Zadzwoń do drzwi, a Cię zastrzelę. Czyli niemowlę vs sen.
Jak się ma niemowlę w domu, to sen rzecz święta. Można nie jeść, nie myć się, nie sprawdzać fejsa, ale robi się wszystko, żeby chociaż trochę pospać. I o śnie niemowlaka, sposobach usypiania, przedłużania snu, można by książki pisać. Są miliony taktyk. Ale prawie każdą trzeba sobie wypracować, dziecko nauczyć i broń Boże nie oczekiwać natychmiastowych skutków.
Konsekwencja jest kluczem każdego działania w tej kwestii.
Wiadomo, dzieciaki przeróżne, jedne śpią bez problemu od maleńkości, a inne do emerytury się porządnie nie wyśpią. Ostatnio przypomniały mi się nasze początkowe walki ze spaniem, kiedy to udawało mi się pospać 4 – 5 godzin na dobę (oczywiście nie ciągiem!), chodziłam jak Zombie, a jak Terminator walczyłam o każdą minutę snu… Do tego stopnia, że jak już Żabek drzemał to każdy głośniejszy dźwięk go wybudzał a mnie doprowadzał do pasji… Co prawda starałam się go przyzwyczajać do różnych codziennych dźwięków w domu, żeby nie musieć wiecznie szeptać, ale początki były trudne. A drzwi do łazienki znajdujące się na przeciwko pokoiku Żabka (bez drzwi) są przesuwne i wyjątkowo głośne… Pewna sytuacja mi się przypomniała, którą podzieliłam się ze znajomymi na fejsie, pozwólcie, że zacytuję:
Taka sytuacja.
Wojtek wreszcie zasnął (czyli zaczęła się strefa ciszy), a ja – permanentnie-niewyspana – postanowiłam wykorzystać pół godzinki, które mi zostało na długo oczekiwaną drzemkę. 5 minut zajęło mi ułożenie się wraz z Perrą w łóżku i powolutku zaczęłam odpływać… Aż tu nagle dzwonek do drzwi, dość doniosły. Pies się zrywa robiąc przy tym jeszcze więcej hałasu, ja zaczynam się modlić, żeby Wojtek się nie obudził. Z łóżka się nie ruszam, listonosz już był, drzemka ważniejsza. Dzwonek po raz drugi, Wojtek zaczyna się szamotać. Zwlekam się spod kołdry, wlokę do okna, otwieram i widzę trzy dziewczynki, w wieku ok 10 lat, z jabłuszkami w łapkach.
– Słucham? – pytam, nie słyszą, więc głośniej powtarzam – Słucham?!
– Chciałam zapytać, która godzina – odpowiada jedna z nich
– [Kuźwa! – myślę sobie] ale przytomnie odpowiadam – 15.15!
Wojtek w płacz. To straszne, ale pomyślałam, że szkoda że nie mamy wiatrówki…
Tak było. Jak dobrze, że mamy to za sobą.
Zaczynaliśmy od usypiania Żabka w kołysce. Która fajnie się bujała. I doprowadziła do tego, że bujałam go przez sen pół nocy, bo inaczej się przebudzał. Suszarka go fajnie uspokajała. Więc przez parę dni sen Żabka wyglądał tak, że suszarka godzinami szumiała zimnym powietrzem, a ja przyklejona do kołyski bujałam i bujałam… Zajebiście, nie? Aż w końcu, wykończona do granic, powiedziałam „dość„. Zablokowałam kołyskę, schowałam suszarkę. Ku mojemu zdziwieniu, Żabek bardzo szybko się przestawił do spania bez ruchu. W końcu miał tydzień, więc na tym etapie zmienić dziecku nawyk to pikuś. Potem usypiałam go klepaniem po pleckach, kołysaniem na rękach, stosując rytuały senne (czyli zawijamy w utulaczek, kołysanka, smoczek), zaciemniłam pokój. Bardzo ważne było dla mnie, żeby położyć Żabka do łóżeczka zanim zaśnie, aby samodzielnie ten krok wykonał. I zdarzało się, że musiałam go uspokajać bo odłożeniu, wyjmować i zaczynać usypianie od nowa, ale teraz widzę, że było warto.
Żaba jak zmęczony to zaśnie wszędzie!
Na rękach, w bujaczku, na macie, pewnie nawet zasnąłby na budowie w koparce. Jak już widzę, że zmęczony, to po prostu odkładam go do łóżeczka, pogłaskam po główce, buziak i wychodzę. Czasem muszę wrócić, żeby poprawić smoka. Czasem zanim zaśnie to sobie pogada parę minut. I już żadne nawiedzone dzieciaki pozbawione zegarka nie są mi straszne. Zapomniałam, jak to być zombie. A i do kibla swobodnie mogę się dostać. Można gadać i śpiewać – dziecko śpi! Terror ciszy jest wprowadzony dopiero po 19:00 kiedy to dziecko idzie na ostateczne spanie, a cisza wokół sugeruje mu, że jest już noc i spać trzeba długo. A rodzice wtedy….. mają wolny czas…….
A wasze pociechy jak reagują na hałas? Mają w nosie, czy wszem i wobec okazują swoje niezadowolenie?
- 28 March 2014
- 5 komentarzy
- dziecko, sen