#TOP7: Jak można spędzić Walentynki?
Nie wiem jaki macie stosunek do tego dnia, ale muszę Wam powiedzieć, że ja – 8 lat po ślubie – dość luźno podchodzę do tematu. Co prawda drażnią mnie wszechobecne przez cały luty kiczowate miśki i serduszka, ale…
Z drugiej strony jeśli to ma być okazja, dla której babcia zgodzi się wziąć wnuka na noc (z nadzieję, że wyjdą z tego nowe wnuki…), to jak dla mnie walentynki mogą zostać nawet świętem narodowym!
Wiecie, gdzie ludzie szczególnie okazują sobie miłość tego dnia? No pewnie, że wiecie! Ale podsumujmy to sobie, żeby wiedzieć gdzie na wszelki wypadek nie iść…
#1. Kino
Nie ma to jak przepełniona sala kinowa i 50 twarzy Szarego lub inna komedia, w której się muszą obowiązkowo: całować, rozbierać i korzystać z zabawek z sexshopu. Niekoniecznie w tej kolejności. Aczkolwiek na randkę również sprawdzają się horrory, gdy ona tak się boi i tak mocno musi się przytulić…
#2. Restauracja
Jedzenie i miłość od zawsze chodzą w parze. W walentynki bankowo jest boom na wszelkiego rodzaju afrodyzjaki typu ostrygi, szparagi czy inne krewety. Restauratorzy już zacierają rączki z myślą o jutrzejszych zyskach i oszczędności wynikającej z zastosowania świec zamiast prądu.
#3. Kawiarnia
Tańsza wersja wyjścia do restauracji. Czasami musi wystarczyć kawa i kawałek ciasta zamiast krewety. Ale z tego co wiem, czekolada również potrafi działać bardzo pobudzająco…
#4. Lodowisko
No chyba nie ma lepszego miejsca, które byłoby lepszą wymówką, żeby złapać za rękę (lub coś innego) naszą (potencjalną) drugą połówkę. Nawet jeśli jesteśmy mistrzami lodowiska, z powodzeniem możemy udawać, że jest inaczej i trzymać się mocno ukochanej osoby. A po wszystkim można wycałować sobie wszystkie powstałe po upadkach siniaki!
#5. Papugarnia
Alternatywa dla zoo, którego nie jestem miłośnikiem. Ostatnio otworzyli takową w Gdańsku. Jeszcze nie miałam okazji jej odwiedzić, ale wyobrażam to sobie tak, że zakochani (notabene papużki-nierozłączki), zdejmują sobie nawzajem ptaszki z głów, ćwierkając do siebie czule. Normalnie wyżyny romantyzmu!
#6. Escape room
Ostatnio panuje moda na tego typu rozrywki. Potrafię sobie wyobrazić jak zamknięcie w podejrzanym pokoju może zbliżyć do siebie delikwentów. Tylko trzeba się wykazać sprytem oraz inteligencją, żeby się ostatecznie wydostać, więc jest to dość ryzykowne posunięcie… Jeśli nie chcemy sobie narobić wstydu, bo nie potrafimy rozwiązać jakiejś łamigłówki, to lepiej sobie darować. Osobiście bym nie ryzykowała, zwłaszcza po porodzie. Czasami mam wrażenie, że mój mózg zwolnił obroty w ciąży i jeszcze na nowo się nie rozkręcił…
#7. Bilard / kręgle
Uwielbiałam chodzić na tego typu randki. Zwłaszcza bilard – wiecie jakie kocie ruchy można wykonywać przy stole bilardowym? O Matko, co to się działo, jak próbowałam Szanownego Małżonka w sidła złapać! Teraz chichoczę na samą myśl, ale wtedy to musiało być przeurocze skoro dał się złapać, prawda? Przy kręglach możliwości są trochę mniejsze, bo jak się przejedziesz z kulą po torze, to obawiam się, że może to być mało seksowne.
Dodatkowo moje – od lat – ulubione miejsce:
DOM
Tutaj mamy wszystko i w dodatku lepiej! Restaurację, w której nie trzeba zostawiać napiwków. Kino-domowe, w którym nikt nie będzie nam zasłaniał ekranu, a popcorn będzie kosztował 3 złote, a nie 30. Bita śmietana może wylądować nie tylko na cieście, a zamiast wić się przy stole bilardowym możemy to robić w naszym prywatnym escape room.
Po takiej randce, na początku listopada możemy spodziewać się niespodzianki*! Mam też nadzieję, że dzięki temu przybędzie mi Czytelników bloga… 😁
* według ciążowych internetowych kalkulatorów, jeśli do zapłodnienia dojdzie 14.02 to przewidywana data porodu przypada na 7.11. Jeśli to data Twoich urodzin, to myślę, że już wszystko jasne 😜
Miłość przez cały rok.
Będąc już tyle lat zakochana, wiem, że liczy się miłość okazywana przez cały rok, a nie tylko kartka walentynkowa. Mam takich cały pęczek, z wyznawaną miłością aż po grób… Ale jak wiadomo liczą się czyny, a nie słowa. Dlatego mogę jutro nie dostać bukietu kwiatów i nie będę miała za złe, bo wiem że codziennie mogę liczyć na silne, męskie wsparcie mojego Szanownego Małżonka. Poza tym on wie, że najlepszym prezentem na świecie, świadczącym o jego miłości, jest dać mi pospać w weekend. I realizuje ten prezent co weekend, co jest lepsze od całego stosu kiczowatych miśków skropionych Chanel no. 5. Chociaż dopóki okazujemy sobie miłość i szacunek codziennie…
Nie ma nic złego w kartce krzyczącej „AJ LAW JU!” tego jednego dnia w roku.
Byłam kiedyś nastolatką wyczekującą z upragnieniem na ten kicz. I nie zamierzam swoją „starczą zgryzotą” psuć tego dnia tym, którzy to naprawdę czują. Aż mi się miło robi na serduszku jak pomyślę o tych zawalonych salach kinowych, spoconych i splecionych rączkach, pocałunkach przy pizzy w taniej restauracji lub nad krewetkami w tej, na którą byłoby mi szkoda wydać tyle kasy.
Żal mi tylko tych wszystkich samotnych serc, które zupełnie niepotrzebnie tego wieczoru będą łkać w poduszkę. Rozumiem to, tam też byłam. I z perspektywy czasu proponuję się gromadzić z innymi samotnikami posiadającymi pełne butelki wina. Pamiętajcie, to tylko jeden taki dzień w roku, wymyślony na potrzeby marketingowe. Poza tym można pochichotać z przyjaciółmi, że z roku na rok rośnie nie tylko ilość wydawanych z okazji walentynek pieniędzy, ale również liczba rozwodów…
Na szczęście niezależnie od tego, czy jesteśmy pro- czy anty- czy mam-to-gdzieś-walentynkowi, najważniejsze jest to, że niedługo będzie o niebo lepsza okazja do świętowania – TŁUSTY CZWARTEK! :)
Ps. Miałam zdradzić w jaki sposób ja będę spędzać walentynki! Otóż moi Drodzy, będę pakować się do… szpitala! Wyobraźcie sobie, że minęło ponad pół roku, odkąd dostałam skierowanie w związku z silną alergią i wstrząsem anafilaktycznym który miałam w lipcu zeszłego roku. Na skierowaniu jest napisane drukowanymi literami PILNE. Podkreślone dwa razy. No i mnie w lipcu 2016 zapisali, szalenie pilnie, na 15.02.2017 Nawet nie wiecie, jak ja się cieszę, że udało mi się w tym czasie nie przekręcić! Trzymajcie kciuki, to będzie urlop życia 😁 Do końca tygodnia na blogu pewnie zamilknę, ale zerkajcie na fajsbunia i instagram – na pewno wrzucę relację ze szpitalnych posiłków… 😜
Please check your feed, the data was entered incorrectly.
- 13 February 2017
- 22 komentarze
- #top7, przemyślenia