Jak przestać zawijać niemowlę. Otulaczek do szuflady.
Temat będzie dotyczył kwestii zawijania niemowlęcia do snu. Jak powszechnie wiadomo, są różne szkoły dotyczące owego zawijania. Jedna mówi, że dziecko potrzebuje swobody, a zawijanie go więcej ma wspólnego z krępowaniem. A druga, że dziecko, które spędziło skrępowane 9 miesięcy w brzuchu matki, wciąż owego skrępowania potrzebuje, a otulaczek ma za zadanie mu tę potrzebę zaspokoić.
Ale nie będziemy tutaj rozstrzygać która szkoła jest lepsza, jeśli chcecie rozpiszę się na ten temat w osobnym poście. Dzisiaj będę opowiadać o tym, jak przestać zawijać niemowlę.
Żabek był otulany praktycznie od urodzenia. Najpierw w beciku, a potem w „profesjonalne otulaczki”. Dzięki temu, że ciasno otulone rączki nie przeszkadzały mu we śnie, wystarczyło otulone dziecię odłożyć do łóżeczka, ucałować na dobranoc i po cichu się oddalić. Ponieważ nic nie przeszkadzało mu w zaśnięciu (a mam tu na myśli ruchliwe rączki) to Żabek momentalne zasypiał.
I nadszedł czas zaprzestania otulania. Szczerze mówiąc zestresował mnie bardziej niż ząbkowanie. Wiedziałam, że dla dziecka, które nie zna spania ze swobodnymi rękoma będzie to szokiem. Które oczywiście odbije się na naszym wspólnym śnie…
Pierwsza próba zaprzestania otulania – 3 miesiące.
Czyli dziecko powinno już mieć pewną kontrolę nad własnymi rękoma. Trzy drzemki przeszły całkiem gładko, chociaż usypiać musiałam kołysząc na rękach. Natomiast w nocy – koszmar! Ręce latały z prędkością chyba 100 km/h. Uderzał się w twarz, ciągnął za uszy – udręka. Odpuściłam koło północy – zawinęłam ponownie i spał jak aniołek.
Druga próba zaprzestania otulania – 4 miesiące.
Ręce już konkretnie chwytne, więc zestresowana postanowiłam ponowić próbę – kiedyś musi się udać. Drzemki znowu wzorowo. Ale już pod wieczór coś zaczęło się psuć. Noc była jakimś dramatem. Wytrzymałam do rana, ale chyba wstawałam co pół godziny. Rano zrozumiałam co się stało. Wyrżnął się ząb. Więc zafundowałam dziecku szok związany z nowym sposobem spania w czasie ząbkowania. #matkaroku . Odpuściłam once again.
Trzecia-ostateczna-próba zaprzestania otulania – 5 miesięcy.
W postanowieniu, widząc jak łapki wciąż Żabkowi chodzą, że przeczekam do skończenia 6 miesięcy nie wytrwałam, z dwóch powodów:
- Akurat 2 zęby się wyrżnęły więc przewidywałam przerwę w uciążliwościach ząbkowania.
- Zrobiło się upalnie. W otulaczku zapewne podwójnie.
Więc teraz albo nigdy. Tak z dnia na dzień. Oczywiście szału nie było. I do dzisiaj nie ma. Chociaż nie powinnam narzekać, bo zamieniliśmy minutę usypiania na 5 minut usypiania… Ale liczę na to, że w końcu i w tej kwestii się dotrzemy i Żabek zacznie znowu całkowicie sam zasypiać.
Więc naszym sposobem na spanie, w tej chwili jest: ułożenie na boku! Żabek śpi w śpiworku, bo inaczej się rozkopuje. Więc go w tym śpiworku układam na boku, plecami do mnie, żeby się nie rozpraszał. Bujam go delikatnie trzymając za pupę i za ramię. Leżąc na boku jedną rękę automatycznie ma „przyblokowaną”, a drugą trzymam kołysząc i pilnuję, żeby sobie smoczka nie wyciągnął (bo jeszcze nie potrafi włożyć z powrotem). Bujam go tak z 5 minut maksymalnie i odpływa. Czasem się buntuje, bo mimo, że zmęczony to przecież ma tyle do zrobienia! Wtedy układam rękę tak, by dłonią trzymać ramię, a przedramieniem i łokciem „blokować” głowę, żeby się nie odwracał. Czasami wystarczy, że go na boczku położę, to już wie, że o spanie chodzi i zasypia bez bujania. Ale jednak w większości przypadków mu te łapki latają i trochę ten sen trzeba wspomóc. Jak już zaśnie na boku, to po jakimś czasie odwracam go na plecy, żeby sam podczas odwracania się nie rozbudził.
W trakcie drzemek różnie to bywa z tym snem, czasem śpi jak posąg 2 godziny, a czasem co 15 minut wyciąga sobie smoka lub drapie się po buzi i budzi. Ale noc przesypia zazwyczaj całą. A jak już się budzi, to nie swobodne ręce są problemem. Jakbym jeszcze raz miała podjąć decyzję o „krępowaniu” dziecka, to postąpiłabym tak samo – dało nam to 5 miesięcy spokojnego snu. A teraz po prostu uczymy się nowego sposobu spania, który wierzę, że da nam ostatecznie równie rewelacyjne efekty.
Wszystkie mamy, które obawiają się tego momentu zaprzestania otulania, zapewniam – nauczą się! Wymaga to od nas trochę cierpliwości, ale będzie dobrze.
[EDIT2018]:
Właśnie tak spała mała Żabcia od urodzenia do ukończenia 23 tygodni. Spało jej się tak dobrze, że zaczęłam się obawiać, że będę musiała ją otulać do 18 roku życia co najmniej! Bojąc się, że pogorszy nam się zasypianie zwlekałam prawie do ostatniego momentu – dzieci mogą być otulane do snu przez około 6 miesięcy, a nam już pykło 5. Ku mojemu zaskoczeniu wszystko odbyło się łatwiej niż z było to z Żabkiem. Poza tym, że zamieniłam otulacz na śpiworek nie zmieniło się nic. Żabcia dalej zasypia samodzielnie, potrzebuje jedynie smoczka (tym będę się martwić później ;) ) A długość snu zarówno nocnego jak i drzemkowego nawet się trochę wydłużyła od kiedy ręce trzyma swobodnie! Albo z drugim dzieckiem przychodzi mi wszystko łatwiej, albo mam teraz wyjątkowo bezproblemowy „Egzemplarz” :)
A co słychać na Instagramie?
Please check your feed, the data was entered incorrectly.- 30 May 2014
- 16 komentarzy
- bezpieczeństwo, bliskość, dziecko, otulanie, płacz, sen