Po co matce dystans do macierzyństwa?
Wydarzenie miało miejsce jak Żabek był malutki, a ja dopiero uczyłam się jego „obsługi”. Obcinanie paznokci u tak malutkiej rączki to było prawdziwe wyzwanie. Niechcący źle uszczypnęłam go cążkami i skaleczyłam. Poleciało trochę krwi. A ja wpadłam w histerię…
Skoro wciąż pamiętam ten incydent to znaczy, że naprawdę się wtedy przejęłam. Oczywiście od razu pomyślałam, że jestem okropną matką, która krzywdzi swoje dziecko, a krew jest tego jednoznacznym dowodem. Dobrze, że w krótkim czasie zorientowałam się czym jest dystans do macierzyństwa i dziecka, bo inaczej chyba bym do tej pory naprawdę zwariowała.
Dystans do siebie.
Nigdy nie traktowałam siebie nad wyraz poważnie, a w ostatnim czasie jeszcze bardziej się zdystansowałam. Dzięki temu mogę otwarcie mówić o moich błędach i problemach, bez konieczności nadmiernego obwiniania się. Czasami jak wpadam w histerię z jakiegoś błahego powodu, idę do lustra, patrzę sobie głęboko w oczy i mówię z ironią: „Naprawdę stała się tragedia matko. Naprawdę kuźwa. Koniec świata. A teraz nie pierdol i weź się w garść”. Potem trzeba się uśmiechnąć, nawet na siłę – bo nasz mózg nie kuma, że to jest na siłę , widzi sam uśmiech i dowala endorfin.
Dystans do macierzyństwa.
Macierzyństwo to bardzo ważna i odpowiedzialna rola. Ale już nie przeżywam tego, że nie wykąpałam dziecka (przez co szlag trafia cały rytuał, ale jak już wiemy można, ale nie trzeba >>kąpać dziecka codziennie<<), albo odpuściłam w „ważnej kwestii wychowawczej” czyli dla świętego spokoju dałam dziecku tego tableta na czas robienia obiadu (chociaż nie jest weekend), żeby odkleił się od mojej nogi. I naprawdę łatwiej się żyje. Nie nadymam się jak rozdymka, tylko dlatego, że mam papiery z porodówki.
Dystans do dziecka.
Nie płaczę po kątach jak Żabek wykrzyczy mi w twarz, że mnie nie kocha, albo że jestem nie dobra. Nie denerwuję się również (już tak często) jak jęczy. Doskonale rozróżniam płacz, który świadczy o tym, że dzieje się coś złego – od tego, gdy dzieje się coś nie po jego myśli. Do tego drugiego nabrałam dystansu i dzięki temu nie mam poczucia bycia terroryzowaną. Niestety Żabek jeszcze nie rozróżnia ironii, przez co muszę zachować dla siebie wszystkie komentarze, które mi się cisną na usta. Ale to również na szczęście tylko kwestia czasu…
Dystans do ludzi.
„Większych bzdur nie czytałam!!!”
„Demonizujesz macierzyństwo!”
„Żal mi Ciebie!”
„Jak tak można?!”
No właśnie. Z takimi komentarzami zmagam się codziennie. Chociaż podałam przykłady w wersji „light”, te „hard” już usuwam z pamięci (i bloga) szybciej niż je do końca przeczytam. Jak napiszę, że kąpię dziecko dwa razy w tygodniu, to jak tak można?! Oczywiście, przecież zapomniałam, że mogą odpaść mu rączki i nóżki. Ale skoro to moje dziecko chodzi brudne, nie Twoje, więc w czym problem? Ja nie mam problemu z tym, że kąpiesz swoje codziennie. Za to, jakbym napisała, że przygotowuję dla dziecka codziennie kąpiel z bąbelkami, to na pewno znalazłby się ktoś iny, kto napisałby: „jak tak można?!” – bo przecież wysuszam skórę dziecka i na pewno używam złych kosmetyków. Nie dogodzę wszystkim. Muszę więc się zdystansować do ludzi, bo inaczej bym się załamała tym, jak bardzo nie sprawdzam się w roli matki. Ciężko być szczerą online, naprawdę ciężko. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zechce ocenić, a czasem nawet upokorzyć. Takie są Internety. Dlatego pokazuję język do monitora, czasami odpowiedni palec i szukam ikonki „usuń”, jeśli uznam komentarz za obraźliwy. Szkoda, że tego nie możecie zobaczyć, wygląda to z pewnością komicznie!
Dystans wspomaga pewność siebie. Jeśli coś się wydarzyło, to już nic tego nie zmieni. Zdystansowanie się do czegoś na co nie ma się wpływu bardzo ułatwia życie i logiczne myślenie. Jakbym dzisiaj dziabnęła Żabka cążkami, to zamiast uciekać w histerii, z wyrzutami sumienia, oceniłabym „szkody”, zorganizowałabym plaster, przeprosiła, a następnym razem bardziej uważała. Ot, taka życiowa lekcja :)
Ps. Obserwujecie nas już na Instagramie? Jeśli nie, to koniecznie musi się to zmienić!
Zobaczcie z kim dzisiaj drzemałam –>
- 30 September 2016
- 12 komentarzy
- matka, przemyślenia