By 

#TOP7: rzeczy, którymi się już nie przejmuję.


Wiecie, że od kiedy nie martwię się na zapas, ani nie przejmuję tym, na co faktycznie nie mam wpływu, żyje mi się łatwiej? Dlatego pozostając wierną filozofii „F**k it” (przypominam >>tutaj<< o co chodzi) postanawiam co następuje: nie przejmować kwestiami takimi jak:

#1. Czy zje, czy nie zje…

Już dość dawno zauważyłam, że dziecka nie da się zagłodzić. Za to w różnych mediach widać, że zdecydowanie da się je przekarmić. Dlatego przestałam się przejmować tym, czy zje 5 pełnych posiłków w ciągu dnia. I czy będą one zawierały 5 porcji owoców i warzyw… Są dni, kiedy je same bułki. Są dni, kiedy je same parówki (tak, tak, wiem co w nich jest i też mam to gdzieś). A są dni, kiedy mam wrażenie, że żyje powietrzem i kakałkiem (tak, tym z łyżkami stołowymi cukru!). Wygląda dobrze i czuje się dobrze. Więc dlaczego mam się przejmować tym, że nie chce zjeść marchewki, skoro mu jej przecież na siłę nigdzie nie wcisnę?! Zwłaszcza, że w przedszkolu odżywia się naprawdę przyzwoicie. Będzie starszy, to pogadamy…

#2. Czas spędzany przed TV i innymi tabletami.

Są dni, które spędzamy bardzo aktywnie i nawet nie ma czasu, żeby pomyśleć o telewizji. A są dni, kiedy pranie wymaga powieszenia, obiad ugotowania, a mi dodatkowo głowa pęka. Wtedy bajki są moim WY-BA-WIE-NIEM. I zamierzam z nich korzystać, jak tylko zajdzie taka potrzeba, dopóki nie będę mogła wygonić dzieci na boisko. Same. A tablet zawsze gubi się w tygodniu i odnajduje w weekend. Dzięki odpowiednim grom Żabek uczy się literować. Dlaczego miałabym mu na to nie pozwalać w granicach zdrowego rozsądku?

#3. Planowanie.

I tak większość planów szlag trafia, więc jak nie muszę to nie planuję. Życie chwilą oraz spontaniczne pomysły również mają w sobie wiele uroku. Łatwo jest planować za siebie. Zgrać całą rodzinę to już wyższy poziom magii, a ja wciąż czuję się w tym temacie jak początkujący.

#4. Ilość przegapionych imprez.

Bycie rodzicem wymaga poświęceń. Z jednej strony o niczym innym nie marzysz, tylko żeby wyjść z domu, potupać gdzieś nóżką i wrócić nad ranem w stanie wskazującym na dobrą imprezę… A potem sobie przypominasz, że nie masz dwóch dni na odespanie, a układanie puzzli na kacu boli. Więc przestaję się przejmować kolejną przegapioną imprezą. Zamiast tego zakładam piżamkę i zakopuję się pod kocem z lampką wina (i Szanownym Małżonkiem). Oglądanie zaległych filmów i seriali to również fun. Zwłaszcza, że można odpaść o 22.

#5. Okna, które wymagają umycia.

A wymagają tego codziennie. Bo nie dość, że chuchają na nie 4 nosy, ślinią 4 języki to jeszcze zostawiają ślady dwie tłuste łapki. Nie będę marnować życia na ciągłe bieganie ze szmatą.

#6. Moda.

A tym to chyba nigdy się zbytnio nie przejmowałam… Najważniejsze, żeby ukrywało to co powinno i odkrywało to co może. Chciałabym się bardziej przejmować modą, bo może wyglądałabym lepiej… Ale tak bardzo nie mam na to czasu… już nie mówiąc o figurze, która zdecydowanie nie pasuje do rzeczy chodzących po wybiegu…

#7. Brudne dziecko.

Powiedzenie „brudne dziecko to szczęśliwe dziecko” jest tak bardzo prawdziwe. Jak odbieram Żabka z przedszkola, to po ubranku widzę, że podjął kolejne próby samodzielnego jedzenia zupy pomidorowej. I zamiast irytacji, że znowu wszystko trzeba będzie prać, czuję dumę. Jak wraca z piaskownicy, a piasek ma absolutnie wszędzie, to mam pewność, że się świetnie bawił. Brud jest nieodzowną częścią dzieciństwa, dlatego nie należy się nim przejmować. Przecież zmyje się, prawda?

banner MA

Print Friendly, PDF & Email

YOU MIGHT ALSO LIKE

Pożegnanie z blogiem.
December 31, 2018
Mój alfabet macierzyństwa.
December 28, 2018
Jak inhalować dziecko.
December 21, 2018
Na 1 urodziny mojej córki Natalii.
December 08, 2018
Nasze wrażenia z nauki pływania w szkole pływania Frajda. #ŻabekNaBasenie
December 04, 2018
Jak osiągnąć sukces w macierzyństwie.
November 29, 2018
Etapy rozwoju niemowlaka (PŻPS).
November 27, 2018
Moje macierzyńskie „pierwsze razy” (do lat 5), które zapamiętam do końca życia.
November 20, 2018
Do czego tęsknię, ja-matka.
November 15, 2018