Przedszkole. Czy wysłać tam dziecko?
Jutro wielki dzień. Żabek idzie do przedszkola. Będzie tylko na godzinkę, poznać nowe ciocie i nowe otoczenie, ale docelowo będzie tam chodził 2 dni w tygodniu na na cały dzień.
Przedszkole, które wybrałam, które zostało mi polecone, jest małe, kameralne. Żabek będzie tam najmłodszym (ale nie najmniejszym…) przedszkolaczkiem. Myślę, że te dwa dni w tygodniu przygotują go na prawdziwą przygodę z przedszkolem, którą zacznie we wrześniu. A teraz pozwólcie, że wyjaśnię, dlaczego zdecydowałam się na taki krok.
Bo jestem wyrodną matką.
Ale to akurat na szczęście jest opinia nielicznych. A swoją drogą to ja się cieszę, że jestem czasem może trochę wyrodna, bo widzę, że Żabkowi na wychodzi to na dobre.
Bo inaczej zwariuję.
Bardziej. I to faktycznie jest jeden z powodów. Myślę, że większość matek ma w sobie pewnego rodzaju timer, który określa ile czasu po porodzie mogą one zostać w domu z dzieckiem. Na ten czas wpływ ma przede wszystkim usposobienie dziecka, to ile czasu spędziłyśmy w domu podczas ciąży, no i co najważniejsze, nasza własna osobowość, a i rodzaj wykonywanej wcześniej pracy nie jest bez znaczenia.
Ja nie siedziałam w domu długo podczas ciąży. Żabek od urodzenia był dość „łatwy w obsłudze”. Założyłam własną działalność, więc na tyle na ile mi pozwolił, spełniałam się zawodowo. Miałam pomoc babci. I przede wszystkim mogłam sobie na to pozwolić. Więc Żabek przez 2 lata nie musiał iść ani do żłobka, ani do przedszkola. Dla jednych AŻ, dla innych TYLKO. Ja myślę, że to długo. I jedno wiem na pewno, dłużej tak być nie może. Bo zwariuję.
Bo chcę żeby się rozwijał.
Oczywiście nie oznacza to, że dziecko nie może rozwijać się w domu z matką. To ja po prostu jestem taką matką, przy której mam wrażenie, nie rozwinie się na tyle na ile mógłby w tym wieku. A waląc prosto z mostu: nie lubię się bawić. Oczywiście zabawa z Żabkiem bardzo często sprawia mi dużo radości, ale 10h dziennie to za długo. Nie potrafię być kreatywna w zabawach, wymyślać, rysować, kleić i robić te wszystkie fajne rzeczy, które niektóre mamy potrafią i które dziecko ma zapewnione w przedszkolu. Za to jestem świadoma jak bardzo on tego potrzebuje.
Bo chcę by miał kontakt z innymi dziećmi.
Może nie na tyle bliski, żeby katar od nich przynosił do domu, no ale coś za coś. Jak to będzie tylko katar to i tak będzie nieźle. Nie codziennie Żabek ma okazję pobawić się z rówieśnikami. Ale jak tylko taka okazja się nadarzy, to widzę ile dobrego za sobą niesie. Dzieci bardzo dużo się od siebie uczą. Chociaż nie tylko nowych, dobrych umiejętności, ale również na przykład tych wyrazów co to byśmy raczej nie chcieli od nich usłyszeć… I znowu coś za coś. Poza tym, może to zabrzmi okrutnie, ale mam nadzieję, że jak wpadnie mu do głowy, żeby w złości uderzyć jakieś dziecko – to, że ono mu odda. No bo wiecie – mi nie wypada. A chciałabym, żeby wiedział jakie to może być przykre. Może dzięki temu, następnym razem by się opanował? Ech… ale on duży jest, pewnie nikt mu nie podskoczy…
Bo ja również chcę się spełniać.
Nie zapominam o tym, że poza byciem matką jestem również: kobietą, żoną, „prezesem” swojej jednoosobowej firmy, blogerką, córką, przyjaciółką i koleżanką. Na te wszystkie role również potrzebny jest czas. Uważam, że przez te 2 lata przygotowałam mojego syna na życie w społeczeństwie i mogę go trochę spod skrzydeł wypuścić, żeby samej do społeczeństwa wrócić. Żeby pójść do biura, fryzjera, załatwić sprawy na mieście BEZ wózka, posprzątać dom (ale tak porządnie, bez pomocnika), zarobić trochę pieniędzy i wyjść na kawę ze znajomymi, pogadać o „sprawach dorosłych”. Taka ze mnie egoistka. Myślę, że moje dziecko mi kiedyś za to podziękuje.
Przedszkole. Nowa przygoda, nowy rozdział.
Obawa miesza się z ekscytacją. Trzymajcie kciuki. Bo pomimo, że wiem co robię, to się normalnie trochę boję, bo to nowa sytuacja dla nas wszystkich. Oczywiście będę zdawać relację na bieżąco i jestem otwarta na wszelkie przedszkolne porady!
- 30 November 2015
- 18 komentarzy
- dziecko, matka, praca, przedszkole, rozwój