Gdy wali się cały świat.
Miała wszystko. Cudowną rodzinę – kochającego męża i dwójkę ślicznych dzieci. Starszy synek właśnie skończył 4 lata, a córeczka miała dopiero miesiąc. Była szczęśliwa, mimo że zawsze mogło być lepiej. Finansowo w miarę stabilnie – od pierwszego do pierwszego wystarczało. Myślała, że nic złego nie może ich spotkać. Aż usłyszała wyrok. Najgorszy z możliwych, bo nie swój, tylko swojego dziecka…
Białaczka. Wtedy zrozumiała, że świat może zawalić się w jednej sekundzie. Jej 4-letni syn usłyszał wyrok śmierci, zanim naprawdę zaczął żyć. Ile by dała, żeby wziąć ten wyrok na siebie. Stara się go chronić od kiedy zobaczyły dwie kreski na teście ciążowym. A czekała na te kreski tak długo. Później 8 miesięcy spędziła na zmianę w łóżku i w szpitalu, właśnie po to, aby go ochronić, bo nikt nie potrafił jej zapewnić, że uda jej się urodzić zdrowe i żywe dziecko. Ale ona walczyła, ani przez chwilę nie postanowiła się poddać. Gdy się urodził – zdrowy i piękny – pomyślała, że już nigdy nic strasznego ich nie spotka. Nie wiedziała, że wygrała tylko jedną z bitew, a nie całą wojnę.
Jej mąż czuł dokładnie to samo. Gdyby tylko mógł zabrał by chorobę syna na swoje barki. Myśl, że jest bezradny – on, głowa rodziny, główny żywiciel, autorytet i bohater dla tego dzielnego 4-latka – dobijała go. Nie mógł patrzeć w oczy żonie, w których było widać żywą rozpacz. W stosunku do niej był równie bezbronny.
Tylko mała dziewczynka, niczego nie świadoma, wciąż uśmiechała się czule, jednak w swoim małym serduszku czując panujący wśród rodziców niepokój…
Szpital, badania, wkłucia, kroplówki, leki, wymioty – to teraz była codzienność małego chłopca. Załzawione oczy z pytaniem „dlaczego?”, na które nikt nie potrafił odpowiedzieć. Sztuczne uśmiechy rodziców, prezenty przysłaniające szpitalną rzeczywistość, niepokojące szepty i szloch matki dochodzący ze szpitalnej toalety. Mały chłopiec, nie wiedział co się z nim dzieje, ale wiedział, że musi być dzielny i dać z siebie wszystko. A jedyne o czym marzył to pobawić się z rodzicami samochodzikami na dywanie w swoim zielonym pokoju…
Jedyna nadzieja. Przeszczep szpiku.
Kolejny cios – nikt z rodziny nie jest „genetycznym bliźniakiem”.
Poszukiwania nie przynoszą skutku…
Nie ma już małego chłopca.
Został pusty zielony pokój i pustka w sercach, której nie da się wypełnić. A mała dziewczynka nie rozumie skąd w oczach rodziców rozdzierające serce cierpienie…
W tym samym czasie, na drugim końcu Polski, niczego nie świadomy – potencjalny dawca – gotuje obiad dla swojej rodziny. Gdyby tylko taka historia przytrafiła się jej synkowi, poruszyłaby niebo i ziemię żeby nie dopuścić do tragedii, żeby znaleźć dawcę. Ale to jej teraz nie dotyczy. Nie ma czasu poślinić patyczka i przejść się z kopertą na pocztę. Nie ma czasu zostać Bohaterem, uratować życie. Bo myśli, że szanse na to, by zostać dawcą są znikome…
Kochani, to co przeczytaliście do fikcja literacka. To fikcja dla mnie i dla większości z nas. Ale na świecie są ludzie, którzy w tej zmyślonej historii znaleźliby swoją – prawdziwą. Z innymi bohaterami, w trochę innej rzeczywistości, ale z tą samą diagnozą. Niestety niektórzy również z takim samym zakończeniem.
Od wielu lat jestem zarejestrowana w bazie dawców szpiku DKMS. Zarejestrowałam również swojego męża – bo wiecie, jak to bywa z facetami, czasem trzeba im coś podsunąć pod nos. Tym razem był to patyczek do pobrania śliny.
Nie wiem, czy bym przeżyła historię, . Myślę, że moje serce rozpadłoby się na kawałki. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała się o tym przekonać… Nie życzę tego również żadnemu rodzicowi, ani żadnemu człowiekowi – by patrzył jak ktoś, kogo kocha umiera, tylko dlatego, że nie ma dla niego dawcy szpiku. Bo czy go naprawdę nie ma, czy się po prostu nie zarejestrował? Nie pomyślał o tym, albo uznał, że to bezsensu? A mógłby zostać bohaterem i uratować czyjeś życie. Osobiście będę zaszczycona i bardzo szczęśliwa, jeśli pewnego dnia zadzwoni do mnie telefon z informacją, że mogę zostać dawcą.
Ostatnio zetknęłam się z grafiką (poniżej) informującą, że w bazie Fundacji DKMS w Polsce jest zarejestrowanych 1 140 000 osób. Na pierwszy rzut oka wydaje się dużo. Dopóki sobie człowiek nie uświadomi, że to tylko 3% wszystkich Polaków. I nawet jak odliczymy sobie osoby, które z przyczyn medycznych nie mogą być dawcami, dzieci i seniorów – to dalej jest to mniej niż być powinno.
Czy Was to również nie szokuje? Jaką mamy wymówkę – poza przeciwwskazaniami medycznymi, czy wiekowymi – żeby nie zarejestrować się w bazie? Czy to, że wydaje nam się, że pobieranie szpiku może boleć albo mieć skutki uboczne? Czy po prostu nie mamy czasu, żeby uratować komuś życie? Chociaż pewnie ten czas by się znalazł, gdyby chodziło o kogoś nam bliskiego…
Parę faktów o byciu dawcą:
Kto nie może zostać dawcą?
- Osoba niepełnoletnia
- Osoba, która ukończyła 55 lat
- Osoba ważąca mniej niż 50 kg i o wskaźniku masy ciała wyższym niż 40 BMI.
- Kiedy istnieją przeciwwskazania medyczne, których wykaz jest >>TUTAJ<<.
Jaką metodą pobiera się szpik?
W 80% przypadków pobiera się komórki macierzyste z krwi obwodowej – nie wymaga ona ani znieczulenia ogólnego, ani pobytu w szpitali. W pozostałych 20% stosuje się pobieranie komórek macierzystych z talerza kości biodrowych – w tym wypadku stosuje się znieczulenie ogólne i spędza się 2-3 dni w szpitalu.
Czy są skutki uboczne?
Ponieważ pobranie szpiku kostnego z talerza kości biodrowej bez znieczulenia byłoby bolesne, konieczne jest znieczulenie ogólne. Ryzyko zagrażających życiu komplikacji zastosowania znieczulenia ogólnego lekarze oceniają na mniej niż 1:50.000. Po pobraniu u Dawcy występować może ból podobny do lekkiego stłuczenia oraz w sporadycznych przypadkach mdłości, będące efektem znieczulenia ogólnego. Istnieje także niewielkie ryzyko infekcji rany.DKMS
Czy można być dawcą będąc w ciąży?
Jeśli figuruje się w bazie DKMS to wystarczy wysłać na adres mailowy: aktualizacja@dkms.pl informację o ciąży, wtedy dawca zostaje „zablokowany” na okres ciąży i na pół roku po porodzie. Po tym czasie blokada zostaje automatycznie zdjęta – chyba, że planujecie dłużej karmić piersią to wystarczy taką informację również przekazać mailowo, a blokada zostanie przedłużona.
Pozostałe wątpliwości możecie rozwiać >>TUTAJ<< na stronie Fundacji DKMS.
Żeby zamówić pakiet rejestracyjny kliknij na obrazek poniżej ⬇
Nie zwlekaj, zrób to teraz! Bo inaczej zapomnisz, a emocje które właśnie u Ciebie wywołałam opadną. A jeśli już jesteś w bazie – BRAWO TY! Teraz czas namówić rodzinę i przyjaciół. Udostępnij ten tekst – może dzięki temu jeszcze dzisiaj, ktoś znajdzie swojego bliźniaka genetycznego, NADZIEJĘ, a inny ktoś będzie mógł uratować życie…
- 8 September 2017
- 58 komentarzy
- zdrowie