Ostatnio na facebook’owym fanpage’u rozgorzała ostra dyskusja w tym temacie. Oczywiście sprowokowana przeze mnie, chociaż nie spodziewałam się takiego licznego odzewu. Dlatego uznałam, że koniecznie trzeba na ten temat spojrzeć szerzej.

Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam moim stwierdzeniem, które brzmiało tak:

Dzisiaj na placu zabaw, poczułam się jak typowa wariatka. WSZYSTKIE dzieci nosiły do sandałów skarpetki. Tylko Żabek w samych sandałkach na gołych stópkach. Dodam, że u nas tak z 50 stopni w cieniu. A matki noszą sandały na gołe stopy. O czymś nie wiem??? Taka moda, czy wygoda? o_0

Absolutnie nie miałam niczego złego na myśli, a tym bardziej nie planowałam nikogo krytykować. Kierowała mną zwykła ciekawość. Żabek jest moim pierwszym chodzącym dzieckiem, więc znajdując się w sytuacji, gdy to jego ubiór odbiega od normy, to raczej pomyślałam, że być może ja robię coś niewłaściwego. Wiecie, na zasadzie, że przecież każdy wie, że niemowlę po karmieniu należy odbić. Przyszło mi do głowy, że być może jest zasada, że każde chodzące dziecko powinno nosić skarpetki do sandałów. Kto wie, świat czasami jest szalony, a ja często pewnych rzeczy nieświadoma. I pewnie nawet nie zwróciłabym na tę sytuację uwagi, gdyby nie fakt, że na jakieś 20-cioro dzieci bawiących się na placu, TYLKO moja Żaba miała gołe stopy – przyznacie, że może się to wydać podejrzane.

Dzięki ponad 100 komentarzom miałam okazję się dowiedzieć, że tak samo jak w przypadku sposobu karmienia – również i tutaj mamy dwa obozy matek.

• Obóz pierwszy – nie rozumiejący zakładania skarpetek do sandałów.
• Obóz drugi – zakładający, głównie z dwóch powodów:

1. Sandałki obcierają stópki.
   I tutaj dyskusja jest zbędna. Jak obcierają, to albo szukasz innych butów, albo zakładasz skarpetki. Podobno dobrym rozwiązaniem są sandały typu crocs, które nie obcierają małych wrażliwych stópek.
2. Dzieci z jakiegoś powodu nie zgadzają się na noszenie sandałów bez skarpet.
   W tym wypadku również dużo nie zdziałasz. Wiadomo, że jak dzieci sobie coś ubzdurają, to choćbyś stanęła na głowie, to nie zmienią zdania. Rozumiem, że można nie lubić piasku na gołych stópkach. I czasami walka jest zbędna, lepiej ulec dla świętego spokoju i ubrać te nieszczęsne skarpety.

To są skrajne obozy. Jest również obóz pośredni – nie zakładający skarpetek do sandałów, ale rozumiejący dlaczego inni tak robią. I dzięki temu całemu poruszeniu już sama przynależę do tej grupy. Bo być może wydać się to głupie, ale do tej pory jakoś nie pomyślałam, że Żabek może obetrzeć sobie stopę. Nigdy się to nie wydarzyło. Nie pomyślałam też, że może odmówić założenia sandałów na gołą stopę. Bo również to się nigdy nie wydarzyło.

Jak więc radzić sobie w takiej sytuacji?

Na zewnątrz milion stopni w cieniu, a dziecko nasze krzyczy wniebogłosy jak tylko zbliżamy się do niego z sandałami bez skarpet. Albo jak wiemy, że bose stopy w sandałkach grożą odciskami lub obtarciami?

Niestety nie ma wyjścia i należy poddać się polskiej modzie oraz tradycji i założyć skarpetki. Lekkie, bawełniane, krótkie skarpetki. Ale pamiętajmy o tym, że jednak jest milion stopni na zewnątrz, więc niech nie będą to zimowe podkolanówki. Lub rajstopy (tak, widziałam również takie zjawisko…).

Każda matka ma prawo decydować o tym co założy swojemu dziecku i nikomu nic do tego.

Ale rajstopy? W upały? Tylko pod warunkiem, że rodzic również będzie w nich chodził.