Relacje rodzinne przed i po.
Zapewne u większości Was jest tak samo jak u nas. Najpierw stajecie się parą. Z dreszczem emocji i szybszym biciem serca wypowiadacie to pierwsze „Kochanie„. Wymyślacie jakieś niestworzone zmiękczenia swoich imion. A także porównujecie do uroczych, futerkowych zwierząt. Lub piejecie z zachwytu nad urodą swojej drugiej połówki.
Następnie przychodzi ciąża. Z początku wciąż przypominamy owe słodkie, futerkowe zwierzątko (zresztą z miesiąca na miesiąc coraz bardziej futerkowe…). Aż pewnego dnia przeistaczamy się. Bynajmniej nie w motyla. I wtedy nasze partnerskie futerkowe zwierzątko również się przepoczwarza – w drania. A my słyszymy porównania albo do sprzętu ciężkiego, albo do największych ssaków żyjących na tej planecie. Sweet. Hormony próbują nas przekonać do dokonania zbrodni.
No i wreszcie rodzimy!
Relacje rodzinne zmieniają się o 180 stopni. W tym momencie wszystkie znane nam pieszczotliwe określenia spadają na naszego nowego potomka. A my? Zyskujemy nowe przezwiska, które zostaną z nami już do końca naszego życia: MAMA i TATA. W każdej możliwej odmianie. I od tego momentu będą Was tak nazywać wszyscy naokoło – oprócz samego powodu całego zamieszania, ale tylko przez pierwsze lata.
- Wchodzimy do pediatry, to słyszymy: „Mama i tata się nie denerwują!”.
- Wchodzimy do bezdzietnych znajomych, to słyszymy: „Przyszli mamusia z tatusiem!”.
- Wchodzimy do dzieciatych znajomych, to słyszymy: „Przyszli mamusia z tatusiem Wojtusia„.
- Wchodzimy do babci: „Och słoneczko, co ta matka z ojcem Ci zrobili, że masz taką smutną minkę?„.
- Krzyczę do Szanownego Małżonka: „Tata, przewiń Żabka!„.
- Szanowny Małżonek krzyczy do mnie: „Mama, kiedy będzie obiad?„.
- Ja do Żabka: „Poczekaj Żabulku, mamusia już Ci robi obiadek!„.
- Żabek do mnie: „Taataaa.. taaaataaaa.. TATA!”.
Wniosek z tego taki, że jak tylko zajdziecie w ciążę, to możecie zapomnieć jak macie na imię.