By 

Toksoplazmoza #1 – ciążowa zmora.


Pierwsze badania w ciąży robiłam przy okazji badań okresowych do pracy – wiadomo w pakiecie taniej. Było to na samym początku ciąży, na dzień przed delegacją do Kijowa. Więc byłam zarówno podekscytowana ciążą jak i podróżą. Jak odebrałam wyniki wszystko z pozoru wydawało się w porządku, aż przy wynikach na Toksoplazmozę dopatrzyłam się, że wynik jest dodatni.

W oczekiwaniu na wizytę u lekarza medycyny pracy przegooglowałam cały Internet w komórce w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie „i co kuźwa teraz?!”. O Toxo wiedziałam tyle, że jest to zmora ciężarnych, a winowajcami są koty, więc ciężarówki nie powinny sprzątać im kuwety. Tyle. Oczywiście mam swojego futrzanego winowajcę, któremu z radością przestałam sprzątać kuwetę jak tylko dowiedziałam się o swoim ’ociążałym’ stanie. Niestety im dłużej przeglądałam Internet tym słabiej mi się robiło po tym co czytałam. Łzy same napływały do oczu.

Toksoplazmoza (łac. toxoplasmosis, ang. toxoplasmosis) – pasożytnicza choroba ludzi i innych zwierząt spowodowana zarażeniem pierwotniakiem Toxoplasma gondii. Żywicielem ostatecznym są koty domowe i niektóre kotowate. Żywicielem pośrednim zaś wszystkie ssaki łącznie z człowiekiem oraz ptaki. Zakażenie toksoplazmozą to jedno z najczęstszych zakażeń pasożytniczych. Toksoplazmoza występuje praktycznie na całym świecie. Mimo wysokiego odsetka zakażonych, niewielka liczba osób choruje. Reszta to nosiciele.Wikipedia

mhm… nic strasznego… ale…

U płodu dochodzi do nieuleczalnych wad (najczęściej ośrodkowego układu nerwowego), które z reguły prowadzą do śmierci.(…)Uszkodzenia narządowe noworodka są uwarunkowane wadami anatomicznymi.Wikipedia

Źródło tych rewelacji to co prawda niekoniecznie wszechwiedząca Wiki  – ale to pierwsze mi się rzuciło na oczy. I wiadomo. Panika. Wręcz histeria – bo niestety niezła ze mnie histeryczka.

Pierwsze obawy…

Podzieliłam z panią doktor od medycyny pracy, która niestety będąc starsza od najstarszych lekarzy w 3mieście skwitowała to jedynie tak, że kiedyś nie robiono takich badań i kobiety jakoś rodziły. Fantastyczne wieści. Więc szybko po tej wizycie umówiłam się do mojej pani G. Następnie wypłakałam przez telefon komu popadnie: Mężowi, Bratowej, a nawet Matce.

Wieczorem pani G. uspokoiła mnie, że to jeszcze żaden wyrok i zabroniła czytać Internety na temat Toxo, przepisała antybiotyk i poradziła po powrocie z delegacji skontaktować się ze specjalistą od chorób tropikalnych (tropikalnych! od razu poczułam się jakbym spędziła weekend na bezludnej tropikalnej wyspie pokąsana przez tropikalne skorpiony i inne małże…)

W trakcie tygodniowego wyjazdu na szczęście podzieliłam się moimi obawami z koleżanką, która mi towarzyszyła, bo jak się okazało, jej siostra w ciąży również przechodziła przez Toxo i urodziła całkowicie zdrowe dziecię. Dzięki temu przetrwałam wyjazd całkiem spokojnie, a po powrocie natychmiast udałam się do 'Toxoplazmologa’ – doktora K.

Wina kota?!

Przesympatyczny starszy pan, po dokładnym opukaniu i osłuchaniu mojej wystraszonej osoby, wyjaśnił, że prawdopodobieństwo że mój futrzak jest w tym przypadku winowajcą jest niewielkie (a przyznam, że już myślałam, gdzie by tu kreaturę wysłać na dłuższe wakacje…) i raczej zakażenie nastąpiło za winą niedokładnego umycia warzyw, owoców lub niedogotowanego mięsa. Więc jest to kara za pośpiech. Dodał, że nic nie jest przesądzone, ale niestety o ewentualnych skutkach dowiemy się dopiero po porodzie. No i antybiotyk pewnie do końca ciąży. Kontrola u pana doktora K. co 3 tygodnie. Czyli co 3 tygodnie stówka w plecy.

I tak odwiedzam doktora K. od pół roku co 3 tygodnie, co 12 h spożywam Rovamycynę. Pierwszy trymestr bardzo się trzęsłam obawiając poronienia. Teraz w trzecim już nie myślę o tym zbyt wiele – bo nie warto. Te złe myśli nic dobrego ani mi ani synkowi nie przyniosą. Trzeba żreć lek i co 3 tygodnie martwić się gdzie w Sopocie przy przychodni zaparkować. Niestety mój dodatni wynik IgG nie chce spaść na tyle, żeby lek odstawić. Nawet raz wzrósł i od razu wpadłam w panikę – ale dowiedziałam się, że takie odchylenia są w normie.

Musi być dobrze i już.

Toksoplazmoza jest niebezpieczna i kobiety nawet jak nie planują ’zachodzić’ to powinny bardzo uważać na mycie warzyw, owoców, łapek i gotować porządnie mięso. No i na futrzaki też na wszelki wypadek uważać – a kuwetę niech w miarę możliwości sprząta mężczyzna. Jeśli planujemy ciążę to lepiej się przebadać przed – co spokój to spokój.

Ale pamiętajmy – Toxoplazmoza to nie jest wyrok! Póki nie mamy się czym martwić to się nie martwmy, po co maluszek ma się denerwować.

Przeczytaj kontynuację: Ciążowa zmora – Toksoplazmoza #2

Please check your feed, the data was entered incorrectly.
Print Friendly, PDF & Email

YOU MIGHT ALSO LIKE

Jak inhalować dziecko.
December 21, 2018
Jelita źródłem naszego zdrowia. #MatkaWracaDoFormy
July 31, 2018
Czym są te straszne pneumokoki?
March 26, 2018
Rzeczywistość zaskakuje – nie daj się zaskoczyć!
January 29, 2018
depresja poporodowa
Miłość od pierwszego wejrzenia.
January 24, 2018
ciąża
Błogosławiony stan ciążowy.
December 07, 2017
40 tydzień ciąży
37 – 40 tydzień ciąży.
December 04, 2017
Po co i jak przyspieszyć poród?
December 01, 2017
po czym poznać poród
Po czym poznać poród?
November 20, 2017