Ach śpij Kochanie… Czyli sen dziecka.
Brak snu, a raczej brak wystarczającej ilości snu (oprócz choroby), jest według mnie największym wrogiem macierzyństwa. Nie oszukujmy się, sen już nigdy nie będzie taki sam. Nawet jeśli dziecię przesypia już szczęśliwie całe noce, to zawsze znajdą się odstępstwa od reguły, trwające krócej lub dłużej. I mam wrażenie, że już zawsze będę się budzić na każde sapnięcie w elektronicznej niani, którą jak dorośnie chyba mu wszczepię pod skórę…
Najwięcej zapytań dostaję właśnie odnośnie Żabkowego snu. Jak ja to zrobiłam, że nie dość, że przesypia całe noce, to jeszcze zasypia samodzielnie. W związku z tym postanowiłam opowiedzieć Wam jak ja to zrobiłam, a być może komuś z Was moje doświadczenia pomogą i wreszcie się prawie-wyśpicie. Ale najważniejsze, żeby Szefostwo się wyspało – bo jak wiadomo, jest wtedy w lepszym humorze, co znacznie ułatwia podwładnym funkcjonowanie w ciągu dnia. A więc – nie, nie dodaję mu niczego podejrzanego do mleka.
Nauka zasypiania.
Rozpoczęliśmy ją już w pierwszych tygodniach życia Żabka – kiedy to zmiana nawyków przebiegała jeszcze w miarę bezboleśnie i szybko mogliśmy skorygować nasze błędy. Które popełnialiśmy na każdym kroku. Pamiętam tę noc kiedy postanowiłam, że uregulowanie snu Żabka będzie moim priorytetem…
Była to któraś z pierwszych nocy w domu. Ja byłam jeszcze w szoku poporodowym i w głębokiej depresji. Żabek spał w kołysce koło naszego łóżka. Aby go uspokoić, jak płakał ze zmęczenia i nie mógł zasnąć, to stosowałam suszarkę i bujanie kołyską. Doprowadziłam to do takiej „perfekcji”, że owej nocy przez chyba 6 godzin chodziła suszarka, a ja leżąc na łóżku jedną ręką ciągle bujałam kołyskę. Całą noc. Po tamtej nocy zablokowałam w kołysce możliwość bujania, wzięłam się w garść i do lektury oraz rozpoczęłam zmianę nawyków.
Ale od razu podkreślam – nasza nauka nie ma związku z rodzicielstwem bliskości. Opierała się na twardych regułach wyrodnej matki chcącej się nie tylko wyspać – ale regularnie się wysypiać. Jednak nigdy nie pozwoliłam Żabkowi płakać w samotności. Co sprawia, że jestem wyrodna tylko w jakiś 80%.
Ucząc dzieci spania należy pamiętać, że istnieją czynniki zaburzające, nawet ustabilizowany, sen dziecka (i jeśli w tym czasie wprowadzimy nowy nawyk, to czynnik może się skończyć, a nawyk pozostanie). Czynnikami mogą być na przykład: choroba, ząbkowanie, zmiana miejsca spania, fajerwerki, temperatura, koszmary…
I wstajesz co 15 minut…
Czasami co pół godziny, co godzinę, przez całą noc, przeklinając innych śpiących domowników, przewidując jak beznadziejnie będzie wyglądał poranek… Starasz się nie spać, bo wiesz, że zaraz będziesz musiała wstać – a sen przerywany jest czasami gorszy od braku snu. Ale i tak oczy Ci się zamykają i już odpływasz, ciało się rozluźnia, następuje powolny ślinotok i….. Wiesz co, prawda? Krzyk. Płacz. Jęk. Już stoisz na baczność. Powtarzasz czynność jeszcze kilkakrotnie tej nocy. Następnego dnia Zombie wyglądałoby obok Ciebie jak TopModel.
Poza tym trzeba również pamiętać, że mniej więcej do 4-5 miesiąca dziecko może potrzebować jeszcze karmień nocnych i nie możemy wymagać od niego by przesypiało 12 godzin ciągiem. Są oczywiście takie dzieci co tyle śpią, ale jest ich mniej niż więcej. Więc nie ma co się łudzić, że Twoje takie będzie – lepiej się zdziwić niż rozczarować, prawda?
Ale najważniejsze jest żebyście uświadomiły sobie – że jeśli nasze pociechy nie śpią najlepiej, śpią krótko i często się budzą – to nie będzie trwało wiecznie. Przypomnijcie sobie, jak rodzice nie mogli Was z wyra wyciągnąć. Z każdym dniem jesteśmy coraz bliżej tego momentu…
Ponieważ temat snu ciągnie się za nami od samej ciąży to przypominam moje pierwsze rozważania w tym temacie – może właśnie tam znajdziecie rozwiązanie swojego problemu, klik na foto:
- 19 January 2015
- 52 komentarze
- dziecko, płacz, sen