Porzuć czerń, Matko!
Jakiś czas temu wspominałam Wam na Facebooku, że wybrałam się na Kinderparty – BEZ DZIECI. Świetnie się bawiłam! A nawiązuję do tego wydarzenia, ponieważ na tej imprezie zauważyłam pewną rzecz – wszystkie matki były ubrane na czarno…
Było to o tyle zaskakujące, że naprawdę, za każdym razem, gdy próg przekraczała matka z dziećmi, była ubrana – elegancko, nie powiem – ale jak w żałobie. Nie-matki, były ubrane na kolorowo. A ja, jakbym nie do końca była pewna, do której grupy powinnam należeć, z racji tego, że byłam matką – ale bez dzieci – miałam czarne spodnie, ale kolorową bluzę. I to wszystko przecież było nie zaplanowane! Ponieważ na imprezie była przewaga matek, to wizualnie można by odnieść wrażenie, że znajdujemy się na stypie. Zwłaszcza w momencie, gdy tatusiowie byli w innym pomieszczeniu, a na stół jeszcze nie wjechał tort. Ale atmosfera, na szczęście, była daleka od grobowej! :)
Nie, żebym się czepiała…
Sama jeszcze jakiś czas temu miałam szafę po brzegi wypełnioną czarnymi rzeczami. Wiadomka, czarny wyszczupla! :) Poza tym pasuje do wszystkiego. Jest elegancki i zawsze na czasie. Ale powiem Wam, że z biegiem lat, dostrzegam coraz więcej wad czerni:
- Ulewające niemowlę + czarna kreacja = katastrofa
- Jeśli nie masz już niemowlęcia, tylko starsze dziecko, to zawsze jest ryzyko, że jak będzie wymiotować, to na Ciebie.
- Jeśli nikt na Ciebie nie uleje, ani nie zwymiotuje, to jest spora szansa, że jedzony w biegu obiad, wyląduje Ci na klacie lub kolanach.
- Rzadko kiedy ktoś ma całkowicie czarne zwierzęta. Jak się posiedzi w czarnym na mojej kanapie, to po chwili ma się na sobie naturalne, biało-brązowe futro…
- Gdy czarne nosi się nie na co dzień, a od święta, zawsze padnie pytanie, czy ktoś umarł.
Zatem jeśli macie ochotę na zmianę, a nie wiecie od czego zacząć, to ja polecam moje ostatnie odkrycie – DOMODI.PL – możecie tam zaszaleć nie tylko ze swoją garderobą, ale również obkupić Wasze pociechy (wiadomo, że matkom największą przyjemność sprawia kupowanie ubrań nie sobie, ale dzieciom!). Duży wybór, wiele marek i sporo promocji – czego chcieć więcej? :)
Zachęcam Was, jeśli jesteście „czarnymi myszkami”, aby spróbować wyjść ze swojej strefy komfortu i trochę pokombinować z kolorami – być może okaże się, że to najwyższy czas? Zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach w Internecie można znaleźć tyle modowych propozycji, że tylko wyobraźnia nas ogranicza :)
Ps. poziome pasy wcale niekoniecznie poszerzają ;)
Wpis z życia wzięty, powstał we współpracy z Domodi.pl