By 

Awantura o smoczek.


Do tego tematu zabieram się już od dłuższego czasu i wreszcie nadszedł ten moment kiedy muszę się z nim zmierzyć. Smoczek. Z początku wybawiciel, z czasem może stać się przekleństwem.

Dużo trąbią zarówno o tym jaki jest ważny, podczas gdy zaspakaja potrzebę ssania, która u niektórych maluchów może być wyjątkowo silna. Albo o tym jaka to próchnica i wada zgryzu czeka nasze Pociechy od nadmiernego stosowania najwierniejszego przyjaciela macierzyństwa.

W szpitalu, po porodzie, przez 3 dni nie korzystałam ze smoczka, bo… o nim zapomniałam! Otumaniona wszystkimi emocjami jakoś (dokładnie: JAKOŚ) dawałam sobie radę bez niego. Gdy wróciliśmy do domu, wieczorem Żabek bardzo płakał. Ja byłam już tak zmęczona, że nie miałam nawet siły go kołysać – i wtem nagle przypomniało mi się! SMOK! O matko, cóż to było za wyzwolenie! Ta cisza, która nastała była cudowna. Wszyscy z ulgą zasnęliśmy. I od tego czasu SMOK stał się naszym wiernym towarzyszem i nieodłącznym usypiaczem.

Ale nie zapomniałam o próchnicy i złym zgryzie. Widmo dziurawych i krzywych zębów towarzyszyło mi za każdym razem, gdy smok lądował w Żabkowej paszczy. Ale chęć ulżenia Potomkowi, w jego niepokojach, była silniejsza niż najczarniejsze widmo sztucznej szczęki.

Jakoś w okolicach 6-7 miesiąca wyszliśmy z domu zapominając o smoku. Jak się zorientowałam, że nie ma go w torbie to omal nie wpadłam w panikę. Pomyślałam sobie, że nawet nie wiem, czy uda mi się w razie czego uspokoić Żabka bez zatykania paszczy. I wiecie co? Udało się. Był płacz, było marudzenie – ale poradziliśmy sobie sami. Duma rozpierała mnie jakbym co najmniej wynalazła sposób na bezbolesny poród. I od tego czasu smok przestał towarzyszyć nam w ciągu dnia, natomiast pozostał niezastąpionym wspomagaczem zasypiania.

Przeczytałam dzisiaj w gazecie: „Najlepszym momentem na rozstanie ze smoczkiem jest 4 miesiąc życia. Potrzeba ssania zwykle wtedy słabnie i większość dzieci żegna się z gumowym pocieszycielem bezboleśnie”. Aż uśmiechnęłam się szyderczo i wyobraziłam sobie siebie te 9 miesięcy temu, kiedy tak na dobrą sprawę wciąż jeszcze uczyliśmy się spania i zasypiania – i że niby wtedy miałabym już zrezygnować ze smoka? Oj nie byłoby szans! Ja wiem, napisane jest, że można leżeć z dzieckiem i je głaskać – to może zapomni, że mu czegoś w paszczy brak. Jednak nie jest to w moim wyrodnym stylu, żeby zamieniać smoka, na tego typu nocne rytuały. Czy idę na łatwiznę? Pewnie. Poza tym nie uważam, że stres związany z zasypianiem bez smoka jest teraz Żabkowi potrzebny. Jak już zaśnie, to go wypluwa, jak się przebudzi to go sobie wsadzi. Czy próbowałam mu podsunąć innego przyjaciela do spania? Każdy jeden ląduje na podłodze.

A przecież smok czai się również w butelce z mlekiem, które Żabek jeszcze dwa razy dziennie spożywa. I już nawet nie wspominam, że nie jest problemem picie wody przez słomkę z bidonu, ale mleko przecież pić można tylko i wyłącznie z butli. Albo wcale.

Powiem szczerze, nie podobają mi się większe dzieci, takie już chodzące (jak Żabek), ze smokiem w buzi. Tak samo jak nie podobają mi się osoby w o wiele za małych ubraniach. Natomiast rozumiem matki takich dzieci (a nie rozumiem logiki w noszeniu rozmiaru 38 zamiast faktycznego 44). Ale ponieważ to nie moje dzieci, więc nie moja sprawa – nie podoba mi się, więc moje prywatne dziecko tak w ciągu dnia nie chodzi. Chociaż wcale nie jestem lepsza, co wieczór szukam naszego smoka i jak nikt nie patrzy to Żabek ciumka sobie ile dusza zapragnie! Taka mała hipokryzja

Natomiast ponieważ uważam, że skróciłam używanie smoka przez Żabka do minimum i uważam, że ortodonci wykonują świetną robotę w tych czasach, to zdecydowanie nie zamierzam się tą kwestią dłużej zadręczać. A może któregoś dnia smoczek zniknie? Albo znowu pies go dorwie, a nie będzie już zastępczego? I okaże się, że wcale nie jest taki potrzebny? Na pewno dam znać.

A na koniec parę suchych faktów* i Perra z jednym z naszych smoków…

„Niemowlęta potrzebują ssania, zwłaszcza w pierwszych 3 miesiącach życia. (…) Korzystanie ze smoczka pozwoli zapobiec temu, że dziecko chce bez przerwy przyssać się do Ciebie (lub do butelki)”.

„Niektórzy sugerują, by używać smoczka jedynie wtedy, gdy dziecko potrzebuje odrobiny uspokojenia, ale ja bardzo popieram jego zastosowanie dla niemowląt w tym wieku (pierwsze 3 miesiące). Smoczek pozwala dziecku się uspokoić. Naprawdę niewiele niemowląt się od nich uzależnia, i w takim przypadku zalecam rodzicom jego odstawienie. Jednak z moich doświadczeń wynika, że większość niemowląt ssie do momentu zaśnięcia, a gdy już znajdą się w krainie snu, smoczek im wypada, a one dalej spokojnie śpią. Podanie smoczka, gdy dziecko budzi się za wcześnie z drzemki albo w środku nocy, jest również świetnym sposobem, by sprawdzić, czy jest naprawdę głodne, czy też po prostu potrzebuje ssania.”

„Rekwizyt to nie to samo, co uspokajacz – różnica polega na tym, kto nim 'rządzi’, rodzic czy dziecko. Rekwizyt jest czymś, co wybiera i stosuje rodzic. Uspokajacz, (…) jest czymś, co wybiera dziecko. Rekwizyty daje się często niemowlętom w pierwszych tygodniach życia, a uspokajacze dzieci wybierają sobie raczej po 6 miesiącach. Smoczki mogą należeć do jednej lub do drugiej kategorii. Jeśli dziecko budzi się, gdy smoczek wypadam mu z buzi, i potrzebuje rodzica, żeby go ponownie włożył, jest to rekwizyt. Jeśli niemowlę śpi bez niego lub potrafi samo włożyć go z powrotem, jest to uspokajacz”.Tracy Hogg 'Zaklinaczka Dzieci'

 

photo

 

madrearte

Print Friendly, PDF & Email

YOU MIGHT ALSO LIKE

Jak inhalować dziecko.
December 21, 2018
Na 1 urodziny mojej córki Natalii.
December 08, 2018
Nasze wrażenia z nauki pływania w szkole pływania Frajda. #ŻabekNaBasenie
December 04, 2018
Jak osiągnąć sukces w macierzyństwie.
November 29, 2018
Etapy rozwoju niemowlaka (PŻPS).
November 27, 2018
Moje macierzyńskie „pierwsze razy” (do lat 5), które zapamiętam do końca życia.
November 20, 2018
Centrum Sportowe u Jezuitów w Gdyni – co można tam znaleźć? #ŻabekNaBasenie
November 13, 2018
11 miesiąc życia dziecka. Vol.2
November 08, 2018
Jesienno-zimowa stylówa Żabek.
October 30, 2018