Przemyślenia Matki #10: Są rzeczy ważne i ważniejsze.
Oczywiście, że lajki są ważne. Udostępnienia jeszcze ważniejsze. W końcu to statystyki pozwalają zarabiać kasę. Im bardziej intrygujący tytuł tym większe szanse, że ktoś to przeczyta. Im lepszy tekst, tym większe szanse, że ktoś się wkurzy i da wyraz temu w komentarzu lub wiadomości…
Ważny jest ZUS. Niezmiernie ważny dla Przedsiębiorcy. Chociaż Przedsiębiorca ze mnie od siedmiu boleści, to jakoś muszę na ten ZUS uzbierać, bo to ważne. Ale ważne też robić coś co się kocha. Nie zawsze jest to możliwe, bo często to co kochamy może i pozwoli na opłacenie ZUS-u, ale nie utrzyma naszej rodziny i nie wyśle dzieci na ferie w góry. Jakie szczęście mają Ci, którzy kochają swoją pracę i mogą wysłać dzieci w góry!
Miewam wątpliwości, czy kocham to co robię.
To znaczy nie wątpię w to, że kocham pisać, że uwielbiam obserwować swoje macierzyństwo, czytać i wyciągać wnioski na tematy około rodzicielskie. Nie czuję się przez to ani ekspertem, ani nie chroni mnie to przed popełnianiem błędów. Ale to co robię jest moją pasją, a fakt że jesteście WY, tylko pogłębia moją radość z tego co robię. Tylko męczy mnie ta cała otoczka. Niezdrowa konkurencja, hejty, nieprzyjemne wiadomości… A nawet moja własna, ludzka zazdrość. Bo komuś się udało, a mnie nie. I zastanawianie się dlaczego tak się stało, obwinianie całego świata. Jeszcze pół biedy jak ktoś sobie zapracował, ale jak komuś spadło z nieba? Po znajomości lub za kasę? To aż się cała gotuję. A moje gotowanie wpływa nie tylko na mnie, ale również na moich najbliższych.
A przecież najważniejsze jest to, na co tak często zwracają uwagę przeciwnicy moich infografik:
Najważniejsze jest to, że moje dziecko jest zdrowe. Że jedyne co mu dolega, to przemijające infekcje. Że rozwija się prawidłowo.
Najważniejsze jest to, że w mojej rodzinie jest miłość, nawet jak czasem górę bierze gniew.
Najważniejsze jest to, że nie martwię się czy wystarczy nam pieniędzy na jedzenie, ubranie, rachunki.
Najważniejsze jest to, że mam przyjaciół, na których mogę polegać.
Wciąż chcę propagować zdrowy dystans do macierzyństwa, pomagać matkom zmagającym się z depresją poporodową, dzielić radościami i smutkami życia codziennego. Ale nie z naciskiem na ilość lajków i udostępnień. Ze strachem przed hejtem i ZUSem. Nie na siłę. Kończę wyścig, co ma być to będzie.
Jeśli nauczę się, robiąc to, co kocham, przejmować się tylko tym co jest najważniejsze, to myślę, że będę w pełni szczęśliwym człowiekiem. I od teraz do tego właśnie będę dążyć. Czas na zmiany proszę Państwa, czas na zmiany!
Please check your feed, the data was entered incorrectly.- 23 January 2017
- 1 Comment
- kryzys, matka, przemyślenia