Przemyślenia Matki #5 – skowronek vs sowa.
Nie mów do mnie z rana. Poważnie, zobaczysz w moich oczach nienawiść w czystej postaci. I nie dlatego, że mam na to jakiś wpływ. Dlatego, że jestem sową.
SKOWRONEK VS SOWA
Z rana nie ma ze mnie żadnego pożytku. Zanim dopiję 3 kawę funkcjonuję jak Zombie. Nieszczęśliwe Zombie. Tęskno spoglądające w stronę łóżka. Stan wegetacji trwa mniej więcej do godziny 17:00. Wtedy następuje kryzys, kiedy moim największym marzeniem jest drzemka. Lub sen do rana. A gdy wybije godzina 18:00 – sowa budzi się do działania! Wtedy już może nie spać całą noc.
Z Szanownym Małżonkiem zakochaliśmy się w sobie na zasadzie przyciągania przeciwności. Jak się domyślacie Szanowny jest typem Skowronka. Wiecie jak się dogaduje skowronek z sową? WCALE.
PORANEK
Skowronek wstaje skoro świt naładowany energią. Czyta, wyprowadza psy, rześko rozpoczyna pracę. Z pełnym niezrozumieniem patrzy na przekręcającą się w łóżku sowę. Ma ochotę ją obudzić, żeby nie straciła dnia, ale wie że by pożałował.
Sowa nie może zrozumieć dlaczego Skowronek wstał. Wkurwia ją jego poranne szczebiotanie. Przekręca się na drugi bok. I z pełnym niezadowoleniem zwleka się z łóżka kiedy Pisklę (które jak dorośnie chyba zostanie skowronkiem) zaczyna piszczeć Sowie nad uchem. Na szczęście Pisklę wie, że dopóki Sowa nie wypije kawy nie należy za głośno śpiewać.
Skowronek w tym czasie wkurwia się na Sowę, bo chciał omówić budżet na następny miesiąc, ale widząc nienawiść w oczach Sowy, której zaraz opadną powieki – zrezygnował.
Sowa wypiła kawę, zawinęła się w koc i jeszcze na 5 minut przymyka powieki, myśląc o poobiedniej drzemce, którą sobie urządzi, jak zaprowadzi Pisklę do Babci Sowy. Babcia Sowa przyjmuje wnuki po 11:00 – bo jest sową.
POPOŁUDNIE
Skowronek szaleje w pracy. Nawet nie potrzebuje dużej ilości kofeiny. Wciąż patrzy z brakiem zrozumienia w stronę Sowy, która snuje się miedzy 6 kawą, a obowiązkami domowymi. Niczego nie robi na 100%, wszystko na jakieś 45%… Energii w niej tyle, co w leniwcu. Z zazdrością patrzy na wypełnionego energią Skowronka. Po chwili Sowa znika na godzinę. Szczęśliwa drzemie. Ale budzi się jeszcze bardziej wkurwiona i nieprzytomna. Kolejna kawa i nienawistne spojrzenia Skowronka i Sowy spotykają się nad obiadem…
WIECZÓR
Sowa czuje MOC! Oczy szeroko otwarte. Teraz wszystko, za co się zabierze, zostanie wykonane w 200%. Ma wenę, pisze, sprząta i zagaduje małe Pisklę. Szczebiocze do zmęczonego Skowronka, który wie, że po wypiciu lampki wina odpadnie w połowie filmu. A Sowa się znowu wkurwi. Małe-skowronkowe-pisklę zaczyna odpływać. Sowie to na rękę, teraz zacznie ostro pracować. Skowronek zamula w rogu kanapy…
NOC
Jak zawsze Skowronek odpadł w 20 minucie filmu, wkurwiając tym naładowaną energią Sowę. Odprawiła Skowronka do łóżka, a sama robi to co Sowy o tej porze lubią robić najbardziej: pisze, robi zakupy on-line, ogląda głupie seriale, kończy wino i zajada kolację. W środku nocy da swoim Skowronkom buziaki na dobranoc i jeszcze chwilę poczyta w łóżku, bo wcale nie chce jej się spać.
I tak upływają dni i noce Sowom i Skowronkom, które nawet jak przez większość dnia się mijają i nie rozumieją siebie nawzajem, to jednak bardzo się kochają i kto wie, może właśnie dlatego, że się uzupełniają…
A w Was kto drzemie? Sowa czy Skowronek?
- 27 January 2016
- 10 komentarzy
- matka, przemyślenia