryginalnymi tekstami. Jak choćby to a’la McDonald – „Dziebobry, poprosię fryty„. Poza tym teraz jest na etapie, gdy za wszystko dziękuje – „Dziękuję Mamusia”. Albo pyta „w porządku Mamusia?”, czy wskazuje na coś i pyta: „Mogie???”, a jak nie może to powtarza „nie mogie…” – no istna słodycz! Ewidentnie ma też dobry słuch, bo jak zaczynam śpiewać to mówi: „Nie mama! Nie śpiewa”. Papuguje jak leci wszystko co do niego mówię i tylko czasami doprowadza tym do szału:
Mama: Kto ma Ci poczytać, mama czy tata?
Żabek: Mama czy tata!!!
Mama: …ale musisz wybrać czy mama czy tata…
Żabek: Czy mama czy tata!!!
Oczywiście każdy wiek ma swoje wady i zalety. Ja na przykład, w wieku 30 lat, jestem bardziej opanowana, ale też więcej od siebie wymagam. Na pocieszenie powiem Wam, że podobno u trzylatków jest więcej zalet niż wad. Już nie mogę się doczekać, aby się przekonać!